Archiwum bloga

poniedziałek, 25 października 2021

Cmentarz żydowski przy ulicy Jadernych w Mielcu

 




Odnowione przez członków grupy Mayn Shtetele Mielec ogrodzenie cmentarza






Stary cmentarz przy ulicy Jadernych.

 

Niestety, nie można określić, gdzie znajdował się pierwotny cmentarz w Mielcu, ani gdzie była pierwsza synagoga. Nie wiadomo, czy obecny cmentarz przy dzisiejszej ulicy Jadernych (wcześniej ul. Kolejowa, Hanki Sawickiej), to jest pierwotna lokalizacja. Pod koniec XVIII wieku na terenach obecnej Polski zainicjowaną akcję zakładania nowych miejsc pochówku, poza terenem zabudowanym, która dotyczyła wszystkich wyznań. W Austrii, w której Mielec znalazł się już po pierwszym rozbiorze Polski, odpowiednie nakazy zostały wydane przez cesarza Józefa II Habsburga 11 grudnia 1783 roku oraz 23 sierpnia 1784 roku. Cmentarz przy dzisiejszej ulicy Jadernych spełniał te wymagania. Na mapach Mielca z lat 1779-1883, cmentarz w obecnej lokalizacji ma nieregularny kształt[1]. Na mapach katastralnych Mielca z 1887 r., cmentarz przy ulicy Jadernych istnieje, podobnie jak synagoga[2].

W celach rytualnych w pobliżu cmentarza przebiegała linia drutów rozpostarta na słupach. Znany botanik Władysław Szafer w swoich pamiętnikach wspomina z okresu szkolnego z 1904 r., jakie znaczenie miała granica wydzielona drutami przy cmentarzu: Ponieważ dom moich rodziców stał odosobniony tuż przy cmentarzu żydowskim przeto, rzecz prosta – zauważyłem łatwo, że żydowskie kondukty pogrzebowe zatrzymywały się ściśle na linii wyznaczonej tym drutem, dalej zaś odkrytego w trumnie zmarłego nieśli tylko wybrani, którym towarzyszyły płaczki, czyli Żydówki wynajęte w tym celu, aby głośno szlochając i targając włosy, towarzyszyć każdemu pogrzebowi[3].

W końcu lat 30. XX w. Cmentarz odgrodzony był od strony ul. Kolejowej wysokim murowanym płotem[4]. Do wyróżniających się miejsc na cmentarzu należała kwatera wojskowa z I wojny światowej usytuowana na skraju cmentarza od strony linii kolejowej.
W siedmiu mogiłach pochowano żołnierzy wyznania mojżeszowego, którzy zginęli w czasie walk frontowych. Był to jeden węgierski Żyd (Ignatz Goldstein), trzech nieznanych Żydów
z armii austriackiej, dwóch nieznanych z armii rosyjskiej i jeden z armii rosyjskiej, ekshumowany spod szkoły w Rzochowie[5].
Na cmentarzu znajdował się też nagrobek niejakiego Kanarka, wykonany ze sprowadzonego z Włoch białego marmuru oraz ohel rabina Jakuba Horowitza, który stanowił cel pielgrzymek chasydów z okolicy.

Nie wiadomo do jakiego czasu odbywały się pochówki na tym cmentarzu. Być moze do czasu deportacji mieleckich Żydów, czyli do 9 marca 1942 r. Jednak w relacji dostępnej na stronie Shoah Foundation Esther Altman  z domu Korzennik wspomina, że kiedy we wrześniu 1939 roku zmarł jej ojciec, Niemcy nie pozwolili pochować go na cmentarzu. Cmentarz w czasie okupacji został zdewastowany i zmniejszony przez niemieckich okupantów. Władze okupacyjne usunęły wszystkie nagrobki, które zostały wykorzystane m.in. do brukowania ulic, utwardzenia zjazdu do promu na Wisłoce i umocnienia brzegów kanału ściekowego w okolicach miejskiej rzeźni. Wywóz macew odbywał się w ramach przymusowych prac mieszkańców Mielca i tzw. szarwarków konnych[6]. Część macew złożono na placu rzeźni, które w czasie marcowej odwilży w 1945 r. użyto do dociążenia drewnianej kładki na Wisłoce. Kładka jednak runęła i macewy wpadły do Wisłoki. Zostało także rozebrane murowane ogrodzenie od strony ul. Kolejowej. Na części północnej cmentarza (przylegającej do torów kolejowych), Niemcy wybudowali barak-magazyn, stojący do dziś, o wymiarach podstawy 104,5x27 m, którego narożnik znalazł się na cmentarzu. W czasie budowy tego baraku przekopano teren, piasek wywieziono. Prace te wykonywała firma budowlana Alfreda Senfta. Obszerną dokumentację fotograficzną z przebudowy tego terenu cmentarza wykonał Wiktor Jaderny. Unikatowe fotografie znajdują się w Muzeum Historii Fotografii „Jadernówka” w Mielcu. Od roku 1943 r. barak już był wybudowany i cmentarz zdemolowany. Okupant, rozbierając murowane ogrodzenie od strony dzisiejszej ulicy Jadernych, przesunął granicę cmentarza o około 0,5 do 1 m na długości 15 m.

Po wojnie Żydowska Kongregacja Wyznaniowa pod przewodnictwem Lejba Feuera przystąpiła w 1947 r. do grodzenia cmentarza drucianą siatką, w starych granicach, ale decyzją Urzędu Wojewódzkiego, prace zostały wstrzymane. W związku z tym tworzone były komisje, krążyły w tym celu pisma pomiędzy różnymi instytucjami. Ostatecznie sprawa granic cmentarza otarła się o Ministerstwo Administracji Publicznej Departamentu Wyznaniowego, które pismem z 9 września nie zgodziło się na zmianę granic: Barak służy obecnie Powiatowej Spółdzielni Rolniczo Handlowej i usunięcie tego baraku naraziłoby powiat na bardzo poważne straty materialne, jest on, bowiem przeznaczony na akcje zlecone przez Państwo, jak skład materiałów budowlanych na odbudowę wsi, magazynowanie zboża Funduszu Aprowizacyjnego oraz państwowej akcji podatku gruntowego w naturze i t.p. Przedmiotowy barak przewidziany jest również przez Ministerstwo Aprowizacji jako magazyn dla 3000 ton zboża przesyłanego z Z.S.R.R[7].

W 1949 r. Centralny Komitet Żydów w Polsce jako jedno z priorytetowych zadań stawiał sobie uporządkowanie cmentarza w Mielcu. Kirkut przy ul. Kolejowej znalazł się na zestawieniu wraz z 11 innymi nekropoliami. Przez jakiś czas Kongregacja Wyznaniowa zarządzała jeszcze teoretycznie cmentarzem i jakimś niewielkim domem modlitwy.

W 1952 r. cmentarz i „synagoga” znajdowały się już w użytkowaniu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej[8].

 W 1952 r. teren cmentarza został przez Prezydium Miejskiej Rady Narodowej częściowo zniwelowany, zasadzono drzewa i zasiano trawę.

W roku 1958 cmentarz przy ul. Kolejowej przeszedł na własność Skarbu Państwa i zaplanowano budowę poczty.  W sprawie budowy poczty próbował interweniować w 1960 r. przewodniczący Krakowskiej Kongregacji Wyznaniowej – Maciej Jakubowicz, który pisał w tej sprawie w maju 1960 r. do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie. Jednakże w dniu 7 sierpnia 1961 r. zapadła decyzja o zamknięciu cmentarza i budowa poczty mogła ruszyć. W październiku 1962 r. ruszyła budowa poczty. Jeszcze w listopadzie 1962 roku Jakubowicz próbował interweniować u władz, jako przedstawiciel Związku Religijnego Wyznania Mojżeszowego w Polsce, ale bez skutku. Podczas budowy poczty wydobyto
z ziemi szczątki ludzkie, zapakowano je do skrzyń i pochowano na miejscowym cmentarzu katolickim. W latach 60-tych Moshe Borger, uratowany mielecki Żyd, ufundował na cmentarzu parafialnym obelisk  z napisem: „
Tu spoczywają szczątki Żydów przeniesione
z cmentarza żydowskiego w Mielcu”. W 1965 r. Jakubowicz po raz kolejny udał się do Mielca, aby zapoznać się, w jaki sposób zabezpieczono szczątki z ekshumacji. Ustalił, na podstawie zeznań grabarza Antoniego Skiby, sposób przeprowadzenia „ekshumacji”: …wywrotki samochodowe, względnie konne wywoziły ziemię z wykopów na tak zwane wysypisko i tam kości ludzkie wybierano i umieszczono w jednej skrzyni. Natomiast drugą skrzynię napełniono kośćmi ludzkimi na terenie budowy, t.j. cmentarza. Skrzynie te ważyły według oceny grabarza około 200 kg każda[9].

Dopiero w 30 lat później zaczęły pojawiać się próby zabezpieczenia i restytucji tych fragmentów cmentarza, które nie zostały zajęte przez nowych właścicieli. Wiosną 1989 r. z inicjatywy rabina Mendela Reichberga, który był jednym z przedstawicieli Żydów amerykańskich pochodzenia polskiego na teren m. in. Polski, wspomniany grób z cmentarza parafialnego z wydobytymi szczątkami ludzkimi został w całości przeniesiony na cmentarz żydowski w Nowym Sączu. W dniu 10 czerwca 1991 r. Związek Religijny Wyznania Mojżeszowego w RP wystosował do mieleckich władz miasta pismo z zapytaniem o miejsca pamięci związane z martyrologią ludności żydowskiej w Mielcu. Władze miasta udzieliły odpowiedzi, przedstawiając stan cmentarzy. W ten sposób nawiązany został kontakt z ówczesnym Naczelnym Rabinem Polski Pinchasem Monachem Joskowiczem. Do Mielca przyjechał wspomniany rabin Mendel Reichberg, przedstawiciel Amerykańskiego Stowarzyszenia Ochrony Żydowskich Cmentarzy i Obiektów Historycznych w Polsce, który się podjął opieki nad pracami i ich finansowania. Koszty renowacji cmentarza zostały jednak pokryte przez Rachelę Sussman, byłą mieszkankę Mielca. W 1993 r. Rachela Sussman[10] ufundowała pośrodku cmentarza pamiątkowy pomnik z napisem: Pamięci pomordowanych przez hitlerowców w czasie II wojny światowej obywateli polskich narodowości żydowskiej, mieszkańców Mielca i okolic. Fundator Rachela Sussman 1993. Sfinansowała również ogrodzenie i wreszcie operację wyciągnięcia macew zatopionych w Wisłoce w rejonie kładki przy ul. Rzecznej. Koordynatorem tej akcji ze strony Urzędu Miasta Mielca był dyrektor ds. kultury Józef Witek[11]. Odzyskane macewy, wg zaleceń konserwatora zabytków, miały być wmurowane w ogrodzenie cmentarza celem ich zabezpieczenia i wyeksponowania[12].  W roku 2010, podczas renowacji Rynku, odzyskano dalsze macewy i złożono je na cmentarzu żydowskim przy ulicy Jadernych. W późniejszych latach, wielokrotnie zwożono na cmentarz odzyskiwane macewy z różnych rejonów Mielca. W dniu 13 marca 2012 r. do Mielca przyjechał rabin David Singer, przedstawiciel bobowskiej wspólnoty chasydzkiej z Brooklynu. Podczas spotkania z dyrektorem Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu, Jackiem Tejchmą, i naczelnikiem Inżynierii Miejskiej, Tadeuszem Siemkiem, rozmawiano o możliwości odszukania i oznakowania zniszczonych grobów cadyków z dynastii Horowitzów. Według relacji starszych mieszkańców Mielca ohel Horowitzów stał w miejscu, gdzie obecnie znajduje się południowa brama wjazdowa do urzędu pocztowego.

 

Tak likwidację cmentarza wspominała mielecka nauczycielka Bogumiła Gajowiec:

" Nie pamiętam czy nakazana przez Niemców akcja likwidacji cmentarza żydowskiego odbyła się po wypędzeniu Żydów w 1942 roku, czy też wcześniej. Na pewno jednak nie było to dzieło Polaków. Spotkało się to z oburzeniem większości mieszkańców miasta. Głośno to komentowano. Oczywiście Niemcy nie niszczyli i nie wywozili macew swoimi rękami. Do tego służyły przymusowe prace i tzw. "szarwarki" konne." [13}

 



[1] Mapa Mielca to wielkoskalowa mapa Królestwa Galicji i Lodomerii, sporządzona w latach 1779–1783. Pracami przy tworzeniu mapy  kierował podpułkownik  armii austriackiej Friedrich von Mieg. Oryginał mapy znajduje się  w Archiwum Wojennym w Wiedniu, a cyfrowa kopia dostępna jest w internecie na stronie www.mapire.eu.

[2] Mapa katastralna Mielca prawdopodobnie powstała na bazie mapy z 1850 roku. Na pierwszej stronie zespołu w Archiwum Państwowym w Przemyślu, w którym znajduje się ta mapa ogólna i mapy innych fragmentów Mielca, data 1850 r. została przekreślona i widnieje nowa data 1887 r.

[3] Wł. Szafer, Wspomnienia przyrodnika. Moi profesorowie-moi koledzy-moi uczniowie, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk. 1973, s. 22.

[4] S. Wanatowicz, Likwidacja cmentarza żydowskiego przy ul. Kolejowej w Mielcu, w: Rocznik Mielecki 2007-2008, Tom X-XI, Muzeum Regionalne w Mielcu 2008, s. 279-280.

[5] ANKr, Zespół 275, Wojskowy Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi Okręgu Korpusu Nr V w Krakowie [1914] 1918-1923, syg. 47, Wykazy poległych i zmarłych żołnierzy i jeńców oraz plany cmentarzy wojennych w powiecie Mielec (Mielec i miejscowości B-Z), s. 205-225.

[6] B. Gajowiec, Mieleccy Żydzi – obrazki z życia i gehenny, „Nadwisłocze”, 2011 r., nr 4, s. 40.

[7] K. Bielawski, Zagłada cmentarzy żydowskich, Biblioteka „WIĘZI”, Warszawa 2020, s. 77.

[8] Taka informacja pojawia się na „Wykazie synagog, domów modlitwy i cmentarzy – województwo rzeszowskie”, sporządzonym na polecenie Urzędu do spraw Wyznań. Na wykazie tym odnajdujemy także informacje o cmentarzu (1h 30a) i synagodze (39 m2) w Radomyślu Wielkim oraz zniszczonym domu modlitwy przy przecławskim Rynku i o tamtejszym cmentarzu (28a). Zob. S. Wanatowicz, Likwidacja cmentarza żydowskiego przy ul. Kolejowej w Mielcu, op. cit, s. 279-280.

 

[9] K. Bielawski, op.cit., s. 78.

[10] Rachela (vel Renee) Sussman z d. Stroch (1915-2007), córka Chanine Stroch (ur. 1888 r., kupiec) i Sary (z d. Berger, ur. 1892) wyszła za mąż za Leo Sussmana z Baranowa w 1934 r. Mieszkali w Wiedniu, gdzie Leo pracował jako inwestor. Po aneksji Austrii przez Niemców Leo i Rachela opuścili Austrię i udali się do St. Gallen w Szwajcarii. W 1941 roku wypłynęli z Lizbony i wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych. Rodzina Racheli mieszkała przy Rynek 6, wszyscy zginęli podczas wojny. APRz, Zespół 752, syg. 117, Spis Żydów z Mielca sporządzony przez Judenrat.

[11] Relacja Józefa Witka, styczeń 2021 r.

[12] Archiwum Narodowego Instytutu Dziedzictwa (dalej: ANID), Karta cmentarza 12207Z (via Krzysztof Bielawski).

[13] Gąsiewski Włodek, Sprawiedliwi i nie tylko ziemi mieleckiej i okolic, Mielec 2021, wydawca Agencja Wydawnicza "Promocja" w Mielcu

Tekst Andrzej Krempa, rękopis III wydania  Zagłady Żydów Mieleckich

Zdjęcia : Izabela Sekulska,  wykonano 16 października 2021

Stanisław Wanatowicz (trzy ostatnie fotografie)

 iskabelamalecka@gmail.com

 Ufundowana i zamieszczona przez członków grupy Mayn Shtetele Mielec tabliczka informacyjna, została zniszczona jesienią 2023 roku przez nieznanego sprawcę.
Na jej miejscu umieszczono kolejną, taką samą tabliczkę.



Macewy na cmentarzu:

Dojrzały w latach, stary i sędziwy. Był szanowany, był wspaniały i sławny. Jego dusza wyszła wśród przebłagań. Nasz nauczyciel, pan Awigdor, syn naszego nauczyciela pana Naftalego Hirc (Herza), odszedł w święty szabat, dnia 22 szwat roku 627 wedle krótkiej rachuby. Niech jego dusza będzie związana w węźle życia.
12.01.1912
Odczytanie i tłumaczenie: Jolanta Kruszniewska 





 


Na macewie znajduje się następująca inskrypcja:

Tu jest pochowany

Mąż sędziwego wieku, ..prosty

I czysty, skromny w swoich uczynkach

Swoją pracę wykonywał uczciwie

 Odczytanie i tłumaczenie: Jolanta Kruszniewska

Jolanta Kruszniewska twierdzi, że osoba ta musiała być uczonym, rabinem, może nauczycielem 

(symbol książki na nagrobku).

Ornament na macewie jest wyjątkowo piękny: lew wspierający się na drzewie i ręka trzymająca książkę.




 












Pomnik (widnieje na nim jeszcze Gwiazda Dawida, której dzisiaj już nie ma)



Pomnik na cmentarzu parafialnym (już nieistniejący) ufundowany przez Moshe Borgera



Mogiła mielczan na cmentarzu żydowskim w Nowym Sączu




Uzupełnienie 15 sierpnia 2023 roku


W tym roku członkowie grupy Mayn Shtetele Mielec podjęli się renowacji ogrodzenia cmentarza.

W jego porządkowaniu pomagała też młodzież z Izraela.



 


sobota, 23 października 2021

Tablica - 15 października 2021 r. Cmentarz żydowski przy ulicy Traugutta w Mielcu.




 






15 pażdziernika 2021 roku zakończyliśmy tegoroczne porządkowanie miejsc pamięci i cmentarzy na których spoczywają mieleccy Żydzi. Nasze akcje w stosunku do ubiegłorocznych, poszerzyły się o sprzątanie mogiły zbiorowej na Wspólnej i placu po synagodze.
Jeśli chodzi o cmentarz przy ulicy Traugutta możemy z dumą powiedzieć, że najważniejsze rzeczy, które były do zrobienia  - wykonaliśmy. Zajmujemy się tym miejscem od maja 2020 roku i nawet trudny czas pandemii nie zdołał  zakłocić naszych planów. Cmentarz dzisiaj jest zadbany. Uporządkowaliśmy teren, pomalowaliśmy front ogrodzenia, wycięlismy drzewo, które uniemożliwiało otworzenie furtki, został wymieniony zamek w furtce, naprawiona brama. Przywracanie tego miejsca w pamięci mieszkanców Mielca, to nie tylko porządki, ale  też docieranie do informacji na temat ofiar spoczywających na cmentarzu, tak abyśmy mogli opowiadać o Ludziach, nie tylko ich śmierci, ale i życiu. To się dzieje.
W piątek 15 pażdziernika 2021 r. pracowało na cmentarzu wiele osób, którym to osobom miejsce to stało się szczególnie bliskie.
To był niezwykle ważny dzień w historii cmentarza, ponieważ na jego ogrodzeniu została umieszczona tablica informacyjna. Takiej tablicy zawsze mi tutaj bardzo brakowało.

Wszystkim, którzy cmentarz przy ulicy Traugutta mają w sercu i otaczają  pamięcią i szacunkiem, z całego serca dziękuję.
W imieniu grupy Mayn Shtetele Mielec
Izabela Sekulska

iskabelamalecka@gmail.com



Zdjęcia: Stah Baumer, Bogdan Urbańczyk, Izabela Sekulska









czwartek, 21 października 2021

Sprawa Protterów

Tablica pamiątkowa powstała z inicjatywy członków grupy Mayn Shtetele Mielec w 2023 w 80 rocznicę śmierci .
Tablica jest umieszczona na kamieniu przeniesionym na cmentarz przy ulicy Traugutta z terenu po mieleckiej synagodze.
Najprawdopodobniej kamień jest pozostałością z budynku synagogi.




 

Przed wojną mieszkała w Chorzelowie rodzina Protterów, która za sąsiadów miała Polaków. Po deportacji mieleckich Żydów około siedemdziesięcioletnia Sara Protter z d. Brodt (matka), Fela Protter (córka) i Lusia – dwuletnia córka Feli ukrywali się w niedalekim sąsiedztwie swojego domu u Józefa Pazdry w Chorzelowie[1]. Pazdro ukrywał ich i zaopatrywał ich w żywność i za to nie pobierał żadnych pieniędzy.  Po około 3 miesiącach Protterowie uznali, że dalsze przebywanie u Pazdry może być niebezpieczne, bo w odległości 50-70 metrów od jego zabudowań były baraki, w których mieszkali niemieccy żołnierze.  Przez pewien czas ukrywały się w Chorzelowie na polu należącym do Michała Kuronia. Po skoszeniu szuwarów nad stawem i wysuszeniu ich, Kuroń złożył je w kopę, którą nie zabierał do domu, bo stanowiła ona kryjówkę dla trojga ukrywających się Żydów. Często donosił im żywność. Następną kryjówką był dom Jana Duszkiewicza w Chrząstowie. Oprócz Sary, Feli i Lusi ukrywali się u niego też bracia Feli: Bogdan Protter syn Jakuba i Sary (ur.19,03.1903 r. w Chorzelowie, zamieszkały po wojnie we Wrocławiu), Jan Protter syn Jakuba i Sary (ur. 19.03.1906 r. w Chorzelowie, z zawodu krawiec, zamieszkały po wojnie we Wrocławiu). Bogdan Protter do 1941 roku przebywał w obozie pracy w Budzyniu skąd uciekł do Chorzelowa. W odnalezieniu rodziny pomógł mu Feliks Sasor z Chorzelowa, który starał się znaleźć dla niego schronienie.  Najmłodszy z synów Sary, Marian Protter (ur. 12.12.1913 r. w Chorzelowie, z zawodu piekarz, zamieszkały po wojnie we Wrocławiu) uciekł w 1939 r. na wschód.  Ponieważ ktoś doniósł Niemcom, że Duszkiewicz zabił świnie w obawie przed rewizją Duszkiewicz polecił ukrywającym się Żydom, aby na kilka dni opuścili jego dom do chwili, kiedy wszystko się uspokoi. Pod koniec kwietnia 1943 r. Protterowie w nocy opuścili dom Duszkiewicza i udali się do Chorzelowa, gdzie ukryli się w stodole Jana Babuli. Kryjówka nie była uzgadniana z właścicielem stodoły Janem Babulą, ale gospodarz w tym samym dniu przed wyjściem do pracy na służbę w pobliskim dworze poszedł do stodoły po słoninę i spotkał tam Sarę Protter, która prosiła go, aby im pozwolił zostać, co też uczynił. Ukryli się tam na strychu nad stajnią. Po około 2-3 godzinach dwuletnia Lusia poprosiła wody do picia i matka jej zeszła na dół i poszła po wodę do studni. Wtedy zauważył ją Józef T., który mieszkał po sąsiedzku. Kiedy podszedł do niej i rozpoznał, że jest Żydówką powiedział do niej, że o ile nie zgodzi się na stosunek z nim wyda ich do władz niemieckich. Zdekonspirowana kobieta prosiła go, aby jej nie wydawał i nie wykorzystywał jej, oferowała mu za to 10 tysięcy złotych. Józefa T. prośba nie wzruszyła, a kiedy usłyszał szmer w słomie na stajni mieszczącej się przy stodole wyszedł po drabinie i po zaświeceniu zapałki zobaczył Sarę Protter i dziecko. Wówczas zszedł na dół i z zastraszoną matką dziecka odbył stosunek. W czasie stosunku zauważył na wspomnianej wiszący u szyi woreczek, w którym mieściło się 23 tysiące złotych, 19 dolarów, ślubna obrączka i złoty pierścionek, które zabrał. Kobieta prosiła go, aby jej część z tego zwrócił, bo nie będzie miała, za co kupić jeść swojej matce i dziecku, lecz T. powiedział, aby się o to nie martwiła gdyż on jej jeść przyniesie i tych rzeczy już jej nie zwrócił. Po upływie dwóch dni przyszło dwóch policjantów granatowych, którzy zabrali Żydówki do sołtysa Gesinga. Ukrywający się z nimi Jan Protter i Bogdan Protter, których Józef T. nie zauważył w stodole, uciekli do lasu. Kobiety ukrywające się w stodole nie chciały uciekać z uwagi na wiek Sary i wymagające opieki dziecko.

Pojmane kobiety w dniu 1 maja 1943 r. zostały załadowane na furmankę i zostały odwiezione w kierunku Mielca. Pierzynę, poduszkę, sukienki i różne drobne rzeczy ze strychu stodoły gdzie się ukrywali zabrała rodzina Józefa T. Na furmankę załadowany został też zaaresztowany z innych powodów Józef Maziarz z Chorzelowa, który pod strażą przebywał u sołtysa Chorzelowa. Furmanka w okolicy Borku zatrzymała się na chwilę, a Żydówki zostały odprowadzone na cmentarz przy dzisiejszej ulicy Traugutta, gdzie zostały zastrzelone. Egzekucji dokonali niemieccy żandarmi z mieleckiego posterunku. Egzekucja wyglądała w ten sposób, że wszyscy troje na cmentarzu na Traugutta, stanęli nad dołem, żandarm kazał się rozebrać do naga i zostali kolejno zastrzeleni. Obecny przy tej egzekucji był grabarz Tomasz Żola ze Złotnik, który zasypał grób. Wojnę przetrwali dwaj ukrywający się synowie Sary Protter: Bogdan i Jan. Po wojnie wrócił najmłodszy syn Marian, który początkowo służył w armii sowieckiej a później w armii polskiej. W grudniu 1949 r. złożył doniesienie do prokuratury. W czerwcu 1950 r. odbył się proces przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie, ale główny oskarżony Józef T. o wydanie w/w Żydów został uniewinniony. Wcześniej przez Sąd Okręgowy w Tarnowie została skazana małoletnia córka głównego oskarżonego (ur. 1928 r.) za wydanie ofiar. Dostała wyrok w postaci upomnienia (sic!). Protterowie, obawiając się tendencyjnego sądu próbowali przenieść rozprawę do Wrocławia, na co nie zgodził się Sąd Najwyższy. Obrona Józefa T. szła w kierunku udowodnienia, że Józef T. nie mógł wydać ukrywających się Żydów, ponieważ gdzie indziej w tym czasie przebywał. Obrona powołała wielu świadków, którzy widzieli go w innym miejscu. W czasie procesu sądowego wspomniana córka Józefa T. gorliwie przyznała, że to ona złożyła doniesienie. Ponieważ już wcześniej została winna wydania, sąd dał wiarę świadkom i uniewinnił Józefa T. Nie wiadomo, dlaczego sąd nie wydał uzasadnienia wyroku i dlaczego Józef T. nie został oskarżony o gwałt mimo dwóch naocznych świadków.

Tekst Andrzej Krempa

[1] AIPN Rz, Zespół Zespół SAR,  syg. IPN Rz 358/13 (stara syg. SAR 163, IPN GK 225/163 ), k. 1-187.



iskabelamalecka@gmail.com



Twarze mieleckiego sztetla: Listy do Pelusi. Rodzina Lichtigów

  Zdjęcie pocztówki pochodzi ze strony United States Holocaust Memorial Museum  - Mel Lichtig Papers Czytanie cudzych listów jest   jak podg...