Joe obecnie, zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego Joe Gottdenkera
Śliczny jasnowłosy chłopiec i dojrzały siwowłosy mężczyzna.
Dwa zdjęcia, całkiem odmienne czasy, ale ten sam Joe, w
czasie wojny po prostu Józek.
Ze zdjęcia wykonanego w trudnym wojennym okresie, patrzy na nas chłopiec
nieco wystraszony, bardzo odświętnie ubrany.
Może zdziwiła go obecność fotografa? Nie było to coś, co zdarzało się
codziennie. Zwłaszcza w czasie wojny.
Na zdjęciu wykonanym po latach, widzimy dojrzałego mężczyznę,
niezwykle elegancko ubranego. Jest zamyślony. Jakby spoglądał w swoją niełatwą
przeszłość.
Joseph Gottdenker nie urodził się w Mielcu, chociaż tutaj
przy ulicy Kościuszki mieszkali jego rodzice. Mama Joe urodziła się w Mielcu, a tata w
Hołyniu, w dzisiejszej Ukrainie. Jeszcze do wczoraj byłam pewna, że Bina1
i Bendet2 znaleźli się w grupie mielczan, która została ostrzeżona o
planowanej przez Niemców deportacji i że na dzień przed tym dramatycznym dniem Bina uciekła do Sandomierza. Taki był
przekaz.
Musiało być jednak inaczej. Bendet 9
marca 1942 roku znalazł się w grupie 110 mężczyzn skierowanych do obozu pracy
przy zakładach lotniczych w Mielcu.
Binę odnalazłam na liście osób wywiezionych do Dubienki. Figuruje tam pod drugim imieniem: Serla. Jej brat Dawid, twierdził, że Bina uciekła z pociągu do Treblinki, że matka kazała jej wysiąść w Sandomierzu. Wątpliwe jest by był to pociąg do Treblinki, by taka ucieczka była możliwa. Zresztą mielczanie nie jechali od razu do Treblinki. To fragment relacji Berty Lichitg, ocalałej mielczanki, która po wojnie była sekretarzem Powiatowego Komitetu Żydowskiego w Mielcu i pracowniczką Żydowskiej Komisji Historycznej:
W Dubience Judenrat zajął się serdecznie przybyłymi, od razu
dostali coś ciepłego do picia i dla dzieci, każdy otrzymał mieszkanie. Cóż z
tego kiedy była straszna drożyzna na ówczesny czas, bochenek razowego chleba, pól
na pół z piekarni 16-20 zł, trudno było o drzewo i wszelkie artykuły żywnościowe.
Głównym pożywieniem były ziemniaki, groch i pencak. Niektórzy próbowali
handlować. Mantel mąką, jajkami, Springut drzewem i inni jeszcze, ale nie było
u kogo kupować większych ilości towaru. Co kilka dni zjeżdżali oprawcy z
Borchuska, Chełmu, każdy przyjazd kosztował kilka ofiar w ludziach. Judenrat
znowu ponosił koszta w naturze.
Ogłoszono uliczną, rejestrację do robót i obozów, Żydzi mieleccy
spodziewali się wciąż cudów, więc chcieli być bliżej domu, toteż codziennie
wyjeżdżały pojedyncze osoby. Na wieść o rejestracji wyjechało dużo osób, między
innymi Gottdenekerowa do Sandomierza, Sala Cytryn do Przemyśla. Dwie Cytrynówny
wyjechały i zginęły w Chełmie, dwie Trompeterówny do Połańca, dwie Jochnowiczówne
szły nawet pieszo i wiele innych, aby zaś uniknąć obozu.
Ten fragment relacji wskazuje na to, że Bina mogła uciec z Dubienki do Sandomierza.
Chyba, że Berta Lichtig nie miała na myśli Biny Gottdenker.
Bina była w ciąży. Latem 1942 roku a dokładnie 13 sierpnia, urodziła syna Józefa. Jej ojciec nosił imiona Chaim Josef (Józef), ale wydaje mi się, że używał drugiego imienia i że to o jego śmierci w hrubieszowskim szpitalu wspomina w swojej powojennej relacji Berta Lichtig. Może Bina wiedziała o śmierci ojca i dlatego nazwała syna imieniem Józef? (w tradycji żydowskiej nie nadaje się dzieciom imion żyjących krewnych, ale bardzo często nadaje się im imiona dziadków, jeśli ci już nie żyją).
W jednym z internetowych wpisów
Stanisław Wanatowicz zacytował słowa Joe: Wprawdzie urodziłem się jako
katolik, ale umrę jako Żyd.
Joe przyszedł na świat w jednym z klasztorów w Sandomierzu. Bardzo szybko jego mama oddała go polskiej rodzinie Zioło z Trześni. To była jedyna droga ratunku dla chłopca.
Po zdobyciu aryjskich dokumentów początkowo również ukrywała
się razem z Józefem. Jednak któregoś
dnia spotkała swoją koleżankę ze studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim,
antysemitkę i obawiając się denuncjacji opuściła rodzinę Ziołów, ukryła się
w lesie, a potem przyłączyła się do polskiego podziemia. Miała bardzo aryjski
wygląd, jasne włosy i oczy, to zapewne
pomogło jej w przetrwaniu.
Co działo się z nią dalej? Tego jej syn nie wie, on nie
pytał, a ona nie opowiadała. Wiadomo tylko, że przeżyła.
Fragmenty list wywozowych z nazwiskami: mamy Joe, dziadków i krewnych, zbiory ŻIH
Jego tata Bendet jak już pisałam znalazł się w mieleckim obozie pracy. Przebywał tam również stryj Joe, Mechel (Michał) i wuj Dawid Zuckerbrodt.
W wydanej wiele lat po wojnie książce I rest my case ocalały
z Holokaustu mielczanin Mark Verstanding wspomina, że jego przyjaciel Mechel
Gottdenker rozpoznał po wojnie ukrywającego się
niemieckiego zbrodniarza z Mielca Jeka3.
Powróćmy jednak do opowieści o żydowskim chłopcu.
Joe został ochrzczony.
Władysław Zioło, jego nowy opiekun był granatowym policjantem, był też członkiem Armii Krajowej. Miał żonę Petronelę i dwoje dzieci. Czy Bina znała ich dobrze przed wojną? Ciężko powiedzieć. Mama przecież nic nie opowiadała Joe. Nie wracała do wojennych wspomnień.
Znała ich czy nie znała, zaufała im jednak i powierzyła życie swojego synka.
Joe przebywał u Ziołów trzy lata. Wspomina, że pomagali mu
wyłącznie z pobudek humanitarnych. Nie było tu mowy o chęci zysku. Byli po
prostu ludźmi o wielkich sercach.
Joe zachował piękne wspomnienie z tamtych lat. Chodził z
Petronelą do obory. Kobieta doiła krowy i kierowała strumień mleka na twarz
chłopczyka. Potem przychodził kot i zlizywał resztki mleka z jego twarzy. Z
powodu wojennej biedy dziecko było jednak niedożywione, jadło głównie
ziemniaki, co poskutkowało krzywicą.
19 września 2010 roku Petronela i Władysław otrzymali tytuł Sprawiedliwych
Wśród Narodów Świata.
Joe uważa, że byli nadzwyczajni i zupełnie inni niż większość
ludzi w czasie wojny. Wyróżnili się, postanowili nie być bierni, a przecież
wiemy, że ryzykowali życiem. Ich wnuczka Beata powiedziała:
Nie
można wymyślić innej odpowiedzi niż ta, że zrobili to, ponieważ byli tego
typu ludźmi. Uznali, że tak należy postąpić.
Joe
uważał Petronelę i Władysława za rodziców. Kiedy po wojnie zjawiła się jego
mama, była dla niego obcą osobą. Nie znał jej, nie mógł pamiętać.
Był
też katolikiem, a potem nagle musiał stać się Żydem.
Można
przypuszczać, jakim dramatem było dla chłopca rozstanie z ludźmi, których
uważał za swoich rodziców. Petronela i Władysław wychowywali Józka jak swojego
syna i otaczali go troskliwą opieką.
Rodzina
Gottdenkerów przez jakiś czas mieszkała po wojnie w Mielcu, potem w Niemczech
(ocalały brat Biny Dawid odnalazł ją i zabrał do obozu przejściowego dla tzw.
dipisów), potem od 1948 roku w Stanach Zjednoczonych, a następnie od 1958 roku w Kanadzie.
Joe z rodzicami po wojnie w Niemczech, zdjęcie pochodzi ze strony: https://memoirs.azrielifoundation.org/exhibits/sustaining-memories/joe-gottdenker/
Joe uważa, że jego wojenna historia odcisnęła na nim piętno.
Spędził wiele lat na terapeutycznych spotkaniach z psychiatrą.
Obecnie
edukacja o Holocauście stała się dla niego najważniejszą rzeczą w życiu.
Poświęca jej wiele energii i środków finansowych.
Jak
potoczyło się jego życie? Ukończył szkołę średnią, uniwersytet, pracował jako
nauczyciel, przedsiębiorca i deweloper.
Przyjeżdżał
do Polski. Był tutaj w 2014 roku i wówczas wraz z ekipą filmową tworzącą film o
nim, odwiedził Mielec. Odwiedził też Trześń, gdzie mieszkał w czasie wojny.
Tam spotkał się z bratankiem Władysława Zioło (jego rodzice i on przez wiele
lat pozostawiali w życzliwym kontakcie z rodziną Ziołów).
Był
zaproszony na 75 rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz w 2020 roku, przyjeżdża
do Auschwitz ponownie w bieżącym roku jak członek delegacji Instytutu Yad
Vashem.
W
2014 roku właśnie w Instytucie, w Jerozolimie Joe znalazł się w grupie sześciu
Żydów, z którymi spotkał się papież Franciszek.
Jest człowiekiem pełnym pasji i energii. Przemierza setki kilometrów na swoim Harley’u. Jego wyprawy prowadzą z jednego kraju do drugiego.
Jest
również darczyńcą Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
Jest potomkiem mieleckich Żydów. Jego dziadkowie Zuckerbrotowie, jego wujek Mechel Gottdenker, mieszkali w Mielcu przy ulicy Sienkiewicza, przy tej samej ulicy, którą 9 marca 1942 roku wyprowadzono z miasta mieleckich Żydów.
Z radością przywitamy Joe w Mielcu.
Joe ze swoim przyjacielem Piotrem Jassemem, który w 2014r. wraz z Joe przebywał w Mielcu, zdjęcie pochodzi z archiwum prywatnego P. Jassema
Tekst:
Izabela Sekulska
Tarnów, 8-9 stycznia 2025r.
Niniejszy
tekst powstał z potrzeby opowiedzenia mielczanom o Joe Gottdenkerze przed jego
planowaną wizytą w Mielcu. Z uwagi na powstający film, jest tylko zarysem tego
dramatycznego, ciekawego życiorysu.
Nie
chciałabym opowiedzieć zbyt dużo aby nie zepsuć odbioru filmu. Mam nadzieję, że
resztę zobaczymy za jakiś czas w filmie, który być może zostanie pokazany w
Mielcu.
Nazwisko panieńskie mamy Joe skłoniło mnie do dalszych poszukiwań. Nie jest wykluczone, że Bina była spokrewniona z Itą Weissman, której kuzynką była podobno ocalała Matylda Zuckerbrot (Schnall).
No właśnie.. Matylda…
Jak wiemy w żydowskich rodzinach
imiona nadawane są po nieżyjących przodkach.
Może to zbieg okoliczności, ale babcia Joe urodziła się w Budach Tuszowskich, niedaleko wsi Ostrowy Baranowskie, gdzie mieszkała Matylda Braun spoczywająca na mieleckim cmentarzu żydowskim przy Traugutta. Na stronie IPN straty znalazłam Leę Zuckerbrodt urodzoną w Ostrowach Baranowskich z domu Królik (takie nazwisko nosiła mama Matyldy Braun), żonę Eliasza również urodzonego w Ostrowach. Może w jakiś sposób wszyscy byli ze sobą skoligaceni?
Feiga Gottdenker, siostra Bendeta, zdjęcie pochodzi z kolekcji Muzeum Regionalnego w Mielcu
26 stycznia 2025 - Joe Gottdenker w Mielcu
1 Bina Gottdenker z domu Zuckerbrodt nosiła drugie imię – Serla (w Spisie Żydów sporządzonym przez mielecki Judenrat z 1940 roku figuruje jedynie imię Perel ale to zapewne pomyłka w zapisie, powinno być Serel). Urodziła się w 21 października 1905 roku w Ostrowach Tuszowskich, wg informacji przekazanej mi przez Piotra Jassema (taka data figuruje w kilku dokumentach, ale pojawia się również data 1906). W spisie studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego dostępnym na stronie JCC, jej miejsce urodzenia to Mielec. Właściwie nie mam pewności co do tego czy imię Bina było jej pierwszym imieniem. W wielu dokumentach figuruje imię Serel lub wersja imienia Serla.
Była córką Chaima Josefa Zuckerbrodta który w 1940 roku mieszkał w Mielcu przy
ulicy Sienkiewicza, urodzonego 13 lipca 1876 roku w miejscowości Hyki Dębiaki,
zmarłego w 1942 roku (w relacji Berty Lichtig znajdującej się w Żydowskim
Instytucie Historycznym sygnatura AŻIH 301/1029 pojawia się informacja o
śmierci Józefa Zuckerbrodta w
szpitalu w Hrubieszowie, prawdopodobnie chodzi o ojca Biny, na liście wywozowej
do Dubienki znalazłam Józefa Cukierbrodta
w takim właśnie zapisie nazwiska i jego żonę Lolę, jestem pewna, że chodzi o
dziadków Joe, ponieważ występuje zgodność co do dat urodzenia, ponadto Berta
również znalazła się w transporcie do Dubienki) i Lieby (Loli, Lotty) z domu Kirschenbaum urodzonej 10
marca 1885 w miejscowości Budy Tuszowskie.
Matka i siostra Biny
prawdopodobnie zginęły w Treblince. Ich nazwiska znajdują się również na tej
samej liście wywozowej.
Fragment relacji Berty Lichtig dot.
śmierci Józefa Zuckerbrodta:
Drugi
transport wyszedł w niedzielę. W Zamościu rozdzielono go. Po drodze nie było
wypadków śmiertelnych. Ludzi umieszczono tych w Zamościu, nie ma bliższych
danych. Resztę powieźli do Hrubieszowa, wzięto ich do azylu, Judenrat
przygotował im herbatę . Na drugi dzień rozdzielono ich na dwie partie. Jednych
przewieźli do Dubienki, drugich do Bełżca .
Mała
garstka została w Hrubieszowie, kilka osób w szpitalu, umarł tam po kilku
dniach Zuckerbrodt Józef.
Chaim Josef zajmował się
dystrybucją maszyn do szycia firmy Singer, a potem handlem trzodą.
W wielu dokumentach na przykład na
stronie Arolsen występuje tylko pod jednym imieniem – Józef (Josef)
Bina
posiadała rodzeństwo: Deborę lub Dobrę, ta druga wersja imienia znajduje się w
Spisie Żydów (urodzoną 31.10.1907- zmarłą 1942 roku, przy jej nazwisku w
Spisie Żydów widnieje zapis nauczycielka),
Blimę ( urodzoną 21.03.1910 - zmarłą 1942 roku, przy jej nazwisku w Spisie
Żydów widnieje zapis farmaceutka),
Szymona (urodzonego w 1912 roku-
zmarłego w 1940 roku), Dawida (ur. 10. 02.1917- zmarłego w 2005, w
Spisie Żydów przy jego nazwisku widnieje zapis urzędnik prywatny).
Bina,
Blima, Debora i Szymon byli studentami Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Bina, Debora i Blima studiowały filozofię, Debora również prawo, a Szymon był studentem prawa.
Na liście wywozowej do Dubienki znajduje się
również siostra Biny – Debora.
Wojnę przeżył jedynie Dawid. Był
podobnie jak mąż Biny więźniem mieleckiego
obozu. Po wojnie mieszkał w USA i Kanadzie.
To jego nazywano imieniem Dolek. Był w obozie sanitariuszem.
Dawid (Dolek) Zuckerbrodt, zdjęcia pochodzą z kolekcji Muzeum Regionalnego w Mielcu, jak widać dowód odebrała za Dawida mama Lotta.
Wydarzenie z udziałem Dawida wspomina ocalały Izak Arbus.
Cytat pochodzi z książki Rochelle Saidel Mielec the sthetl who became a nazi concentration camp:
Jedno z bardziej pamiętnych wydarzeń z tego okresu miało miejsce, gdy Dolek Zuckerbrodt, porządny i sprytny młody mężczyzna miał kłopot z Hauptschafuhrerem.Schawannberger rozkazał Prinzowi go ugryźć . Dołek miał zimną krew, aby zwrócić się do Prinza po niemiecku:" Prinz , dlaczego mnie gryziesz? Czy nie wiesz, że jesteś tylko psem, a ja człowiekiem? Komendant był oczywiście oburzony i mocno pobił Dolka. Na szczęście Dolek miał silną budowę i wkrótce wyzdrowiał".
Zdjęcie pochodzi ze strony Arolsen archivesJest kolejnym ocalałym z Mielca, którego nie było do tej pory w Spisie Ocalałych sporządzonym przez Andrzeja Krempe autora książki Sztetl Mielec Z historii mieleckich Żydów (Dawid nie rejestrował się w Mielcu po wojnie).
Figuruje w spisie co prawda Dawid Zuckerbrodt ale to inna osoba.
Dodajemy Dawida do Spisu mieleckich ocalałych.
Na liście sporządzonej 12 lipca 1945 roku w Sandomierzu (listę znalazłam na stronie Arolsen archives) znalazłam Binę Cukierbrot. Lista co prawda posiada tytuł: wykaz ludności żydowskiej, która powróciła z obozów niemieckich do swojego miejsca zamieszkania, ale podejrzewam, że chodzi właśnie o Binę pod panieńskim nazwiskiem. Na liście ocalałych znajdującej się na stronie Arolsen archives znalazłam też Józefa Cukierbrota z Sandomierza, syna Biny.
Nazwisko Zuckerbrodt często występuje również w zapisie Zuckerbrot.
Bina zmarła 28 sierpnia 1999 roku.
2 Bendet (imię będące odpowiednikiem imienia Benedykt) Gottdenker urodził się 28 sierpnia 1904 roku w Hołyniu (dzisiejsza Ukraina). Jego rodzicami byli Aron Mozes i Debora z domu Laufer. Aron Mozes był zarządcą tartaku w Chorzelowie. Od mojej krakowskiej znajomej otrzymałam jakiś czas temu dokument zaświadczający o śmierci kupca Mozesa Gottdenkera w lecznicy w Krakowie zamieszkałego w Mielcu. Zmarł na sepsę w wieku 61 lat. Było to 15 grudnia 1938 roku o trzeciej w nocy. Podejrzewam, że poświadczenie zgonu Mozesa, ojca Bendeta.
Z
arkuszy szkolnych Żeńskiego Seminarium Nauczycielskiego w Mielcu do którego
uczęszczała jedna z sióstr Bendeta, wynika, że w 1929 roku Mozes był
urzędnikiem prywatnym a rodzina mieszkała na ulicy Tarnobrzeskiej (dzisiejsza
ulica Sienkiewicza).
Przed
wojną Bendet wykonywał zawód manipulanta drzewnego (manipulacją drewnem
określa się podział ściętego drzewa na części o określonych cechach
jakościowych i wymiarowych. Wyróżniamy manipulację od odziomka, od wierzchołka,
od środka z redukcją długości na wadę). W Spisie Żydów z 1940 roku przy jego
nazwisku figuruje zapis robotnik
tartaczny.
Miał
rodzeństwo: Sarę (ur. 23 lutego 1907 roku), Malkę (ur.1908), Mechela (Michała,
ur. 1909 – zm.1975), Braindlę (ur.1911), Feigę (ur. 3 maja 1913). Rodzina mogła
również posługiwać się nazwiskiem Gettinger (takie nazwisko figuruje w drzewach
genealogicznych Scotta Genzera).
Mam wątpliwości czy jedną z sióstr była rzeczywiście Braindla, ale taką osobę wskazał w swoim drzewie genologicznym Scott Genzer. Scott najprawdopodobniej zasugerował się arkuszem szkolnym. Wydaje mi się, że Feiga nosiła również imię Brana (tak wynika z arkusza Żeńskiego Seminarium Nauczycielskiego w Mielcu). Przy jej nazwisku figuruje co prawda data urodzenia 3 maja 1911 r (Feiga urodziła się 3 maja 1913 roku), ale w tych arkuszach często występują błędy co do daty urodzenia. W mojej opinii raczej nie było dwóch sióstr: Braindli (Brany) Feigi i Feigi, a Feiga.
To
jednak jedynie moje domysły.
Prawdopodobnie
część rodziny uciekła w początkowym okresie wojny na Wschód (Lwów i okolice).
Informacja o wyjeździe rodziny Gottdenker znajduje się w mieleckiej księdze
pamięci a według Scotta Genzera matka Bendeta zginęła w 1942 roku w Nadvirnie,
obwód: Iwano - Frankiwsk.
Wydaje
mi się jednak, że rodzina mogła wrócić że Wschodu jak niektórzy mielczanie, bo
na liście wywozowej są nazwiska: Gottdenker Dwora (Debora) i Fela oraz Lusia
(rok urodzenia 1938).
Nie
wiem, czy Fela z listy to Feiga Gottdenker (imię Fela jest skrótem od Feigi),
być może to żona Mechela, a Lusia to jego córka.
Z
mieleckiego obozu Bendet Gottdenker
został przewieziony do Dachau, Flossenburga i Natzweiler, podobnie jak jego
brat Mechel (Michał).
Data
osadzenia braci w obozie Flossenburg to 4 sierpnia 1944 roku, data
osadzenia w Dachau to 13 października 1944 roku, data osadzenia Bendeta w
Natzweiler to 16 listopada 1944 rok, a Mechela 3 grudnia 1944 rok.
Mechel
urodził się 13 lutego 1909 roku. Mieszkał w Mielcu przy ulicy
Sienkiewicza 2.
W
wydanej wiele lat po wojnie książce I
rest my case ocalały z Holokaustu mielczanin Mark Verstanding wspomina, że
jego przyjaciel Mechel Gottdenker
rozpoznał po wojnie ukrywającego się niemieckiego zbrodniarza z Mielca
Jeka (Oskara
Jecka).
Na
liście osób zarejestrowanych w Mielcu po wojnie w sierpniu 1945 roku, obok Biny
i jej syna Józefa znajduje się nazwisko Sali Gottdenker, jedną z sióstr Bendeta była Sara, a Sala to
odpowiednik imienia Sara.
Jak
udało mi się ustalić Sara (Sala) wyszła za mąż za osobę o nazwisku Majzels
i przed wojną mieszkała w Sandomierzu przy ulicy Krótkiej 1, dlatego
najprawdopodobniej Bina uciekła właśnie do Sandomierza.
Sala
po wojnie mieszkała zapewne przez jakiś czas w Sandomierzu, a potem w
Warszawie. Starała się o wyjazd za granicę.
Bendet Gottdenker zmarł 19 listopada 1990 roku.
3 Verstandig miał zapewne na myśli zbrodniarza wojennego Oskara Jecka, absolwenta mieleckiego gimnazjum, „wsławił się” on między innymi aresztowaniem 12 października 1940 roku mieleckich profesorów gimnazjalnych: Edwarda Grabarskiego, Władysława Kanię, Franciszka Siorka, Mariana Sobonia, Antoniego Rajtara, Stanisława Kozłowskiego i ks. Wincentego Bialika. Wsławił sie też wyjatkowym okrucieństwem wobec mieszkańców Mielca.
Przy pisaniu tekstu korzystałam z:
https://memoirs.azrielifoundation.org/exhibits/sustaining-memories/joe-gottdenker/
M.
Verstanding I rest my case
Wiadomości przekazanych mi przez Piotra Jassema
R. Saidel Mielec the sthetl who became a nazi concentration camp
A. Krempa Sztetl Mielec. Z Historii Mieleckich Żydów, Samorządowe Centrum Kultury, Muzeum Getta Warszawskiego, Biblioteka Muzeum Regionalnego w Mielcu, 2022.
drzewa genealogicznego Scotta Genzera
https://encyklopedialesna.com/haslo/manipulacja-drewna/
https://collections.arolsen-archives.org/en/search/person/87874590?s=Zuckerbrodt%20Bina&t=31530&p=0
Encyklopedia Miasta Mielca J. Witka
https://www.krakowjewishheritage.org/home