9 marca 2024 roku przypadała 82 rocznica deportacji
mieleckich Żydów.
9 marca 2024
roku, dzień pierwszy (sobota)
Tego dnia w
ośmioosobowym gronie zapaliliśmy znicze i złożyliśmy kamienie pod pomnikiem
poświęconym ofiarom spalenia mieleckiej synagogi, pod tablicą upamiętniającą
ofiary Akcji Reinhardt w Mielcu, na cmentarzu żydowskim przy ulicy Jadernych,
przy pomniku upamiętniającym ofiary obozu pracy.
Byliśmy też
w Lasku Berdechowskim gdzie spoczywa 800 ofiar obozu pracy, gdzie powstało
tymczasowe upamiętnienie (w planach jest postawienie drewnianej macewy przez
Fundację Zapomniane i umieszczenie pamiątkowej tabliczki przez grupę Mayn
Shtetele Mielec.
Byliśmy również
przy „kamieniu” na ulicy Sienkiewicza, gdzie w ubiegłym roku z inicjatywy grupy
MSM powstała pamiątkowa tabliczka.
Wieczorem wraz z Marią i Stanisławem Wanatowiczami zapaliliśmy znicze na mogile zbiorowej przy ulicy Świerkowej.
10 marca
2024 roku, dzień drugi (niedziela)
Tego dnia
odbyła się uroczystość poświęcona ofiarom Holokaustu, w której udział wzięli
mielczanie, ale nie tylko. Naszymi gościniami były Jagoda Szkarłat i Izabela
Meyza z Forum Dialogu. Na uroczystości obecny był również Tymon Picheta z Wieliczki
(autor książki Kiedy Steve był w moim wieku. Opowieść o Sacherze Israelrze) z
rodzicami i bratem.
Zgromadzone
osoby mogły poznać nazwiska i biogramy kilku osób zamordowanych 9 marca 1942
roku, odczytaliśmy również nazwiska ponad 100 osób, które dopisałam w tym roku
do tworzonej przeze mnie Mieleckiej Listy Ofiar Holokaustu.
Tekst mojego
wystąpienia:
Szanowni Państwo,
Spotkamy się wspólnie w
rocznicę deportacji mieleckich Żydów już po raz piąty.
Pragnę Wam wszystkim z
całego serca podziękować, że dzięki Wam te spotkania wpisały się na stałe w
mielecki kalendarz.
Myślę, że jest to ważne nie tylko ze względu na pamięć o ofiarach, jest to ważne dla potomków mieleckich Żydów, ale jest to ważne dla dzisiejszych mieszkańców Mielca. Miasto dzisiaj, nie istnieje bez miasta kiedyś, miasto kiedyś nie istniało bez Żydów. Historia jest nam potrzebna abyśmy zrozumieli to wszystko co jest teraz wokół nas.
Trzy tygodnie temu ponieśliśmy stratę. Odszedł nasz
Przyjaciel Kazimierz. Był z nami od pierwszych chwil działalności grupy. Nigdy
nie zapomnę naszego pierwszego spotkania, kiedy usiadł w Jadernówce obok mnie i
powiedział, że jest kolegą mojego taty. Nie powiedział mi wtedy, że jego mama
była Żydówką. Dowiedziałam się jakiś czas potem. Wspierał mnie, wspierał grupę
od samego początku. Lubiłam go ogromnie. Miał niekonwencjonalne poczucie
humoru. Ale też bywało, że wkurzał mnie
czasem – kiedy dzwonił o dziwnych porach, albo wtedy kiedy byłam w pracy.
Pewnych rzeczy nie mówił, ale wiem, że je czuł. Wiem, że czuł wdzięczność za to
co w Mielcu robimy. To się wyrażało w nieustannych zaproszeniach, to się
wyrażało w propozycjach, że odwiedzie mnie do Tarnowa jak będzie trzeba, to się
wyrażało w pomyśle zorganizowania kolacji z czulentem.
Rozweselał nas, rozbawiał
a nie jest to taka częsta umiejętność i nie każdemu dana. Nie zastąpi go nikt i
będzie nam go bardzo brakowało. Mam nadzieję, że przez chwilę daliśmy mu w
Mielcu przestrzeń do tego by mógł czuć
się Żydem.
(znicz dla Kazimierza
zapaliła jego życiowa partnerka Joanna).
9
marca 1942 roku wypędzono mieleckich Żydów z ich domów. Po selekcji w czasie,
której młodszych mężczyzn wybrano do pracy (większość na piechotę powędrowała
do obozu w Pustkowie, było to ponad 500 osób, 100 osób pozostało w obozie w
Mielcu, który zaczął właśnie wtedy funkcjonować przy zakładach lotniczych),
pozostali Żydzi przeszli w marszu na lotnisko w Chorzelowie.
Spotykamy
się dzisiaj właśnie z tego powodu. Cieszę się, że są z nami dwie moje koleżanki
z Forum Dialogu i że jest młodzież: Tymek z bratem, Tosia, dziewczynki z jednej ze szkół podstawowych w Mielcu.
Od
2021 roku tworzę Mielecką Listę Ofiar Holokaustu. Wydaję mi się, że to bardzo
ważne abyśmy znali ich imiona i nazwiska.
Lista
jest umieszczona na moim blogu i otwiera ja fragment wiersza Rywki Basman
Pozbieraj - niepozbierane
Dośpiewaj - niedośpiewane,
Odczuwaj - za ocalonych,
Proś za nich - nieproszonego
Ze strzegącymi na ubocznej drodze
Kroków - co zaginione,
Dośpiewaj resztę grozy
Niedomówionej
Wielu mielczan zginęło na
ulicach miasta i w okolicy już 9 marca. Były to głównie osoby starsze i dzieci. Było
ich kilkaset i niestety nie znamy
nazwisk wszystkich ofiar, ale dzisiaj przeczytam Państwu te nazwiska, które
znam.
9 marca 1942 roku w
Berdechowie zginęli:
Gitla Hirsch lat
60, urodzona 5 grudnia 1882 roku, mieszkała w Mielcu przy ulicy Wąskiej
Estera Hollander lat
35
Maresa Offen z domu Maurer prababcia
Marka Isaaka, który odwiedził nas w ubiegłym roku, urodzona 17 lutego 1880
roku, lat 62, mieszkała w Mielcu
przy ulicy 3 maja z synem Dawidem
Lejb Schreurer lat 82, urodzony
20 maja 1859 roku, wdowiec, kupiec, mieszkał przy ulicy Legionów
Markus Bram
urodzony w 1875 roku, zastrzelony na ulicy Cyranowskiej, kupiec, mieszkał na
ulicy Sobieskiego, mąż Chawy, ojciec Feiwela, Adeli, Dory
Majer Keller,
urodzony w 1871 roku, kupiec z ulicy Hetmańskiej, mąż
Heńci, ojciec Cyrli
Dawid Steppel
lat 85
Feiga Steppel
lat 84
Aleksander Stempler
lat 72
Józef Zucker
urodzony 2 maja 1880 roku zamordowany w pobliżu ulicy Kilińskiego
Głuchoniemy, 30 letni
mężczyzna na którego mówiono TULU
Israel Dawid Blumenkehl urodzony według podania o dowód osobisty 12
października 1883 roku w Dąbrowie Tarnowskiej, według Spisu Judenratu 16
kwietnia 1883 roku. Syn Szlomo i Gitli. Żonaty, mąż Tauby, ojciec Samuela,
Jakoba i Josefa, mieszkał na ulicy Legionów, kupiec. Zamordowany 9 marca 1942
roku w Mielcu. Za wyjątkiem jego syna Józefa, cała rodzina straciła życie w
Holokauście.
Tak wspominała zgromadzenie Żydów na mieleckim Rynku i marsz
na lotnisko Berta Lichtig mielecka nauczycielka:
Niestety rankiem 9 marca biją we drzwi SS-mani i policja i
rozkazują opuszczać mieszkania i na rynek. Na rynku pełno aut, SS jacyś w
cywilnych ubraniach, tłok, krzyk, tego biją, tego ciągną, tamtego wołają, a tam
postrzelili, a tam znów ktoś leży. Młodych i w sile wieku mężczyzn od razu
oddzielają od rodzin na bok. Stoi młoda kobieta, rozkłada ręce, płacze, mąż nie
wrócił z wojny, a teraz zabrali mi syna, a tam kobieta z niemowlęciem na ręku,
obok drugie nieco większe – zabrano mi męża, a stać nie można, biją, gonią,
ciągnie wąż długi przez Rynek ulicą Piłsudskiego, a operatorzy filmowi pracują
przy aparatach. Polacy stoją bokiem w oknach, niektórzy na widok tej nędzy mają
łzy w oczach, a reszta, tych niestety większość śmieje się z twojej rozpaczy .
A fala płynie z tobołami na plecach, w rękach lub tylko dzieci prowadzi się,
więcej nie da rady, znowu skręca się na Tarnobrzeską, tu już ludzie zaczynają
ciągnąć swoje tłumoczki już po ziemi. Widać jakieś furmanki naładowane po
piętro a ludzie się jeszcze pchają i proszą weźcie mnie, weźcie dziecko, a po
bokach kroczą bohaterzy, by tempa nie zwolnić, jeszcze ujrzeli Żyda z brodą,
uciecha, razem ze skórą obdzierają.
Tak wspominała pobyt w hangarach na lotnisku:
Stało się przez cały dzień, nikt nie usiadł, nikt nie
myślał o jedzeniu, gdzie głośniejszy płacz dziecka, przeciskał się Schmidt z
cukierkiem w ręku, każdy czekał na ciąg dalszy […] Zamykają hangar, robi się
ciemno, mokro, nie wolno wcale świecić, ani zapałki a tu kwilą niemowlęta,
kwilą coraz z innej strony. Ludzie posiadali na tłumoczkach, nikt nie śpi. Po
kątach ciche szepty. Od tych świeżo przybyłych dowiadujemy się, że niektórzy
ukryli się po piwnicach i na strychach, ściągano ich bez pardonu i strzelano. Z
rynku mężczyzn pogoniono w okropny sposób do Pustkowa, jako tako opornych
oddano do karnego oddziału… […] po powrocie grabarzy z Berdechowa jakby się
tama zerwała buchnął płacz i jęk okropny – płakali wszyscy, nie tylko matki po synach,
mężach, dzieci po rodzicach, to płakał ogół na krzywdę, nędzę i poniżenie swoje
okropne, na niemoc wobec wroga, za przyszłość ciemną i nieznaną
11 marca
wyruszył z Mielca pierwszy transport do Parczewa i Miedzyrzecza, drugi transport
wyruszył 15 marca do Hrubieszowa i Suśca. Było to około 4000 tysięcy Żydów z
Mielca oraz okolicznych wsi. Znaleźli się oni w Sosnowicy, Włodawie, Dubience,
Międzyrzeczu Podlaskim, Bełzie i Cieszanowie. Zachowały się imienne listy osób
wywiezionych.
A ludzie jechali z dziećmi bez środków do życia, z rozpaczą w
sercu po utracie najbliższych, tracąc równocześnie dach nad głową – wspominała Berta.
Tak o wywózce pisała po kilkudziesięciu latach Irene Eber z domu
Geminder, ocalała z Holokaustu:
Zrabowano
nam jakiekolwiek wskazówki dotyczące naszego wcześniejszego życia, a jednak
wierzyłyśmy my, zbałamucone istoty ludzkie, że na końcu podróży wrócimy do
jakiejś formy normalnego życia. Bogaci i biedni, młodzi i starzy, dobrzy i źli,
szczerzy i fałszywi – wszyscy mieli tylko jeden cel: do końca jazdy pozostać
przy życiu.
Nielicznym
udało się wydostać z dystryktu lubelskiego. Ukrywali się w różnych miejscach.
Spora grupa ukrywała się w Połańcu. Inni w okolicznych wsiach.
Większość
mieleckich Żydów zginęła w obozach Zagłady.
Przeżyło
około 100 żydowskich mieszkańców Mielca. Z ponad 5 tysięcy.
Dzisiaj
wspólnie przeczytamy ponad 100 nazwisk ofiar Holokaustu z Mielca.
To kolejne nazwiska
dopisane przeze mnie w tym roku do Listy.
Na cmentarzu na którym
się znajdujemy, przeprowadzano w czasie wojny egzekucje.
W 1942 roku, w lecie, na
pewno zginęło tutaj kilkanaście osób spośród których znamy tylko jedno
nazwisko: był to Szyja Rosenbaum urodzony
13 lipca 1888 roku. Z pewnością tutaj spoczywa.
Na tym cmentarzu 1 maja
1943 roku zostały zastrzelone Sara Protter, jej córka Fela i dwuletnia córka
Feli Lusia.
Spoczywają tutaj.
Chciałam, aby dzisiaj
towarzyszyły nam nie tylko imiona i nazwiska, ale też twarze. Tutaj je państwo
widzicie.
Szymon
Salpeter urodzony 25 marca 1885 roku, w chwili śmierci miał 57 lat, syn
Mosesa Arona i Małki z domu Hermele, mąż Perli Borger ojciec Moshe Borgera
ocalałego z Holokaustu, Feigi i Sali Borger, wdowiec, kupiec, handlował
pierzem, zginął 9 marca 1942 roku, pradziadek Ofiry Natan Borger, która jest członkinią
naszej fejsbukowej grupy.
Mojżesz Weissman urodzony
15 sierpnia 1892 roku w Majdanie, lat 53, mieszkał w Mielcu przy ulicy
Sobieskiego, mąż Pinii, ojciec Ity i Sendera, wraz z żoną i córką wywieziony z
Mielca do Bełzu, zginął w 1942 roku, dziadek Kazimierza Busia, który jest
członkiem naszej grupy.
Rifka Wachs z domu Berger urodzona 13 grudnia 1896 roku, żona Lezera, matka
Zosi Wachs, która zginęła w obozie w Stutthof, mając zaledwie 14 lat, Rifka
mieszkała przy ulicy Szerokiej zginęła prawdopodobnie 9 marca 1942 roku
Mechel Lichtig, urodzony 14
lipca 1881 roku, lat 62, pochodził z Otfinowa, przed wojną mieszkał w
Berdechowie, był właścicielem gospodarstwa rolnego w Berdechowie, był kupcem w
Mielcu, w 1940 roku mieszkał w Mielcu przy ulicy Sienkiewicza. Mąż Temy, ojciec
Rywona, Maksa, Chany i Perli. Z danych znajdujących się w Archiwum Państwowym w
Rzeszowie (akta zgonów) wynika, że zginął w Chrząstowie 25 października 1942
roku. Zginął w obławie urządzonej przez granatowych policjantów.
Szulim Blattberg urodzony 17 maja 1886 roku w Mielcu, syn
Altera i Chawy z domu Hermele, mąż Chai z domu Borger, ukrywał się między
innymi w Połańcu, został zamordowany
w marcu lub kwietniu 1943 roku, pradziadek Claudii Warchalowski, córki Oli
Korczak, Claudia jest członkinią naszej grupy
Feiga Borger urodzona 8 lipca 1918 roku, córka
Szymona Salpetera i Pearl Borger, mieszkała w Mielcu na ulicy Oborskiego,
zginęła w Bełżcu, siostra ocalałego Mosze Borgera i Sali.
Sala (Sara)
Borger urodzona w 1911 (tak podał jej
brat Mosze) albo 8 lipca 1913 ( dane ze Spisu Judenratu), córka Szymona
Salpetera i Pearl Borger, mieszkała w Mielcu na ulicy Oborskiego, zginęła w
Bełżcu.
Zanim złożymy kwiaty,
zapalimy znicze, położymy kamyki chciałam przeczytać Państwu wiersz
mielczanina, który poświęcony jest jego matce i siostrze zamordowanym w obozie
w Bełżcu.
Wiersz nosi tytuł Kat w
obozie śmierci
Z pistoletem na biodrze
Chłoszczącym biczem
Z uśmiechem krzywiącym
usta
Dzielił tłum
Ochrypłym głosem
Ostrymi słowami
„ Na prawo, lewo, zabić,
zabić”
Decydował o losie
Choć horror i śmierć,
jeszcze zwlekają
On zaciera ręce
Nad dobrze wykonaną
robotą
Zabójca z
wypielęgnowanymi paznokciami
Moja matka spalona w
obozie śmierci w Bełżcu
Smithen przed burzą był
domem matki
I zniszczył owoce jej
łona
Nikt nie umył kości jej
żeber
Na chudej piersi nie ma
całunów.
Nie ma grobu, w którym
matka spoczywa
Nie ma kamienia, który
znaczy to miejsce
Jak baranek ofiarny w
purpurowej mgle
Znikła, w płonącym blasku
pieca
W chmurze uniosła się w
górę
W dymie z ludzkiego ciała
Jedna z wielu świętych
W ognistym auto-da-fe
Twój syn
Zapalę świecę za twą
duszę
I za powódź krwi
Rozlanej w tym diabelskim
miejscu
Za wszystkich odmówię
kadisz
Odczytane nazwiska:
Schnall Majer Chaim
Zuckerbrodt Józef
Schmidt Sussel
Majer NN
Majer
NN
Zindl NN
Seiden NN
Garstwith NN
Matzner NN
Tafler Joachim
Korn Moses
Lustfig
NN
Symson Lejzor
Stempler NN
Stempler NN
Gran NN
Gran NN
Horowitz Hanna
Horowitz Rachela
Reiss Elimelech
Korn Zelig
Kummer Saul
Kummer Rozalia
Huttner
Rachela
Hyman
Karol
Juliusz
Jochnowicz Azriel
Jochnowicz Chana
Jochnowicz Yermiyaha
Jochnowicz Rachela
Jochnowicz Miriam
Jochnowicz Gitla
Isenberg
Alfred
Isenberg
Oskar
Isrel
Anschel
Isrel
Juda
Isrel
Lewi
Isser
Israel
Isser
Riwka
Jakubowicz Michalina
Jakubowicz Matla
Jassy
NN
Jassy Rozalia
Jassy NN
Jassy NN
Jassy NN
Jassy NN
Jerud Bieniamin
Jerud Chaim
Kam Dov (Bieer)
Kampf Golda
Kampf Estera
Kampf Mosze
Kampf Naftali
Koner Elzar,
Kanarek Leib
Kanarek Mirl
Keller Majer
Offen Dawid
Offen Maresa
Schreuer Leib
Steppel Dawid
Steppel Feiga
Stempler Aleksander
Zucker Józef
Salpeter Chaja
Salpeter Jakob
Salpeter
Lieba
Chaja
Hirsprung
Salpeter
Szaja
Salpeter
Amalia
Salpeter
Efraim
Blattberg Szulim
Blattberg
Chaja
Nagler Chana
Nagler Emilia
Nagler Szaje
Kampf Estera
Kaner Abraham
Kaner Jakov
Kaner Mordechaj Markus
Kaner Sara
Kanner Chaja Idel
Kartanger Szlomo
Keitelman Alia
Klagsbrun Alta
Klagsbrun Aron Izaak
Klagsbrung Moses
Klagsbrun Chaim Izak
Klagsbrun Elka
Klagsbrun Ita
Klagsbrun Nissen
Klagsbrun Eliezer
Klagsbrun Małka
Klagsbrun Naftali
Klagsbrun Josef
Klagsbrun Lea
Klagsbrun Jetta
Klagsbrun Priwa
Klagsbrun Reizla
Klagsbrun Szajndla
Klagsbrun Sara
TULU
Tekst: Izabela Sekulska
12 marca 2024 r.