„ Żydzi mieleccy
podzielili los innych żydowskich społeczności miast i osiedli całej okupowanej
Polski. Ofiarami wojny oraz zaplanowanej przez Hitlera eksterminacji padły całe
rodziny, biedne i bogate, cieszące się poważaniem, wpływami i rozlicznymi
możliwościami. Dzisiaj, spacerując po mieleckim Rynku, nie wolno nam o tym
zapominać”.
Andrzej Krempa, Sztetl
Mielec. Z historii mieleckich Żydów
Mielecki Rynek, 25 grudnia 2024 roku.
Mielecki Rynek wygląda dzisiaj zupełnie inaczej niż przed laty kiedy byłam dużo młodsza. Patrzę na niego 25 grudnia 2024 roku i widzę go jeszcze innym...
Widzę Rynek przedwojenny.
Wtedy w prawie wszystkich kamienicach na Rynku mieszkali Żydzi, były żydowskie
sklepy, hotele, restauracje. Próbuję sobie wyobrazić tamten czas.
Przenieśmy się jednak do
lat 90 XX wieku.
Widzę ją na balkonie. Jest uśmiechnięta. Z balkonu domu w którym mieszkała, spogląda na Rynek, który pamiętam ja. Ona zapewne sięga pamięcią o wiele dalej. Do czasów przedwojennych.
Ciemnowłosa, elegancka
kobieta. Ma na imię Rachela. Nazywa się Sussman, kiedyś nazywała się Stroh i
mieszkała w Mielcu. W małym domu przy Rynku.
Dzisiaj dom jest różowy,
a balkon ma tę samą balustradę co przed wojną.
Nie wiem kto dzisiaj w
nim mieszka, czy wie coś o jego przedwojennych mieszkańcach. Kiedyś dom należał
do żydowskiej rodziny Berger. Tak nazywała się z domu mama Racheli,
Sara.
Dla Racheli był to dom
rodzinny, chociaż z zapisów w mieleckim Spisie Żydów wynika, że w czasie wojny
jej rodzice mieszkali również przy Rynku, ale gdzie indziej. Jej samej nie było już wtedy w Polsce.
Zdjęcie na balkonie zostało zrobione podczas jej podróży do Polski w 1993 roku.
Wiele jej zawdzięczamy jeśli chodzi o zachowanie żydowskiego dziedzictwa w Mielcu.
W różowym dzisiaj domu, mieszkali: Chanina
Stroh (urodzony w 1888 roku) ojciec Racheli, Sara (urodzona w 1892 roku)
jego żona i ich dzieci: Rachela (urodzona 12 maja 1915 roku), Sosia
(urodzona około 1926 roku), Lazar (data urodzenia nieznana).
Chanina miał sklep
bławatny. Był kupcem. Prowadził ten sklep na pewno jeszcze w 1941 roku. Rachela
ukończyła mieleckie gimnazjum. W 1934 roku zdała maturę i zaraz potem wyszła za
mąż za Leo Sussmana i wyjechała z Mielca. Za granicę. W czasie wojny małżonkowie przedostali się do Ameryki i tam osiedli.
Nie mieli dzieci,
spełniali się z mężem w biznesie i działalności charytatywnej.
Według Racheli jej ojciec Chanina został zamordowany 9 marca 1942 roku w czasie deportacji mieleckich Żydów. Mama i rodzeństwo zginęli w Lasku Berdechowskim. Miejscu na terenie dzisiejszej strefy, gdzie spoczęło około 800 ofiar obozów pracy przymusowej.
Sara, Sosia i Lazar stali się ofiarami egzekucji z lata 1943 roku. Rachela postawiła ku ich pamięci pamiątkową macewę, która dzisiaj znajduje się na ulicy Świerkowej, na terenie mogiły zbiorowej Żydów. Zadbała też o inne miejsca w Mielcu. Ogrodziła cmentarz na Jadernych, sfinansowała operację wyciągania macew z Wisłoki, postawiła na cmentarzu pomnik upamiętniający ofiary Holokaustu.
Rachela Stroh po wojnie
Więcej o rodzinie Stroh można dowiedzieć się z tekstu:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2023/03/twarze-mieleckiego-sztetla-rodzina-stroh.html
Zostajemy na Rynku. Pod
numerem 22 znajduje się jedna z najpiękniejszych mieleckich kamienic. Stanisław Wanatowicz
w swoim Spacerowniku pisze o niej: Eklektyczna kamienica Verstandigów.
Najstarsza z kamienic, którą można datować jednoznacznie. Data jej wybudowania
to rok 1875 – widnieje na frontonie. Posiada pięknie dekorowaną sień i klatkę
schodową.
Kamienicę zamieszkiwała
rzeczywiście rodzina Verstandigów. Po wielu, wielu latach Mark Verstandig,
ocalały z Holokaustu, napisze w swojej książce I rest my case, że była
to pierwsza w Mielcu kamienica z kanalizacją, posiadała łazienkę i ubikację.
Będzie też wspominał, że
w 1918 roku na balkonie kamienicy było usytuowane stanowisko karabinu
maszynowego. Miało to związek z antysemickimi rozruchami.
Ale nas bardziej niż
budynek, interesuje rodzina, która tam mieszkała.
Verstandigowie byli znaną
mielecką rodziną.
Eleizer (Leizor, Leizer)
Verstandig urodził się w 1870 roku. Został zamordowany
w 1942 roku. Był znanym mieleckim przedsiębiorcą. Trudnił się też sprzedażą wysokoprocentowego alkoholu,
jego syn Mark wspominał, że nie ma pojęcia w jaki sposób udało się ojcu zdobyć
licencję, było to wówczas bardzo trudne. Eleizer sprzedawał również tytoń.
Mark pisze o nim również
tak:
Pomimo, iż ojciec posiadał dwa biznesy przed wojną, jego głównym
zajęciem była gmina żydowska. W dużym pokoju na pierwszym piętrze domu znajdowało
się biuro gminy i sekretariat.
Zebrania gminy składające
się z około 20 członków miały miejsce w jadalni, przy okrągłym dębowym stole.
Sekretarz gminy, Yehuda
Rotter, pochodził ze Wschodniej Galicji. Był oficerem austriackiej armii. Został przydzielony do starostwa jako
reprezentant armii austriackiej. To był zaszczyt dla miasta, był jedynym Żydem
w starostwie, który mówił w jidysz, był oficerem. Cieszył się szacunkiem
starosty i burmistrza. Przez wiele lat do pracy ubierał swój oficerski mundur.
Ojciec jako przewodniczący gminy miał bardzo dużo pracy przez sześć dni. Według
polskiego prawa gmina żydowska miała dużą autonomię. Mohel (mężczyzna
dokonywujący obrzezania), rzezacy, sędziowie, rabin byli zatrudnieni przez
gminę.
Mark będzie wspominał również, że częstymi gośćmi w domu Verstandigów byli bracia Fenichel: Izaak i Izrael, twórcy polichromii w mieleckiej synagodze, zwłaszcza Izrael przychodził do Verstandigów codziennie po porannej modlitwie. Na herbatę.
E. Verstandig ożenił się z Gele
(urodzoną w 1870 roku, zamordowaną również w czasie wojny). Małżeństwo miało 7
dzieci. Ich pierwsza córka Gizela, urodziła się w 1901 roku.
Pozostałe dzieci
Verstandigów to: Salo (Szlomo – Zalman),
Golda, Sucię (Sara), Ruchcia
(Regina) i Balcię (Berta), Markus (po żydowsku Mordechaj) był najmłodszy.
Rodzina posiadała również
posiadłość w Sadkowej Górze.
Patrząc na datę urodzenia
Eleizera i datę widniejącą na frontonie kamienicy trudno przypuszczać aby to to
ją wybudował, w 1875 roku był przecież dzieckiem. Ale Mark w swojej książce
pisze, że to jego ojciec w 1903 roku po prowadzeniu interesów w Szwecji i
zarobieniu sporej ilości pieniędzy, wybudował luksusowy dom w Mielcu. Być może
tak to zapamiętał, a chodziło po prostu o rozbudowę domu.
Najmłodszy z Verstandigów
wspomina:
W listopadzie 1918 roku, kiedy Polska zyskała
niepodległość, miałem sześć lat. Pamiętam moich rodziców, który ściągali
zdjęcia austriackiej rodziny królewskiej.
Po I wojnie głównym
miejscem zamieszkania rodziny był Mielec. Na lato cała rodzina przeprowadzała
się do Sadkowej Góry, gdzie było dość miejsca by gościć rodzinę z Krakowa, między innymi ciocię Pesl (Paulinę) i jej
czworo dzieci.
Ojciec Marka opuszczał czasem rodzinę podczas wakacji i wyjeżdżał do
Karlovych Varów, do Merano we Włoszech i
Reinchenhall w Niemczech.
Dom w Sadkowej Górze
stał na wzgórzu. Wokół głównego budynku
było sporo budynków gospodarczych. Posiadłość była otoczona jabłkowymi sadami.
Był również mały sad śliwkowy i czereśniowy.
Matka Marka bardzo
przestrzegała kuchni koszernej. W Sadkowej Górze były dwie kuchnie, do
przygotowywania mięsa i potraw mlecznych.
W Mielcu, na drugim
piętrze domu była specjalna kuchnię (Pesach kitchen) do wytapiania gęsiego tłuszczu podczas
zimowych dni Chanuki.
Tygodniami tuczono gęsi,
które potem ubijano i skórowano podczas Chanuki, co było równie wielkim
wydarzeniem co bicie świni u chłopów na wsi.
W czasie Chanuki jadano
małe kawałki chrupiącej gęsiej skórki, które były przysmakiem dla dzieci i
dorosłych. Podczas Pesach używano tylko kuchni mięsnej. Robiono ciastka i pito
czarną kawę.
W 1927 lub 1928 roku
ojciec Marka pożyczył duże pieniądze z banku, ale już w 1929 r nastąpił
światowy kryzys. Bezrobocie wśród Żydów było duże.
Ojciec zrezygnował z pracy
w gminie żydowskiej i rodzina spędzała coraz mniej czasu w mieście, wspominał
Mark. Mieszkanie w mieście było utrzymywane na potrzeby „świętych dni”. W
Sadkowej Górze Eleizer miał małe pomieszczenie ze zwojem Tory, który napisany
był dla Czortkower Kloyz, małej synagogi w Mielcu. W sąsiedztwie były żydowskie
gospodarstwa. Żydzi przychodzili modlić się w szabasy i jorcajty (rocznice
śmierci). Ojciec Marka przewodniczył tym
modlitwom.
W 1932 roku Eleizer
zamknął sklep na parterze mieleckiej kamienicy i polska rodzina otworzyła tam
restaurację. Dwa lata później ta sama rodzina zajęła pomieszczenia na drugim
piętrze.
Mark Verstandig
Mark ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jeszcze przed wojną poznał swoją żonę
Friedę Reich (urodzoną w Nowym Sączu, z tego miasta pochodziła jej mama). Ślub
wzięli w czasie wojny. Ocaleli z Holokaustu cudem. W końcowej fazie wojny
ukrywali się w gospodarstwie Korczaków w Chrząstowie. Tam w nocy 31 maja 1944
roku stali się ofiarami napadu przez oddział AK w Tuszowie Narodowym. Podczas
tego napadu zginęła kuzynka Marka Lea Haar, a druga kuzynka Mindla Leiman
została postrzelona a później dobita przez Niemców). Ich matka Debora Ostro, ciotka
Marka przed wojną prowadziła sklep w kamienicy Verstandigów. Również ukrywała
się w Chrząstowie, ale zmarła śmiercią naturalną. Podczas napadu zginęły również
dwie Żydówki, siostry: Cerla Kleinman i Sara Brenner i syn Cerli Dawid
pochodzący z Mielca.
Więcej na temat mordu w
tym tekście:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2021/05/1537rok-w-mielcu-osiedlaja-siepierwsi.html
Wiosną 1941 roku Mark Verstandig sprowadził do Mielca słynnego legendarnego barda Mordechaja Gebirtiga (został zamordowany w krakowskim getcie) i zorganizował jego koncert ku pokrzepieniu mieleckich Żydów.
Koncerty odbył się w restauracji Fortganga znajdującej się tuż koło domu Verstandigow.
W swoim wniosku o nadanie tytułu Sprawiedliwych Wśród Narodu Świata dla osób, które ratowały Verstandigów w czasie wojny, Mark wspomina, że dom w Mielcu przepisał osobom, które im pomagały.
Zostajemy na Rynku.
Podchodzimy pod kamienicę Salpeterów (nr 33), kolejnej znanej mieleckiej
rodziny.
Głową rodziny był Leizer
(Eleizer) Salpeter, który wziął ślub z Blimą Miriam Tenzer.
Eleizer
był właścicielem fabryki octu funkcjonującej w Mielcu na przełomie XIX i
XX wieku, członkiem Rady Gminnej (w 1901 roku), dyrektorem Unii Kredytowej
zarejestrowanej w Mielcu w 1909 roku, członkiem Rady Przybocznej
ustanowionej przez Austriaków na czas I wojny światowej. Wziął udział w
uroczystym posiedzeniu Rady w dniu 18 października 1918 roku, a 29 grudnia 1919
roku został członkiem Zwierzchności Gminnej w Radzie Gminnej Miasta
Mielca, jako jeden z dwóch Żydów. Był tzw. asesorem (Zwierzchność składała się
z burmistrza, wiceburmistrza i 5 asesorów). Był również asesorem w kadencji od
1930 roku.
E.Salpeter wsławił się pomocą
mieszkańcom miasta w momencie wybuchu I wojny światowej. Zamożniejsi
mielczanie, w tym kilka rodzin żydowskich opuścili miasto w przeddzień zajęcia
go przez oddziały rosyjskie. Salpeter oddał rodzinie Szaferów ostatni pojazd
konny, który miał jego samego odwieźć do Dębicy, skąd pociągiem miał jechać
dalej, na Zachód. Powóz powrócił do Mielca, ale sam Salpeter nie zdążył uciec i
został wywieziony do Rosji. Po 1916 roku zarówno Szaferowie jak i Salpeter
powrócili do Mielca.
Dziećmi
małżeństwa Salpeterów byli: Jehuda urodzony 11 lutego
1882 roku, Necha (po wojnie używająca imienia Natalia)
po mężu Tuchfeld urodzona 20 kwietnia 1890 roku w Mielcu (przeżyła wojnę w
ZSRR, tuż po wojnie mieszkała w Krakowie), Jakob urodzony 21
sierpnia 1893 roku, prawnik, mąż Lieby (Loli) z domu Reich, siostry
Friedy Verstandig, Jakob prowadził kancelarię w domu Verstandigów, w czasie
wojny przebywał we Lwowie, został zamordowany podczas likwidacji
lwowskiego getta, Chaja urodzona w 1894 roku, nie przeżyła
wojny, Leib Jakub używający również imienia Leon urodzony 20
grudnia 1897 roku, przeżył wojnę, Rachela urodzona 25
stycznia 1903 roku, po mężu Kochane (vel Kohn), zamieszkała po wojnie w
Wałbrzychu, Gołda po mężu Ehrenreich (również przeżyła wojnę i
mieszkała po wojnie w Krakowie), Reizla używająca po
wojnie imienia Rozalia, po mężu Weinberger urodzona 9 grudnia 1887 roku w
Mielcu (przeżyła wojnę w ZSRR, po wojnie mieszkała w Krakowie).
Jak pisze Stanisław Wanatowicz we
wspomnianym Spacerowniku, Salpeterowie byli ostatnimi przedwojennymi
właścicielami kamienicy, co potwierdzają powojenne akty sprzedaży domu, które
miałam okazję widzieć.
Około 1910 roku w kamienicy był
maleńki hotel. Działał tam też Wyszynk różnych trunków.
Leib Salpeter syn Eleizera i Blimy
ukończył studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był przed wojną współwłaścicielem
apteki w Krakowie, znanym syjonistycznym działaczem, a w czasie wojny był
członkiem krakowskiego Judenratu, gdzie odpowiadał za pomoc społeczną. Ocalał
dzięki Oskarowi Schindlerowi.
Więcej na temat Leiba można dowiedzieć się z tekstu:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/04/twarze-mieleckiego-sztetla-leib-leon.html
Przechodzimy przez piękne podwórko kamienicy nr 33, wychodzimy na ulicę Mickiewicza i skręcamy w Sandomierską. Tutaj mijamy dom mieleckich rabinów, ale o nich będzie innym razem.
Na Sandomierskiej mieszkała też rodzina Trompeterów. Jakub Isaak
i jego żona Gitla. Niestety nie wiem w którym domu. Wiem jednak sporo o ich
dzieciach. O Sarze, która prawie przeżyła wojnę ale pod koniec zachorowała i
zmarła, o synach, Jonaszu i Naftalim, którzy przeżyli wojnę i córce Taubie, której zdjęcie wisi w
pewnym muzeum w Londynie i która spotkała się z królową Elżbietą II. Kto był na
wystawie w Jadernówce zapewne zapamiętał Taubę.
Ojciec Tauby Jacob Isaak (według danych pochodzących ze Spisu Żydów urodzony w 1890 roku, według danych znajdujących się w bazie strat Instytutu Pamięci Narodowej, 10 listopada 1898 roku, według jego córki Tauby, Jakob urodził się w 1895 roku), był synem Rafaela i Chai, kupcem (na liście osób płacących podatek obrotowy w 1941 roku figuruje jako osoba zajmująca się handlem galanterią), mama Gitla Blima z domu Grinberg urodzona w Borowej jako córka Nachuma i Simy Romer, według danych ze Spisu Judenratu 15 kwietnia 1894 roku, według danych z Instytutu Pamięci Narodowej w 1899 roku.
Żona Jakoba nie tylko prowadziła dom, ale też mały sklep w budynku, w którym mieszkali, przy ulicy Sandomierskiej. Blisko mieleckiej synagogi. Po wojnie Tauba będzie szczegółowo wspominać spalenie bożnicy przez Niemców.
Tauba miała cztery siostry i dwóch braci. Według danych pochodzących z listy osób wywiezionych z Mielca do Dubienki, imiona sióstr Tauby to z pewnością: Sara (data urodzenia Sary według listy wywozowej do Dubienki to 1919 rok, według Spisu Żydów 1918, ale na podaniu o dowód osobisty figuruje data 15 września 1919 rok, Tauba zaś w dokumentach wypełnianych po wojnie w Yad Vashem podaje rok 1921), Rysia (data urodzenia według listy wywozowej to 1926 rok), takie też imię figuruje na liście, ale właściwe imię to raczej Róża (Reizel), a Rysią dziewczyna była nazywana zapewne w domu, w dokumentach w Yad Vashem bratanica Tauby Gitla Blima Trompeter podaje imię Roza Bluma i datę urodzenia 1917, Tauba zaś podaje rok 1929, Miriam (jej data urodzenia według listy wywozowej do Dubienki to 1925 rok, Tauba w dokumentach wypełnianych w Yad Vashem podaje datę 1927 rok), Estera według danych ze pochodzących z listy wywozowej, urodzona w 1928 roku, Tauba w Yad Vashem podaje rok 1930. Prawdopodobnie z rodziną mieszkało jeszcze jedno dziecko niebędące dzieckiem Gitli i Jakoba, ale spokrewnione z rodziną. Dziecko nie przeżyło wojny.
Tauba z jedną z sióstr
O rodzinie pisałam w tym tekście:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/09/twarze-mieleckiego-sztetla-trompeterowie.html
Skręcamy w
prawo, na ulicę Wąską.
Tutaj w małym, żółtym
domku pod numerem 16 mieszkał Izaak
Fenichel ze swoją rodziną. Domek sąsiadował z mielecką synagogą, co nie było
bez znaczenia. Izaak i jego brat Izrael byli twórcami polichromii w synagodze. Często myślę sobie, że Izaak miał blisko do pracy.
Izaak urodził się 8
grudnia 1869 roku w Tarnobrzegu. Ożenił się z Heną z domu Ostro, urodzoną w
1869 roku. Mieli pięcioro dzieci: Esterę, urodzoną w 1898 roku, Szymona,
urodzonego 7 listopada 1897 roku, Mosesa urodzonego w 1898 roku, Leizora
urodzonego w 1904 roku (był prawnikiem, ożenił się z Cylą Reich, kuzynką wspominanej
już Friedy Verstandig z domu Reich) i Abbę urodzonego 13 listopada 1906 roku.
Abba był znanym artystą grafikiem2. Malarzem był również Szymon.
Bracia Fenichelowie prawdopodobnie
byli również autorami polichromii w synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej.
Wojnę przeżyli jedynie
Abba i Moses. W pobliżu domu Fenichelów znajduje się dzisiaj skwer im. Abby Fenichela.
Więcej o rodzinie
Fenichelów można dowiedzieć się z tekstu:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2021/11/abba-abraham-fenichel-artysta-z-mielca.html
Wracamy przez
Sandomierską na ulicę Mickiewicza i w lewo skręcamy w ulicę Kościuszki. Tutaj
mijamy wiele pięknych budynków i zatrzymujemy się przy wysokiej kamienicy pod
numerem 12.
Według Stanisława Wanatowicza przed wojną była to czynszowa kamienica
wybudowana przez Żyda Kleinmana. Na
piętrze kamienicy mieszkali dr Józef Fink, jego żona Netii, dwójka ich dzieci oraz
teściowa Finka Gitla Schubert.
Pod koniec 1939 roku Fink, który był adwokatem został przewodniczącym
mieleckiego Judenratu. Jego żona zaś w czasie wojny (od 1940 roku) pełniła funkcję prezeski
Centosu – Towarzystwa Opieki nad Dziećmi i
Sierotami żydowskimi.
Józef, syn Arona i Sary urodził się 3 września 1895 roku w Borysławiu. W czerwcu 1939 roku został wybrany do Rady Miejskiej, ale we wrześniu 1939 roku Niemcy wkroczyli do Mielca, wkrótce potem spłonęła mielecka synagoga wraz z modlącymi się w niej Żydami i wszystko się zmieniło.
Żona Finka o dosyć nietypowym
imieniu pochodzenia węgierskiego - Netti urodziła się 20
czerwca 1902 roku jako córka Gitli i Szlomo (Salomona) w Samborze (w
bazie ofiar Szoa Instytutu Yad Vashem jako miejsce jej urodzenia podany jest
Stryj, zachowało się jednak podanie Netti o wydanie dowodu
osobistego, gdzie ona sama jako miejsce urodzenia, wpisała Sambor). Z podania
dowiadujemy się, że miała okrągłą twarz, czarne włosy, czarne oczy i
była średniego wzrostu.
Netti Fink
Małżeństwo miało dwoje dzieci: syna
Lucjana urodzonego 13 września 1925 roku i córkę Alinę,
prawdopodobnie urodzoną w 1936 roku.
Józef, Netti i Alina zostali rozstrzelani 3 września 1943 roku w bocheńskim getcie. Zachowała się wstrząsająca relacja jednego ze świadków opisująca ostatnie chwile ich życia i słowa Józefa, które skierował do swojego syna Lucjana, każąc mu się ratować.
Lucjan (po wojnie używający imienia Arie) przeżył wojnę i zamieszkał w Izraelu.
Więcej informacji o trudnych, wojennych losach
rodziny Finków znajduje się w tekście:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2023/12/niezawodna-opowiesc-o-jozefie-luboch.html
Wracamy na Rynek i
kierujemy się w stronę ulicy Legionów. Mijamy budynek gdzie urzędował Judenrat
i dochodzimy do domu, który nie był żydowski. Należał do małżeństwa Stefanii i
Gabriela Łęcznerów. Oni zasługują na
osobną opowieść, która mam nadzieję, że kiedyś powstanie. W czasie wojny pomagali
wielu mieleckim Żydom.
To od Gabriela Łęcznera
wynajmował dom Szymon Salpeter (urodzony w 1885 roku), kupiec handlujący
pierzem. Mieszkał tutaj ze swoją matką Małką, po drugim mężu Herbst i dziećmi:
Feigą, urodzoną w 1918 roku, Salą, urodzoną w 1913 roku i Mosesem Aronem
urodzonym 3 lipca 1920 roku.
Szymon Salpeter eksportował pióra i
pierze. Pióra kupował głównie od szocheta (rytualnego rzeźnika).
Sortowaniem i pakowaniem piór i pierza w jego magazynie zajmowały się
młode dziewczyny z okolicznych wiosek. Część piór wysyłał
do wytwórni miotełek do kurzu w Niemczech, część do Francji do zdobienia
damskich kapeluszy. Jeszcze inne były wysyłane do Anglii i używane do produkcji
lotek do badmintona. Salpeterowie należeli do najlepszych i bogatszych
rodzin w Mielcu. Dziadzio miał firmę handlową z zagranicą, jak świadczy ta
etykieta. Pani Dziadzio, Tatuś i ciocie Salcia i Fajdzia oraz Prababcia
mieszkaliśmy razem w jednym domu z moją rodziną w życzliwej zgodzie
– napisze po wojnie do córki Mosze, Gabriel Łęczner załączając na
pamiątkę firmową etykietę.
Fragment o bogactwie Szymona, kłóci się jednak ze wspomnieniami zawartymi w dzienniku jego syna, który nie mógł kontynuuować nauki z powodu kłopotów finansowych ojca. Podobnie jedna z jego sióstr, musiała zrezygnować ze studiowania farmacji we Francji.
Żona Szymona Perla urodzona w 1890 roku zmarła kilka lat przed wojną. Dzieci nosiły nazwisko matki: Borger. Rodzice jak wspomina to Mosze, wzięli
jedynie rytualny ślub przed rabinem.
Perla Borger
Ze wszystkich żydowskich domowników wojnę przeżyje jedynie Moses. Pozostawi o w Instytucie Yad Vashem cenną kolekcję dotyczącą swojej rodziny i Mielca, wraz ze swoim młodzieńczym dziennikiem. Dziennik można przeczytać dzięki jego dostępności online na stronie Instytutu.
Mosze opisuje w nim swoje nastoletnie życie w Mielcu, swoje pierwsze miłości, naukę w szkole.
Pisze też z niezwykłą dojrzałością o napiętej sytuacji politycznej na świecie. Zaczyna pisać w 1937 roku, a kończy w pierwszych dniach wojny. Wojenne zapiski są niezwykle wstrząsające.
Opowiadają o pierwszych dniach wojny z perspektywy młodego chłopca.
W jednym z fragmentów Mosze pisze... Może wojnę przeżyje...
Sala BorgerFeiga Borger
Moses Aron Borger był absolwentem mieleckiego gimnazjum. Ocalał z Holokastu. Po wojnie ostatecznie osiedlił się w Stanach Zjednoczonych. Ukończył studia politologiczne. Ożenił się z Friedą, z którą miał jedną córkę. Miał trójkę wnuków. Mieszkają dzisiaj w Izraelu, gdzie przez kilkanaście ostatnich lat swojego życia mieszkał również Moses 3.
Szymon i Małka zostali zamordowani 9 marca 1942 roku podczas deportacji mieleckich Żydów, Feiga i Sala zginęły w którymś obozie zagłady, najprawdopodobniej w Bełżcu. Wcześniej zostały deportowane do Dubienki.
Moses Borger (z lewej) na dzisiejszej ulicy Mickiewicza w Mielcu.Więcej na temat rodziny
Salpeterów/ Borgerów można przeczytać w tekście:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2022/11/twarze-mieleckiego-sztetla-mosze-borger.html
Przechadzając się uliczkami mieleckiej Starówki, pamiętajmy o nich. Mieszkali tutaj, chodzili do szkół, pracowali, kochali, uwielbiali letnie kąpiele w Wisłoce, współtworzyli to miasto.
Ci, którzy żyli tutaj w czasie II wojny światowej nie zniknęli, zostali zgładzeni.
Przy pisaniu tekstu korzystałam z własnych opracowań znajdujących się na tym blogu będących rezultatami kilkuletnich poszukiwań oraz Spacerownika wg Stanisława Wanatowicza, wydanego w Mielcu w 2022 przez Księgarnię Dębickich, książki Rochelle Saidel, książki Andrzeja Krempy Sztetl Mielec z historii mieleckich Żydów wydanej przez SCK w Mielcu, książki Marka Verstandiga I rest my case, wydanej przez Nortwestern University Press, Muzeum Historii Fotografii Jadernówka.
Zdjęcia pochodzą z mojego archiwum prywatnego, Spacerownika wg Stanisława Wanatowicza, książki Marka Verstandiga, książki Katarzyny Zimmerer Kronika Zamordowanego świata, kolekcji podań o wydanie dowodów osobistych Muzeum Regionalnego w Mielcu oraz archiwów prywatnych rodzin o których napisałam (dokładne opisy dostepne są w podlinkowanych tekstach).
Przypisy:
1 Mark
Verstandig zmarł w Australii w 2020 r. Był
najmłodszym synem chasydzkiej rodziny właścicieli ziemskich z Mielca. Po ukończeniu Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie,
w 1936 roku, założył firmę w swoim rodzinnym mieście Mielcu.
Z wyjątkiem rodziny
brata, która uciekła do Rosji, on i jego żona Frieda stracili podczas wojny
swoje rodziny.
W 1946 roku, po pogromie
kieleckim, Mark i Frieda opuścili Polskę. Spędzili dwa lata w Monachium. W 1948
roku dołączyli do brata Marka, który przebywał w Paryżu. Tam Frieda prowadziła
mały biznes (szycie odzieży). W 1952 roku obydwie rodziny wyemigrowały do
Melbourne, gdzie również założyli firmę produkującą wysokiej jakości odzież,
w tym sportową. Mark był bardzo
zaangażowany w działalność organizacji żydowskich.
Encyklopedia Miasta Mielca, Józef Witek
3