Archiwum bloga

sobota, 20 września 2025

86 rocznica spalenia mieleckiej synagogi

 



W dniu 14 września 2025 roku odbyła się uroczytość upamiętniająca ofiary spalenia mieleckiej synagogi.

Pomimo rzęsistego deszczu pojawiała się spora grupa mieszkańców Mielca. Po uroczytości w sali Państwoeej Szkoły Muzycznej odbył się koncert Marii Sławek w ramach projektu: po:miejsca.


Oto tekst przemówienia:


W braku pamięci są korzenie wygnania, a w pamięci nasiona zbawienia

 napisał Israel ben Eliezer

 

Od 2020 roku  we wrześniu spotykamy się w tym MIEJSCU aby pamiętać.

Aby pamiętać o wydarzeniu, które w 1939 roku wstrząsnęło całym miastem. Aby pamiętać o ofiarach.

 

Dziękuję Państwu za przybycie. Dziękuję mieszkańcom Mielca, dziękuję członkom Grupy Mayn Shtetele Mielec, dziękuję gościom spoza Mielca. Jest z nami Ewa z Warszawy, Marta i Krzysztof z Rzeszowa, Ireneusz z Dębicy.

 

Mielec – przed wojną 10 tysięczne miasteczko, sztetl, którego połowę mieszkańców stanowią Żydzi. Pod koniec XIX w.  na wysokości obecnej ulicy Berka Joselewicza, wzniesiono    murowaną synagogę, o bardzo  reprezentacyjnym charakterze. Posiadała dwie piękne wieże w stylu mauretańskim. Jej wnętrze zdobiła polichromia przedstawiająca sceny Stworzenia Świata i Potopu namalowane przez miejscowego artystę samouka Izaaka Fenichela, który był  prawdopodobnie również autorem polichromii w synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej (z uwagi na fakt, że dąbrowska bożnica przetrwała zawieruchę wojenną, a dzisiaj jest pięknie odrestaurowana, dzieła mielczanina można nadal podziwiać). Fenichel wraz z rodziną mieszkał w sąsiedztwie synagogi przy ulicy Wąskiej. Jego dom stoi tu do dzisiaj. Powszechnie przypisuje się polichromie mieleckiej synagogi jedynie Izakowi, lecz w książce Marka Verstandiga I rest my case znalazłam informację, że ściany i sufit mieleckiej shul były ozdobione przez utalentowanych braci Fenichelów: Izaka i Jisroela Hirsza. Podobną informację można znaleźć we wspomnieniach nieznanego z nazwiska Żyda, które to wspomnienia są zamieszczone w książce Andrzeja Krempy Sztetl Mielec. Z historii mieleckich Żydow. Synagoga była religijnym sercem miasta.

 

 

Był przeddzień RoszHaszana, żydowskiego Nowego Roku. Początek wojny. Ten początek przeraził mieszkańców Mielca. Możemy sobie wyobrazić jak bardzo.

Już pod koniec sierpnia 1939 roku ludzie się bali. Zapowiedzi wojny były widoczne. Mielecki nastolatek, Mosze Borger zapisał w swoim dzienniku: Wojna wisi w powietrzu. Dziwne, ale jestem spokojny. Ale wewnątrz buntuje się przeciwko okolicznościom i warunkom, które umożliwiają taką katastrofę jaką jest wybuch wojny. Kolejnego dnia zapisał: Psychoza wojenna opanowała wszystkich w mieście. Zaczęto kopać rowy przeciwczołgowe. Dlaczego ludzie chcą się wzajemnie zabijać?

Kolejne wpisy mówiły o kopaniu rowów przeciwlotniczych. 31 sierpnia napisał: Ludzie w mieście przygotowują się do wojny. Nocą ulice są puste.

1 września wybuchła wojna, a kilka dni potem niemieckie oddziały były już w Mielcu. Ocalały z Holokaustu (ocalały dzięki obywatelowi Niemiec) Jeruchem Apfel, którego relację mogą przeczytać Państwo na tej tablicy, wspominał: Byłem ciekawskim młodzikiem, stałem na zewnątrz i musiałem patrzyć jak niemiecka armia przechodziła. Mialem wtedy piętnaście lat. Oni szli i szli w kolumnach, jedna kolumna od strony Radomyśla, druga od Dębicy.

 

Wspominał, że początkowo nic się nie działo, więc ludzie powoli zaczęli otwierać sklepy, a potem wychodzić na ulice.

Panowało poczucie, że sprawy nie mają się tak źle jak się spodziewano.

W przeddzień Roszhaszana opiekunowi łaźni kazano ją otworzyć, nakłoniono rzezaka aby przyszedł zabić kurczaki, aby można było świętować.

Nikt się nie bał.

 

Fragment jednego ze wspomnień zamieszczony w książce Rochelle Saidel Mielec, sztetl, który stał się obozem koncentracyjnym:

 

Było to w przeddzień Roszhaszana, w przeddzień żydowskiego Nowego Roku 5749. Wielu religijnych Żydów modliło się w synagodze, inni poszli do mykwy (łaźni), inni czekali w rzeźni rytualnej. Niemcy przegonili 50 do 70 Żydów z synagogi do rzeźni, zablokowali drzwi i okna i wystrzelali uwiezionych. Następnie oblali benzyną synagogę wraz z dwoma domami modlitwy oraz rzeźnią i spalili.

 

Mendel, po wojnie Marvin Balsam, ocalały z Holokaustu wspominał:

 

 

W 1939 roku, tuż przed Rosz Haszana, Niemcy wkroczyli do naszego miasta i w noc Rosz Haszana spalili ludzi. Cóż, ujmę to tak. Chyba był szabat, piątkowa noc, nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam, Żydzi poszli do Beit HaMerchaz (czyt: Merchac), mykwy i tak dalej, a rano niektórzy nawet kupowali kurczaki, które szochet miał ubić. Niemcy się o tym dowiedzieli. Na placu stała bożnica, Beit HaMidrasz, synagoga i dom, w którym ubijano kurczaki, tuż obok Beit HaMerchaz. Był też Beit HaOrchim, gdzie biedni ludzie przychodzili do miasta, był dom, w którym mogli spać, dostarczano ludziom posiłki i tak dalej. W noc Rosz HaSzana spalili cały Beit HaMidrasz wraz z otaczającymi go budynkami. A ludzi, którzy tam byli, wepchnęli do rzeźni i zastrzelili ich na miejscu. To byli ludzie z Beit HaMerchaz. Wepchnęli ich nago do tego małego miejsca i zabili każdego, kto tam był, i oni naprawdę ich spalili.

Podpalili całe miejsce. Może dwóm lub trzem osobom udało się uciec. Jedną z nich był chłopak w moim wieku, który miał co najmniej cztery, pięć ran postrzałowych, kul w ciele. Udało mu się przeżyć. Później został zabrany, gdy jego rodzina zniknęła gdzie indziej.

Tak to się zaczęło.

 

 

A potem było już coraz gorzej. 9 marca 1942 roku po deportacji Żydów z Mielca, sztetl przestał istnieć. Wystarczyło kilka dni, aby miasto stało się Judenfrei, wolne od Żydów.

 

Nie znamy dokładnej liczby ofiar, ani nie znamy wielu nazwisk jeśli chodzi o ofiary 13 września 1939 roku. Z całą pewnością tego dnia zginął jeden z rzezaków, zięć rzezaka Józefa Becka – Weinrab z Borowej. Został wrzucony żywcem do ognia. Prawdopodobnie zginął również jego teść i Chaim Kurz, również rzezak.

 

We wspomnieniach i relacjach świadków padają różne liczby, czasem krańcowo różne jeśli chodzi o ofiary. Od 27 osób do nawet 800.

Najbardziej rzetelną kwerendę w tej kwestii przeprowadziła wspomniana już Rochelle Saidel.

Twierdzi ona, że życie straciło wówczas nie więcej niż 40 osób.

Liczbę 27 osób podał ówczesny burmistrz Mielca Apolinary Frank. Frank brał udział w pogrzebie ofiar. Szczątki spalonych żywcem najprawdopodobniej zostały pochowane gdzieś w obrębie bożniczego kwartału. Pogrzeb wspominała ocalała Irene Eber, która widziała go z balkonu pobliskiego domu:

Kilku ludzi przyszło z łopatami i pospiesznie zaczęło kopać duży dół. Chociaż nie było słońca, dzień stawał się gorący i duszny, a kopiący mężczyźni często zatrzymywali się, by wytrzeć  czoła. Inni mężczyźni tłoczyli się na podwórzu, niosąc tobołki, które ostrożnie kładli na ziemi w pewnej odległości od dołu. W milczeniu gestykulowali, nie płakali ani nie jęczeli. Milczący tłum obserwował milczących kopiących mężczyzn. Kiedy dół został wykopany,  ostrożnie umieścili w nim tobołki, jeden po drugim. Odmówili ledwie słyszalną modlitwę, szybko zasypali dół i wybiegli na ulicę.

 

 

 

 

 

Żadna wojna nie dzieje się z dnia na dzień.

Pamiętajmy o ofiarach z 13 września 1939 roku, pamiętajmy o wszystkich ofirach II wojny światowej, pamiętajmy, że wojny dzieją się również teraz. Całkiem blisko. Wspierajmy je.

 

W swoim słynnym przemówieniu wygłoszonym w Auschwitz, ocalały z Holokaustu Marian Turski powiedział:  nie bądzcie obojętni, bo jeśli będziecie, jakieś Auschwitz, spadnie z nieba.

Ale wojna nie spada z nieba, są jej symptomy.

 

Zanim położymy pod pomnikiem kamyki, kwiaty i zapalimy znicze, posłuchajmy razem wiersza Izraela Aszendorfa. Nosi on tytuł: Minuta milczenia:

 

 

 

 

 

Pamięci pomordowanych

-        minuta ciszy

Strumień krwią ich wezbrany

w milczeniu słyszę.

 

 

I wiatru lodowy powiew

Dotyka wargi.

I widzę, patrząc spod powiek

-        idą umarli.

 

 

Idą, ciągną mary cmentarne,

Wskrzeszeni ludzie

Sześc milionów razy umarłem

-        w jednej minucie.

 

Tyleż razy i oni z kremacji

Powstali i moru.

 

Proch i popiół sióstr mych i braci,

Dym Sobiborów.

 

I otaczając nas kołem

Patrzą w milczeniu.

Stoimy, spuściwszy czoła,

W ciemnym pierścieniu.

 













zdjęcia: członkowie grupy MSM

 

 


86 rocznica spalenia mieleckiej synagogi

  W dniu 14 września 2025 roku odbyła się uroczytość upamiętniająca ofiary spalenia mieleckiej synagogi. Pomimo rzęsistego deszczu pojawiała...