Archiwum bloga

sobota, 15 marca 2025

83 rocznica deportacji mieleckich Żydów

 


 9 marca 2025 roku spotkaliśmy się na terenie mogiły zbiorowej przy ulicy Świerkowej w Mielcu by uczcić pamięć ofiar Holokaustu.






 

Poeta języka jidysz Dawid Sfard napisał:

A gdy opuszczę tę ziemię-

Kto na złość mordercom

Będzie śpiewał po żydowsku

O cierpieniach i radości pokoleń

I kto będzie dalej kuł złoty łańcuch

Pokoleń wielkich, wspaniałych Żydów?

 

Nieliczni ocalali wracali po wojnie do domów. Część z nich, więźniowie obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec, nie wrócili nigdy.

Ci, którzy wrócili, po pogromach, z obawy o życie szybko opuścili Polskę. Została ich tutaj garstka.

Nie ma już prawie nikogo kto mógłby śpiewać po żydowsku.

W 2022 roku podczas konferencji Forum Dialogu, w której miałam szczęście uczestniczyć, zmarły niedawno Marian Turski, ocalały z Holokaustu  powiedział:

Nie macie pojęcia jak bardzo jestem Wam wdzięczny. Posłuchajcie, jeśli pamięć o moich przodkach, o moim pokoleniu, o moim narodzie przetrwa, to ona przetrwa tylko dzięki Wam. Bo zanim odrodzi się życie żydowskie i tradycja żydowska, kto wie, czy wy nie będziecie nosicielami tej tradycji dla moich potomków.

 

Podążając za słowami Mariana Turskiego jesteśmy tutaj dzisiaj po raz kolejny w rocznicę deportacji mieleckich Żydów. Żeby pamiętać.

 

Bardzo dziękuję wszystkim za przybycie.

 

  







 

Spokojnie szli do wagonów,

jakby im wszystko zbrzydło,

Piesko patrzyli szaulisom w oczy

Bydło!

Cieszyli się oficerowie, że nic im nie działa na nerwy.

Że idą tępym marszem hordy

I tylko dla werwy

Trzaskały pejcze: W mordy!

Tłum milcząc padał na placu

Nim się w wagonie rozełkał,

Sączyli krew i łzy w piaszczysty grunt

A „panowie” od niechcenia rzucali na trupy pudełka-

„Warum, sind, juno, rund”

Aż w ten dzień, gdy na uśpione sztimungiem miasto

Wpadli o świcie, jak hieny z porannej mgły.

 

Szanowni Państwo,

9 marca 2020 roku spotkaliśmy się w tym miejscu po raz pierwszy aby oddać cześć ofiarom Holokaustu z Mielca i okolic w rocznicę deportacji Żydów z Mielca. Od 2020 roku spotykamy się w tę rocznicę albo w tym miejscu, albo na cmentarzu żydowskim przy ulicy Traugutta.

Nie było w historii Mielca dnia straszniejszego niż 9 marca 1942 roku i mam nadzieję, że taki dzień nigdy się już nie powtórzy.

Czy może być dzień straszniejszy niż taki kiedy na ulicach miasta ginie 54 osoby, a dalsze 240 mordowane są po drodze z Rynku na lotnisko i na samym lotnisku?

Kiedy ponad 5 tysięcy obywateli tego miasta zostaje z niego wywiezionych, a potem ginie w obozach zagłady?

Nie, nie było straszniejszego dnia w historii miasta.

 

Niedawno nasz kolega Krzysztof odnalazł artykuł jednego z potomków mieleckich Żydów Alvina Thalera pod tytułem The long road to Mielec. Długa droga do Mielca.

Autor opisywał w nim swoje wrażenia z wizyty w mieście swoich przodków. Jedną z jej części była wizyta w Urzędzie Miasta. Na pytanie o dokumenty metrykalne pozostałe po Żydach usłyszał mniej więcej taką odpowiedź:  Wszyscy Żydzi, wyjechali z miasta. Nikt nie wrócił.

Ani pierwsze ani drugie zdanie nie było prawdą – Żydzi nie opuścili miasta. Słowo „wyjechali” sugeruje dobrowolny wyjazd – tak nie było.

Po wojnie wróciło do Mielca niewielu ponad 100 Żydów z miasta i kolejnych 200 z okolic Mielca.

Thaler podsumowując  swoje wspomnienie z gniewem pisał o takim a nie innym sformułowaniu urzędniczki.

„ Dokąd myślała, że wyjechaliśmy?”.

 

Ponad 5000 tysięcy mieleckich Żydów nie opuściło miasta dobrowolnie – 9 marca 1942 roku nad ranem zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów.

300 z nich straciło tego dnia życie na ulicach miasta, w Borku, albo w Berdechowie.

Józef Mojek, sołtys wsi Złotniki, zeznawał po wojnie:

 


Ta egzekucja, którą opisuję, była pierwszą egzekucją na terenie Mielca i okolic, jeśli chodzi o rozstrzeliwanie Żydów. W czasie wyprowadzania Żydów z Mielca Maziarski Józef, który był grabarzem, a dziś już nie żyje, mówił do mnie, że na terenie miasta zostało zastrzelonych 54 Żydów obojga płci, zazwyczaj osoby starsze, dzieci nie były rozstrzeliwane. Wszystkich pochowano na terenie Złotnik, na nowym cmentarzu żydowskim.


Mojek wspominał również grzebanie ofiar w miejscu gdzie dzisiaj stoimy:

 


Zabrałem ze sobą 32 mężczyzn, ja byłem 33-ci. Ponadto przyprowadzili jeszcze Niemcy 54 młodych Żydów z Chorzelowa. Żydzi ci wspólnie z Polakami, których ja przyprowadziłem, kopali groby, a raczej jeden wspólny grób i chowaliśmy rozstrzelanych Żydów. Pochowaliśmy łącznie 240 ciał. Grzebaliśmy w ten sposób, że kładliśmy cztery ciała jedno na drugim, czyli cztery warstwy, a grób był szeroki na około 3 metry, tak że było dwa rzędy.


Inny świadek wydarzeń, mieszkaniec Złotnik, Tadeusz Indyk zeznał po wojnie:


Około godziny 8 od Mielca w kierunku Chorzelowa rozpoczął się przemarsz Żydów na lotnisko.  Ja to obserwowałem i widziałem, że Żydzi szli przez około 3 godziny czwórkami i piątkami szli bardzo powoli. Konwojowali ich Niemcy w mundurach z bronią, szli w odstępach około 300 metrów, Żydzi szli spokojnie, widziałem taki przypadek, że konwojujący Niemiec widząc, że Żyd nie może iść, wyciągnął go z kolumny, chwycił karabin za lufę i kolbą uderzył go w głowę zabijając go. W pewnym momencie zauważyłem, że niedaleko naszego domu zjawiło się trzech umundurowanych Niemców, którzy z kolumny wyciągnęli na brzeg szosy słabych i chorych Żydów, którzy nie mogli iść. Kiedy uzbierali ich około 100 zaprowadzili ich na łąki koło naszego domu w odległości około 100 metrów.  Żydzi nieśli ze sobą walizki, teczki i inne pakunki.  Ci trzej Niemcy zatrzymanym Żydom kazali składać kosztowności na chustę czy koc, co ci Żydzi robili. Następnie owi trzej Niemcy ustawili na pagórku karabin maszynowy i jeden z nich ostrzelał stojących w szeregu Żydów. Żydzili padli na ziemię i wówczas owi Niemcy chodzili między nimi i dobijali ich z rewolweru. W ten sposób zostało zastrzelonych około 150 Żydów. Mężczyzn i kobiet.


100 Żydów trafiło do obozu pracy, który tego dnia rozpoczął działalność przy mieleckich zakładach lotniczych, a 580 do obozu w Pustkowie, reszta została wysłana w bydlęcych wagonach na teren dystryktu lubelskiego.

 Tak wspominała tamte wydarzenia ocalała  Miriam Gutman:


W Polsce była zima. Bardzo zimna, śnieżna, wszystko zamarznięte. W środku nocy, nie pamiętam dokładnie czy to była druga, czy trzecia czy czwarta rano, zaczęli walić do drzwi, bardzo mocno walić.

„Jude raus, Jude raus!” Mój ojciec otworzył drzwi, w chwili gdy otworzył, cofnął się i zobaczył dwóch Niemców stojących w drzwiach i był  trochę przestraszony, dlatego się cofnął. Gdy to zrobił, to jeden z Niemców uderzył go kolbą karabinu i powiedział: pospieszcie się i ubierzcie i wychodźcie. Zaczęliśmy płakać. Troje dzieci i moja matka zaczęliśmy się szybko ubierać.  W tym czasie mój ojciec tam był. Nie wiedzieliśmy co się stało. Baliśmy się, że Niemiec, który tam był zobaczył mezuzę na futrynie drzwi. Krzyknął po niemiecku: Żydzie, co tu schowałeś? Zdejm to!”  Mój ojciec zdjął mezuzę i wtedy Niemiec rozkazał mu: „Otwórz, co tam jest?” Ojciec odpowiedział:  Dziesięć przykazań.

Wtedy Niemiec znowu uderzył go kolbą i zauważył piec w domu. Wrzuć to do pieca!

I mój ojciec wrzucił mezuzę do pieca. Ubraliśmy się szybko, wszyscy po kolei. Matka wzięła coś do ręki, nie pamiętam co. Każdy niósł coś w plecaku i wyszliśmy na zewnątrz. Tam zobaczyliśmy tłum ludzi, krzyczących, to było naprawdę cos niewiarygodnego. Nie mieliśmy pojęcia co się dzieje. Zobaczyliśmy moją ciotkę, siostrę mamy, która mieszkała niedaleko nas, trzymała ona za rękę swoją córkę i płakała histerycznie. Moja matka podeszła do niej i powiedziała: : chodź tu, chodź, wszyscy tu jesteśmy”.

Opuściliśmy dom i poszliśmy drogą. Wszyscy Żydzi.

 Było wielkie zamieszanie, naprawdę wielkie.

Staliśmy w grupach, po czworo, każda po cztery kobiety… Szliśmy do Berdechowa, gdzie był las. Lasek Berdechowski, tak go nazywano.  Doszliśmy tam, ten marsz był bardzo trudny.  Była zima, śnieg, zimno i doszliśmy.

Tam były hangary, tam trzymali samoloty. Niedaleko było lotnisko. Hangary były w środku lasu.  Były ogromne, miały bramy i były oszklone. Była wielka brama i małe drzwi. Wchodziliśmy do jednego z hangarów przez małe drzwi. Przy wejściu było dwóch Niemców stojących po obu stronach i każdy, kto był  chociaż trochę chory lub słaby albo miał chustę przykrywającą rany na twarzy albo było w nim coś co się Niemcom nie spodobało był kierowany na bok. Na bok kierowano też starych ludzi. Ci ludzie nie wchodzili do hangarów. Było bardzo zimno i my usiedliśmy tam w kącie W nocy – to już mogła być noc, w każdym bądź razie było ciemno – kazali przez głośniki wszystkim mężczyznom zgłosić się do bramy. Mój ojciec również poszedł. Całą noc nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje, gdzie go zabrali.  Bardzo się martwiliśmy. Przed świtem ojciec wrócił wraz z innymi Żydami. Szeptał mojej mamie, że pochowali wszystkich ludzi, których naziści  zabili w lesie.

Nie znam liczb.. z pewnością setki, bo powiedział, ze dotyczyło to wszystkich starych ludzi i wielu innych. Wśród nich była matka mojego ojca. I ich pogrzebano – mój ojciec grzebał – tak przeszła cała noc”.


Rudolf Zimmerman, niemiecki kolonista z Czermina 9 marca 1942 roku prowadził selekcję na Rynku. Zeznający w procesie przeciwko Zimmermannowi świadek zeznał:


Tego samego dnia, między pierwszą, a drugą po południu, świadek widział oskarżonego na ulicy Kilińskiego w Mielcu. Oskarżony prowadził głuchoniemego Żyda znanego w Mielcu jako „Tulu z kijem” i zauważył, kiedy się odwrócił czterech Polaków stojących od strony budynku straży pożarnej, po tym jak oskarżony oddał kilka strzałów w kierunku Polaków, popchnął głuchoniemego Żyda do przodu i popychał go dalej z krzykiem „szybko, szybko”, poniewierał go, a potem oddał kilka strzałów w jego plecy. Po tym jak Żyd upadł, a oskarżony zmienił magazynek w swojej broni, strzelił jeszcze kilka razy w leżącego na ziemi mężczyznę, a następnie wrócił na ulice Kilińskiego. W kierunku oskarżonego podeszli esesmani eskortujący żydowską rodzinę. Oskarżony przyspieszył kroku, zatrzymał tę grupę i nakazał Żydom, parze z dwójką dzieci, stanąć przy ogrodzeniu z podniesionymi rękoma. Oskarżony zabił mężczyznę,  i kobietę strzałami w tył głowy, po czym dzieci rzuciły się na ciała swoim rodziców i oskarżony zastrzelił także dzieci. Ze względu na to, że mieli oni opaski z gwiazdą Dawida świadek stwierdził, że byli Żydami.


Zimmerman z gestapowcem Petersonem na rozkaz od Hensela  morduje parę starych Żydów, którzy pozostali w domu. Obaj udali się do miejskiej policji aby dowiedzieć się, gdzie ci starzy Żydzi mieszkali i jeden z tych milicjantów ich poprowadził. W trakcie marszu Zimmerman zapytał Petersona w jaki sposób najlepiej kogoś zastrzelić, bo ten wspominał dzień wcześniej przed obiadem, że zastrzelił dwóch Żydów na moście na Wisłoce. Peterson powiedział Zimmermannowi, że najlepszy skutek osiąga się strzelając w głowę i ważne jest aby broń trzymać blisko głowy.

Po wejściu do mieszkania żydowskiej pary oskarżony skierował się do łóżka, w którym był mężczyzna a Peterson do łóżka z kobietą. Mężczyzna modlił się i jęczał i kiedy odwrócił głowę Zimmermann strzelił mu raz w głowę i po krótkiej chwili, drugi raz. W tym czasie Peterson zastrzelił kobietę.

 


Prawdopodobnie zarówno Tulu jak i żydowska rodzina, jak i stare małżeństwo pochowani są na cmentarzu na Traugutta, gdyż to tu pochowano 54 ofiar z terenu miasta zamordowanych 9 marca 1942 roku.

 

 

Wśród ofiar z dnia 9 marca 1942 roku są małżonkowie Tauba i Markus Amsterdam. Z całą pewnością spoczywają właśnie w tym miejscu.

Tauba  z domu Hollander urodzona w 1975 lub 1880 roku w Dąbrowie Tarnowskiej. Markus urodzony w 1872 roku.

Mieli dzieci: Szulima (ocalałego dzięki Oskarowi Schindlerowi, Szulim stracił w Holokauście całą swoją rodzinę, żonę i  kilkoro dzieci, Natana i Mosesa, którzy przed wojną wyjechali do Ameryki, córkę Chaję, po mężu Wiener, która zamieszkała w Tarnowie. Ani ona, ani jej mąż Pinaks nie przeżyli wojny. Ocalała ich córka Ellen, więźniarka obozów w Płaszowie, Hindenburg i Bergen – Belsen.

Ellen twierdziła, że nagrobek, który Państwo tu widzicie ufundował jej wujek Szulim, około 1956 roku.

Tauba i Markus posiadali gospodarstwo w Trzcianie , z którego w 1941 roku zostali wysiedleni przez Niemców. Zamieszkali wówczas w swoim domu w Mielcu.

W ubiegłym roku miałam kontakt z rodziną Tauby i Markusa, ich prawnuczką Daną i prawnukiem Dormanem.

 

 

Ofiarą dnia 9 marca 1942 roku jest również Chanina Stroh. Na tym cmentarzu widzą Państwo macewę poświęconą rodzinie Stroh.

Chanina był kupcem bławatnym, urodził się w 1888 roku, mieszkał wraz z rodziną w Rynku. W czasie wojny została zamordowana jego żona Sara (miała w chwili śmierci 51 lat), 17 letnia córka Sosia i syn Lazar. Zostali zamordowani latem 1943 roku w Lasku Berdechowskim.

 

Dzisiaj przeczytamy nazwiska 105 osób, które przez ostatni rok dopisałam do listy Ofiar, którą tworzę.

Spośród tych 105 nazwisk, przeczytam Państwu teraz dane kilku osób, tych, których zdjęcia możecie Państwo obejrzeć.

 

Trompeter Sara, córka Jakoba Izaka i Gitli Blimy, urodzona 15 września 1919 roku, zmarła w obozie Bergen - Belsen 23 kwietnia 1945 roku, więźniarka obozów: w Płaszowie, Auschwitz i Bergen - Belsen.

 

Horowitz Juda urodzony 12 grudnia 1879 roku,  syn Jakowa, rabin, mąż Blimy, która zmarła w 1925 roku, następnie ożenił się z Riwką, w 1940 roku był wdowcem, mieszkał na ulicy Sandomierskiej, zamordowany w Mielcu, w 1942 roku

Gottdenker Feiga urodzona w  3 maja 1913 roku w Hołyniu, nauczycielka, córka Arona Mozesa i Dwory niezamężna, w czasie wojny mieszkała w Mielcu. Ciotka Joe Gottdenkera, ocalałego, który odwiedził niedawno Mielec.

Goldblum Chawa Ryfka urodzona 10 października 1888 roku w Dąbrowie Tarnowskiej,  córka Natana i Nechy, żona Sachera, matka Gitli, Szyfry, Nissena, Mili, Sary, Samuela Isaka, mieszkała w Mielcu przy ulicy Kilińskiego, wywieziona do Sosnowicy, zginęła 31.03.1942 roku

Thaler Józef urodzony 29 marca 1897 roku w Chorzelowie, brakarz, syn Samuela i Chawy, mieszkał na ulicy Orlej w Mielcu, mąż Sabiny, został rozstrzelany 14 grudnia 1943 roku w Tarnowie

 

Thaler Sabina (Sprinza) z domu Singer, córka Joela i Rosy, żona Józefa, urodzona 5 lutego 1903 roku w Tuszymie, mieszkała przy ulicy Orlej w Mielcu, zastrzelona 14 grudnia 1943 roku w Tarnowie

 

Wiener Chaja Sara z domu Amsterdam  córka Tauby i Markusa, urodziła się w Mielcu 8 lutego 1904 roku, przed wojną mieszkała z mężem Pinkasem w Tarnowie, w czasie wojny ukrywała się posiadając aryjskie papiery, zamordowana w Bełżcu.

 


 

 








 Odczytane nazwiska ofiar:


Neumann Aron Isak

Weintraub Amalia Debora

Gewurtz Rachela z domu Weintraub

Neumann Feiga

Neumann Malka

Stempler Abraham

Korn Moses

Neumann Sabina

Korzennik Salomea

Blattberg Mundek

Blattberg Tośka

Blattberg Sala

Blattberg Ruśka

Trompeter Chana,

Trompeter  Rela Debora,

Trompeter Izak

Trompeter Estera,

Trompeter Jakob Isak,

Trompeter Miriam

Trompeter Rafael (Kopel)

Trompeter Rysia (Roza, Reizel)

Trompeter Sara

Trompeter Sara

Trompeter Moses

Majer Józef

Kurz Majer Mosze

Reich Majer

Reich Sara

Bram Chawa

Trompeter Israel

Trompeter Szindla

Trompeter Berisch

Glicksman Erna

Korn Gitla

Korn Haskiel

Steuer Ryfka

Baum Sara Ryfka

Genser Ruda

Geschwind Israel 

Lansdorf Ruchla 

Mandsdorf Róża 

Keitelman Estera

Komito Abraham, 

Komito Benjamin,

Bohrer  Estera Etel 

Komito Frieda 

Komito Hena 

Komito Josef 

Komito Leser 

Komito Moses,

Komito Moses,

Komito Róża (Rosa), 

Komito Ryfka

 Komito Szymon

Komito Sussel

Feuer Chawa 

Feuer Tauba  

Feuer Gimpel

Horowitz Juda

 Hermele Kalman

Gettniger Estera

Gettinger Moses

Gettinger NN

Gettinger NN

Zuckerbrodt Lieba (Lotta)

Zuckerbrodt Szymon

Zuckerbrodt Blima

Zuckerbrodt Debora

Zuckerbrodt Eliasz

Zucekrbrodt Lea

Zuckerbrodt Majer

Gottdenker Dwora

Gottdenker Feiga

Recht Regina

Reich Elias

Reich Feiga

Goldblum Chawa Rifka

Tänzer Beila Chaja

Tänzer Cyrla

Tänzer Izrael Mendel

Tänzer Moses

Tänzer Riwka

Tänzer Szaja

Sprin Feiga

Seiden Mozes

Haber Feiga

Thaler Sabina

Thaler Jakob

Thaler Chanoch

Thaler Natan

Thaler Józef

Waldman Benjamin

Cytryn Regina XXX

Susskind Emanuel

Cytryn Józef (Josel)

Balsam Lea

Hiller Chana

Friedman Riwka

Schöffer Lipa

Schöffer Itta

Baum Rachela Ella

Baum Abraham

Keil Chana

Keil Malka

Amsterdam Cirla

Wiener Chaja Sara

 

 zdjęcia: członkowie grupy Mayn Shtetele Mielec

 


 

83 rocznica deportacji mieleckich Żydów

   9 marca 2025 roku spotkaliśmy się na terenie mogiły zbiorowej przy ulicy Świerkowej w Mielcu by uczcić pamięć ofiar Holokaustu.   Poe...