Rytuały
pogrzebowe
Różnica w zwyczajach
żydowskiej i polskiej ludności Mielca ujawniała się szczególnie na pogrzebie,
żydowskim lub polskim. Polacy i Żydzi pozostawali podzieleni nawet po śmierci.
Każda wspólnota miała własny cmentarz otoczony wysokim ceglanym płotem z
zamkniętymi na kłódki bramami.
Kiedy Żyd umierał,
członkowie Chewra Kadisza biegali jak na skrzydłach, aby szybko zorganizować
pogrzeb – jeszcze tego samego dnia – w zwykłej sosnowej trumnie, niesionej
szybkim marszem na cmentarz, za którą szli żałobnicy w podartych ubraniach.
Jedyną muzyką było brzęczenie monet w skarbonce na jałmużnę w odpowiedzi na
wezwanie „tzedaca talzil mimaveth”.
Po ostatnim słowie modlitwy
Kadisz i El Moleh rachamim wszyscy pospiesznie się rozpraszali. Prawdopodobnie
dopiero wtedy martwy Żyd mógł odpocząć pod drzewami, przez nikogo nie
niepokojony, samotny1 .
Dla
Żydów śmierć nie jest tematem tabu. Według tradycji w chwilach radości należy
pamiętać również o umieraniu, o słowach z Księgi Rodzaju: wrócisz do ziemi z której
zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz.
Według Talmudu ziemskie
życie jest zaledwie przedsionkiem do wejścia do wnętrza pałacu (Kiedy
rabbi Bunam umierał, jego żona płakała. Nie płacz – powiedział – Całe moje
życie było tylko po to, abym nauczył się umierać, Martin Buber,
Opowieści chasydzkie, Poznań 2005)
Rytuały
pomagają nam pogodzić się ze śmiercią
bliskiej osoby. Są bardzo istotne ponieważ wiążą się z szacunkiem do zmarłego i
pozwalają dysponować jego ciałem w godny
sposób. Strata jest zwykle bardzo bolesna, a to właśnie rytuały pomagają prowadzić dalej życie,
które ma sens. Pod tym względem tradycja żydowska jest szczególna i warto ją
poznać, bo to różnorodność kulturowa sprawia, że nasz świat jest ciekawszy.
W judaizmie rytuały dotyczące śmierci i pochówku są
regulowane przez halachę, (żydowskie
prawo religijne), która obowiązuje Żydów na całym świecie, niezależnie od tego,
gdzie mieszkają, z drugiej jednak strony regulowane są przez minhag, zwyczaj o charakterze lokalnym.
Dlatego też rytuały Żydów aszkenazyjskich czyli tych, którzy zamieszkiwali dawne ziemie polskie (nazwa pochodzi od ludu Aszkenaz który opisany został w Starym Testamencie i mieszkał na Północ od ziem Izraela, używana była od X wieku i początkowo określano nią Niemców, a potem Żydów niemieckich) organizacja cmentarza, a także kształty nagrobków różniły się od obyczajowości i cmentarzy Żydów mieszkających w innych częściach świata.
Od narodzin do śmierci życie religijnego Żyda wypełnione jest boskimi nakazami i zakazami. Każda ceremonia ma swój pierwowzór w Torze i wykonywana jest niezmienionej formie od początku swojego istnienia. Naród żydowski, którego historia niejednokrotnie wystawiała na ciężkie próby, przetrwać mógł jedynie dzięki swojej olbrzymiej jedności 2 .
Podobnego zdania jest główny bohater powieści
J. Kraszewskiego pod tytułem Żyd, Jakub Hamon. Bardzo dumny ze swojego żydostwa
twierdzi, że dzięki obyczajom (często niezrozumiałym i śmiesznym dla
chrześcijan) Żydzi nie zniknęli z ziemi, nie wsiąknęli w gromady innych
narodów.
W tradycji
żydowskiej umierającej osobie nie należy przeszkadzać, ani przyspieszać jej
zgonu. Istnieje za to obowiązek czuwania przy konającym, aby nie odchodził w
samotności. Ostatnią modlitwą umierającego powinno być Szma Jisrael : słuchaj
Izraelu, Pan Bóg nasz jest Bogiem jedynym. Jeśli osoba konająca nie jest w stanie zmówić
modlitwy, odmawiają ją bliscy. Na wieść o czyjejś śmierci przywołuje się specjalne błogosławieństwo: Niech
będzie błogosławiony sędzia sprawiedliwy. Tak cmentarz, jak i również
zmarłego określano przez omówienie: nie umarł, lecz przebywa w świecie prawdy.
Kiedy
umiera Żyd lub Żydówka pogrzeb musi
odbyć się jak najszybciej (do 24 godzin od śmierci). Szybkiego pogrzebu wymaga
szacunek dla zmarłego, a także umożliwienie rodzinie rozpoczęcia żałoby jak
najszybciej. Dopóki zmarły nie jest pochowany, religijni Żydzi, pocieszanie
uważają za bezcelowe. Miszna (zbiór tekstów uzupełniających Torę) mówi: nie
staraj się pocieszać strapionego, dopóki jego zmarły leży przed jego oczyma.
Przy ciele zmarłego czuwa
rodzina, wszystkie lustra w domu są zasłonięte, a z naczyń wylewana jest woda.
Za czuwanie przy
umierającym, przygotowania ciała do pochówku i pogrzeb odpowiada bractwo
pogrzebowe chewra kadisza (święte lub błogosławione bractwo). Bractwo opiekuje się również żałobnikami.
Członkowie chewra kadisza
wyposażeni są w specjalny sprzęt do posługi: całuny, łyżki do polewania ciała,
grzebienie do rozczesywania włosów na głowie i brodzie.
Z cmentarza szumiało
drzewami. Szczęknęły karabiny w sieni. W bóżniczych ciemnych zaułkach szybkie
kroki. Biją szyby w domku grabarza. W furcie stoi ktoś czarny. Latarka przeszukuje
śnieg. W progu leży deska do rytualnego obmywania, garnki, rozwalony siennik,
skrzynka do noszenia umarłych, koromysło, latarnia, puszki żałobne3.
Tak w swojej powieści pod
tytułem Czarny Potok wydanej tuż po wojnie, która dotykała tematu Zagłady,
pisał Leopold Buczkowski.
Wyznawcy judaizmu wierzą, że ludzkie życie przerywane zostaje przez Anioła Śmierci (hebr.malach ha-mawet). Anioł śmierci ma zakryte oczy. Na jego widok człowiek z przerażenia otwiera usta, a wówczas kropla trucizny z miecza Anioła spada mu na język. W domu zmarłego wylewa się wodę ze wszystkich naczyń, aby nie dostała się do niej trucizna.
Działanie Anioła Śmierci przedstawia J. Kraszewski w opowieści Śmierć rabbi Ben Dawida:
Usłyszeliśmy, jak Meludames (przekręcone nazwisko złego ducha) stukał do drzwi, i zadrżeliśmy. […] Nagle drzwi otworzyły się i nikt nie wszedł, tylko duch śmierci z nożem. […] A na ścianie zadrżała śmiertelna koszula i karty Talmudu poruszyły się, jak gdyby je Ben Dawid przewracał, a jego ręka ściskała brodę siwą.
Nagle westchnął okropnie i męczył się – bo nóż ducha był w piersiach jego4 .
Pogrzeb jest uroczystością
skromną i nie wymaga obecności rabina.
Zwłoki zmarłego otacza się
wielkim szacunkiem, bowiem stanowią miejsce gdzie przebywa dusza.
Zgodnie z zasadami religii
żydowskiej, ciało przed złożeniem w
ziemi należy umyć. Jest to zabieg rytualny (tahara czyli oczyszczenie)
symbolizujący oczyszczenie z wszelkiego doczesnego brudu (grzechu). Ciało
obmywa się kolejno z wierzchu i spodu, a na koniec trzykrotnie polewa wodą.
Dawniej dokonywano tego w domu zmarłego. Obmywanie zwłok odbywało się również w bejt taharze, (z hebr. dom oczyszczenia). Bejt Tahara (dom przedpogrzebowy) posiada dwa wejścia, jednym wnosi się zwłoki przed umyciem, drugim zwłoki wynoszone są już po umyciu, oczyszczone.
Taki odnowiony dom można
obejrzeć obecnie na cmentarzu żydowskim w Tarnowie. Bejt tahara w Tarnowie wyposażony jest w betonowy stół
przeznaczony do obmywania zwłok.
Zmarłym mężczyznom nakłada się na głowę
jarmułkę i tałes z obciętymi frędzlami.
Kiedyś ciało owijano jedynie
w płótno (lniany całun), potem rozpowszechniły się drewniane trumny z otworami
(budowane bez użycia gwoździ), aby ciało miało kontakt z ziemią.
Jeśli zmarły był rabinem, na
trumnie kładziono zwój tory.
Dawniej ciało było wynoszone
przez okno. Niesione było na tzw. marach.
Juliusz Słowacki w dramacie
Ksiądz Marek w usta swojej bohaterki Judyty, wkłada następujące słowa:
A ja sama siedzę boso
Na popiele, szarym worze
Póki trupa nie wyniosą,
Żaden goim wejść nie może,
Gdzie Żydówka na bosinach
A przed nią trup na drabinach5
W domu zmarłego szeroko otwierano okna i drzwi, po to żeby dusza
mogła opuścić dom razem z ciałem. Ciało wynoszono nogami do drzwi.
Aby jak najwięcej osób mogło
wziąć w udział w pogrzebie, o wydarzeniu oznajmiał dźwięk rogu. Każdy kto napotkał na swojej drodze kondukt
pogrzebowy, musiał do niego dołączyć. Kobiety i mężczyźni kroczyli w orszaku
osobno.
Z czasem część pogrzebowych obyczajów
zarzucono.
Uczestnictwo w pogrzebie jest niezmiernie ważne, ponieważ ta posługa zostanie zaliczona każdemu po śmierci.
Judaizm ortodoksyjny zabrania kremacji, ciało ma obrócić się proch. Grób zostaje wykopany tego samego dnia kiedy odbywa się pogrzeb, nie wcześniej.
Pieśń płynęła spokojnie
niosąc do stóp Pana
Ból serdeczny, rozwagi
wstrzymany siłą
Tak płacze syn dorosły nad ojca mogiłą6
Modlitwę za zmarłego czyli kadisz,
powinien odmówić nie rabin, a syn albo krewny zmarłej osoby w obecności
minjanu czyli dziesięciu religijnych Żydów (mężczyzn). Jeśli małżeństwo nie
posiada syna, kadisz może zostać odmówiony przez zięcia.
W dramacie Żyd, Józef
Kraszewski cytuje fragment modlitwy:
Niech będzie wywyższonym i uświęconym imię Jego wielkie na świecie, który kiedyś na nowo odtworzy i wskrzesi zmarłych, i wzbudzi ich do życia wiecznego, odbuduje gród Jeruzalem, w nim wystawi przybytek swój, zgładzi z ziemi służbę obcych bogów i wprowadzi w siedlisko swoje służbę Nieba, by panował święty, błogosławiony On w swoim królestwie i swym majestacie7
Żaden kondukt pogrzebowy nie miał prawa iść za jej marami.
Zmarły ma być podeptany jak ścierwo i rzucony jak gnój na pole a trumna będzie obrzucona kamieniami, a jego dzieciom nie pozwoli się zmówić kadiszu.
Kiedy umierała osoba objęta klątwą towarzyszyły temu słowa: gdy giną grzeszni - radość i imię grzesznych zgnije.
Żałoba po rodzicach trwa rok, zaś po innych krewnych 30 dni. Kadisz odmawia się przez 11 miesięcy po śmierci, a potem w każdą rocznicę śmierci (jorcajt).
Dlatego też każdy Żyd bardzo
gorąco pragnie mieć syna, aby ten mógł odmawiać za niego kadisz.
Rok
żałoby w judaizmie dzieli się na 3 dni głębokiego cierpienia, siedem dni
opłakiwania (sziwa), 30 dni na przyjęcie zmiany i 11 miesięcy na wspomnienia i
uzdrowienia. Groby odwiedza się między innymi w rocznicę śmierci, w okresie
między Rosz ha- Szana (żyodwskim nowym rokiem) a Jom Kippur (Dniem pojednania)
oraz w erew (wigilię) Jom Kipur.
Po
pogrzebie w domu odbywa się posiłek pokrzepiający (seudat chewra), podczas
którego podaje się soczewicę, chleb, jajka i wino. Będąc niedawno na cmentarzu
wojennym w Zbylitowskiej Górze, zobaczyłam na grobie żydowskich dzieci ulepione z plasteliny potrawy m.in. soczewicę,
co może wiązać się z tradycją posiłku pokrzepiającego.
W czasie sziwy syn żałobnik nie powinien pracować, czytać Pisma Świętego, nosić skórzanego obuwia, myć się i współżyć z kobietą.
Żydom zazwyczaj nie dane było uczestniczyć w uroczystościach żałobnych, bo one po prostu się nie odbywały. W czasie Szoa Żydzi ginęli na wiele sposób i właściwie wszędzie.
W większości przypadków Niemcy
zabraniali grzebania zwłok. Pod datą 19 listopada 1940 roku, Adam Czerniakow w
swoim dzienniku zanotował, że Niemcy nie
wydali przepustek grabarzom. Czerniakow wspomina, że każdego dnia wchodząc
przez bramę warszawskiego getta widział coraz więcej trupów leżących po prostu na ulicach.
W
Mielcu okupant najprawdopodobniej zakazał
pochówków na cmentarzu, już w pierwszych dniach wojny, zaraz po wkroczeniu do miasta. Esther Altman z
domu Korzennik, ocalała z Holokaustu, wspomina, że na wieść o spaleniu synagogi
(13 września 1939 roku) jej ojciec poczuł się tak źle, że zmarł. Nie można
jednak było go pochować na cmentarzu. Zakazali tego Niemcy.
Burmistrzowi Mielca Apolinaremu Frankowi udało się uzyskać specjalne
pozwolenie od Niemców na pochówek ofiar spalenia synagogi.
Tak wspomina ten wojenny
pogrzeb Irene Eber, ocalała z Holokaustu:
Kilku ludzi przyszło z łopatami i pospiesznie zaczęło kopać duży dół. Chociaż nie było słońca, dzień stawał się gorący i duszny, a kopiący mężczyźni często zatrzymywali się, by wytrzeć czoła. Inni mężczyźni tłoczyli się na podwórzu, niosąc tobołki, które ostrożnie kładli na ziemi w pewnej odległości od dołu. W milczeniu gestykulowali, nie płakali ani nie jęczeli. Milczący tłum obserwował milczących kopiących mężczyzn. Kiedy dół został wykopany, ostrożnie umieścili w nim tobołki, jeden po drugim. Odmówili ledwie słyszalną modlitwę, szybko zasypali dół i wybiegli na ulicę.
Oglądałam bez zrozumienia. Byłam zahipnotyzowana cichym dramatem rozgrywającym się poniżej, nie mogłam się oderwać, ale wiedziałam, że dzieje się coś strasznego, niezgłębionego. Wszczepiony został mi obraz, którego nie można było już nigdy wymazać, który przypominał się jak żywy prawie sześćdziesiąt lat później od tamtego pochmurnego poranka.
Być może to
matka lub ojciec ostatecznie mi to wyjaśnili. Dopiero z czasem
zrozumiałem, co zobaczyłam, a mianowicie, że wszyscy pobożni mężowie ze
stowarzyszenia pogrzebowego starannie zbierali zwęglone ciała i kości.
Większość ofiar spalono, nie rozpoznano ich, nie udało się ustalić, kto to był,
kogo wybrano do pochówku ani dlaczego postanowiono zakopać tam zwęglone
szczątki w masowym grobie. Nigdy się nie dowiedziałam.
W następnych tygodniach starałam się nie kierować w stronę dołu, którego zarys był wyraźnie widoczny z balkonu. Wspomnienie tego, co widziałam tego ranka, nadal mnie prześladowało, budząc nowy rodzaj strachu. Co by było, gdyby Niemcy znaleźli nas na kartoflisku i nas też strawił huczący ogień? Czy byłabym teraz zlepkiem zwęglonych kości, nierozpoznawalnym, bez twarzy? 8
Ukrywający się w czasie wojny w podmieleckiej wsi Chrząstów Mark Verstandig wspominał, że jego ciotka Debora Ostro zmarła
śmiercią naturalną. Pomimo tego, że warunki były niecodzienne, córki Debory,
Mindla i Lea (obydwie nie przeżyły wojny) odprawiły obrzęd tahary, umyły
zwłoki, po czym pochowano Deborę w ogrodzie. Wskazuje to na to, jak ważne były dla Żydów pogrzebowe rytuały.
Niemożność pochowania ofiar wojny, mogła ciążyć przez całe życie.
W najnowszej książce Anny Bikont Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu, autorka przytacza wspomnienia jednego z ukrywających się w czasie wojny w lesie, chłopców. W powojennym świadectwie złożonym dla Fundacji Shoah wspomina on, że wciąż myśli o tym, że nie zdołali pochować osób, które zostały zastrzelone m.in jego mamy i siostry.
Z kolei kolejna rozmówczyni, opowiada autorce, że kiedy jej mama została zabita, rękami wykopano dół w zamarznietej ziemi. Był jednak płytki i nazajutrz po pogrzebaniu ciała, okazało się, że go nie ma. Moją mamę zjadły lisy - mówi bohaterka opowieści. Jak udało się ustalić Annie Bikont nie była to prawda. Z powojennych zeznań świadków wynika, że ciało zostało jednak pogrzebane przez miejscowych. Niestety reporterka nie miała już okazji przekazać tej wiadomości swojej rozmówczyni (a było to coś co kobietę dręczyło przez całe życie), ponieważ ta już nie żyła.
Jeśli w czasie wojny
ofiary były grzebane, działo się to zwykle w miejscu gdzie zostały zamordowane. Tak
stało się z matką, rodzeństwem i bratem matki Mosesa Horna, urodzonego w
Borowej, po wojnie krótko mieszkającego w Mielcu.
Moses jednak, który znał
miejsce pochówku rodziny (miejscowość Ostrówek) przysiągł, że jego rodzina
spocznie na cmentarzu żydowskim. Dotrzymał słowa i po wojnie dokonał ekshumacji
szczątków na cmentarz żydowski w Mielcu przy
dzisiejszej ulicy Traugutta. Do
dzisiaj spoczywają tutaj: Sara Horn, Dawid Horn, Rachela Horn i Aron Leszkowicz.
Tak ekshumację wspominał
Moses:
Na początku września 1948 wróciłem do Polski, aby wypełnić mój święty obowiązek. Jechałem przez Kraków po dzienniki, które zostawiłem u pana Bergmanna. Następnie pojechałem do Mielca, gdzie spotkałem się z lekarzem powiatowym w celu uzyskania pozwolenia na przewóz szczątków mojej rodziny. Otrzymałem to zezwolenie datowane 8 września 1948 r., które zachowałem do dnia dzisiejszego. Potem wynająłem konia i powóz, kupiłem płótno i drewnianą skrzynię i wczesnym rankiem udałem się do wsi, gdzie moja rodzina została zastrzelona i pogrzebana. Miejsce było niedaleko od mojej kryjówki u Perły – jakieś 20 kilometrów. Zatrzymaliśmy się tutaj i Perła towarzyszył nam, aby pokazać mi dokładne miejsce. Zacząłem kopać, aż pojawiły się kości. Wszystko inne zostało zjedzone przez piasek.
Żaden
człowiek nie może sobie wyobrazić bólu odczuwanego przez dziecko, gdy zbiera
kości swojej matki, siostry, brata i wujka. To było okropne. Wszyscy chcieliśmy
przeżyć wojnę, ale wielu z nas nie chciało dalej żyć. Niemniej jednak przymus
dalszego życia najprawdopodobniej był bardzo silny. Wróciliśmy do Mielca i
przywieźliśmy trumnę na cmentarz żydowski, który nadal istniał w pobliżu
miasta. Niestety, nie było tam dziesięciu Żydów; Musiałem odmówić modlitwę za
zmarłych (kadisz). Bóg zrozumiał mój cichy ból 9.
Po wizycie na rodzinnym grobie, wiosną 2023 roku córki Mosesa Horna Ilany Horn Fine, jej syn napisał:
Teraz możemy
podzielić to zdanie mojego dziadka,
które zanotował w swoim dzienniku,
~ możemy jeść i spać w spokoju wiedząc, że członkowie naszej
rodziny zostali pochowani na cmentarzu żydowskim z honorem. Miliony nie. Mamy
dużo szczęścia.
Po wojnie na ten cmentarz przeniesiono również: Cerlę Kleinman i jej syna Dawida
oraz siostrę Sarę Brenner, Matyldę Braun, Rachelę Buchen.
Dzisiaj
w Polsce żydowskie pogrzeby wyglądają nieco inaczej. Na przykład w Warszawie
pochówku dokonuje się kilka dni po śmierci, a związane to jest z koniecznością
załatwienia urzędowych formalności.
Na każdym pogrzebie osoby ze
społeczności żydowskiej stara się być naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Do trumny wsypuje się trochę
ziemi z Izraela (tradycja stanowi, że ci, którzy leżą w Ziemi Izraela, pierwsi
w erze mesjańskiej wstaną i udadzą się do Ziemi Obiecanej).
Pogrzeb osoby niereligijnej
odbywa się w podobny sposób jak osoby religijnej, jednak bez umycia ciała przez
członków Chewra kadisza.
Nie dopuszcza się
fotografowania uroczystości pogrzebowych a także umieszczania zdjęć na
nagrobkach.
Cmentarze
Tu trawa ze zwyczajnej trawy…
Ale ciągnie nad lasem klucz
hebrajskich liter
J. Ficowski, Próba czasu
Cmentarz jest wydzieloną przestrzenią przeznaczoną do
grzebania zmarłych, a w przypadku żydowskich cmentarzy również do grzebania
uszkodzonych pism o charakterze religijnym.
Do grzebania zużytych ksiąg służy specjalny rytuał. Wspomina o nim w książeczce Krąg biblijny, Roman Brandstaetter.
Pisze on, że Biblia podlega tym samym prawom nieprzemijalności, co człowiek. Księga taka jako przedmiot może być spalona, podarta, zniszczona ale ponieważ jest uosobieniem Pra - Pisma istniejącego poza czasem i przestrzenią, Żydzi zrównali jej los pośmiertny z losem człowieka.
Stare księgi gromadzi się w skrzyni, zwanej geniza, która znajduje się w każdej synagodze po czym następuje ich grzebanie wg żydowskiego rytuału. Na grobem śpiewane są treny, a osierocona gmina żydowska ogłasza żałobę. Co ziemskie wróciło do ziemi, co boskie wróciło do Boga .
Miejsce do pochówku ksiąg zostało obecnie przygotowane na żydowskim cmentarzu w Tarnowie.
Obok synagogi i mykwy cmentarz należy
do najważniejszych obiektów każdej społeczności żydowskiej.
Cmentarz po hebrajsku
określany jest jako bejt kwarot (dom grobów), bejt olam (dom wieczności) czy
też bejt chajim (dom życia), w jidysz jako gute ort (dobre miejsce), hajlike
ort (święte miejsce).
Cmentarz w Krośnie, archiwum własne
Cmentarz w Radomyślu Wielkim, archiwum własne
Określenia dobre miejsce i święte miejsce nie powinny dziwić tego kto zna Biblię i wie, że zmarli powracają do ojców i do Boga. A Bóg jest Bogiem żywych a nie zmarłych .
Modlitwa za zmarłych prosi o związanie w węzeł życia, o wpisanie do księgi żyjących.
Na cmentarzach żydowskich w
Polsce znajdują się niemalże wyłącznie pochówki ziemne ponieważ Żydzi
aszkenazyjscy nie stosowali pochówków w kryptach, urnach i sarkofagach.
Cmentarze żydowskie są
jednymi z niewielu zachowanych do dziś materialnych śladów obecności
społeczności żydowskiej w Polsce.
Najstarsze żydowskie
cmentarze na ziemiach polskich z czasów średniowiecza znajdowały się m.in. w Kaliszu,
Poznaniu, Krakowie, Sandomierzu, Wrocławiu, Warszawie i we Lwowie. Nie
przetrwały jednak one do naszych czasów.
Z tamtych cmentarzy zachowało się jedynie kilka nagrobków z XIII i XIV wieku. Jeśli
chodzi o najstarsze zachowane cmentarze w Polsce, znajdują się one w: Lublinie,
Lesku, Szczebrzeszynie, Krakowie i posiadają nagrobki z XVI wieku.
Typową formą nagrobka,
powszechnie stosowaną wśród Żydów aszkenazyjskich jest stela. Zazwyczaj była i
jest to prostokątna płyta kamienna lub drewniana ustawiana pionowo.
Nagrobki te popularnie zwane
są macewami i stawiane są rok po
śmierci.
Źródło powyższych zdjęć: Monika Krajewska Czas kamieni
Wygląd
macewy opisuje Bolesław Prus w opowiadaniu pod tytułem Sen Jakuba.
Znamienne, że w XIX - wiecznej literaturze polskiej nie używano nazwy „macewa”.
Opis nagrobka wiąże się ze śmiercią ojca tytułowego bohatera, Moszka Kapłona:
Nieutulona w żalu familia postawiła kamienny nagrobek w formie deski do prasowania bielizny, ozdobiony życiorysem zmarłego i wizerunkiem siedmioramiennego świecznika 10 .
We wspominanej już powieści Czarny Potok, Leopold Buczkowski używa nazywy: macejła.
Talmud stanowi: zabrania
się przenoszenia zmarłych i kości ich z miejsca, w którym spoczywają.
W związku z tym niezwykle
ważna jest zasada nienaruszalności grobu.
Zasada ta została złamana
m.in. w Mielcu w przypadku cmentarza przy dzisiejszej ulicy Jadernych, który w
latach sześćdziesiątych XX wieku został zlikwidowany przez ówczesne władze. Szczątki dawnych
mielczan zostały wykopane i pochowane w zbiorowej mogile na mieleckim cmentarzu
parafialnym, po czym po kilkudziesięciu latach przeniesione na cmentarz
żydowski w Nowym Sączu przy ulicy Rybackiej.
Dewastacja
cmentarza została jednak rozpoczęta przez Niemców, jeszcze w czasie trwania
wojny, tak wspomina ją Bogumiła Gajowiec:
Nie pamiętam czy
nakazana przez Niemców akcja likwidacji cmentarza żydowskiego odbyła się po
wypędzeniu Żydów w 1942 roku, czy też wcześniej. Na pewno jednak nie było to
dzieło Polaków. Spotkało się to z oburzeniem większości mieszkańców miasta.
Głośno to komentowano. Oczywiście Niemcy nie niszczyli i nie wywozili macew
swoimi rękami. Do tego służyły przymusowe prace i tzw. "szarwarki"
konne11 .
Unika się przenoszenia zwłok
osób, które zginęły za wiarę i zostały pochowane w miejscu kaźni (dotyczy to
głownie ofiar Holokaustu). Takie ekshumacje zdarzały się jednak w okolicach
Mielca po wojnie, jak już wspomniałam wcześniej. Z całą pewnością osoby,
których nagrobki znajdują się na cmentarzu żydowskim w Mielcu przy ulicy Traugutta,
zginęły w innych miejscach, zaś po wojnie ich szczątki zostały przeniesione
właśnie tutaj.
Żydzi wierzą, że dusza i ciało po śmierci są nierozłączne. Naruszając szczątki, narusza się spokój duszy. Zasadniczo nie można ingerować w grunt, na którym znajdują się groby. Szczątki mają w spokoju oczekiwać czasów mesjańskich. Prawo żydowskie stanowi, że ziemia przykrywająca grób należy do zmarłego. Usuwanie jej wywołałoby niepokój zmarłego.
W ortodoksyjnym judaizmie
występuje szereg zasad dotyczących cmentarzy, wymienia je Krzysztof Bielawski w
książce Zagłada cmentarzy żydowskich.
To między innymi: zakaz stąpania po grobach,
czerpania korzyści z nagrobków i trawy rosnącej na cmentarzu, sadzenie na
grobach kwiatów i drzew. Za dewastację na cmentarzu żydowskim należy więc uznać
wszelką ingerencję w grunt na obszarze grzebalnym, na przykład usuwanie systemów
korzeniowych.
Tradycyjnie
na ziemiach polskich macewy lokowane
były tak, aby były skierowane na wschód – w symbolicznym kierunku Jerozolimy i
Ziemi Izraela.
Wszystko to po to aby na wieść o nadejściu mesjasza zmarły mógł szybko powstać i udać się do Izraela.
Na części cmentarzy tak
organizowano przestrzeń by osobno spoczywały kobiety, osobno mężczyźni (od
końca XIX wieku małżonków chowano obok siebie) . Grzebanie w innych częściach
cmentarza związane było z tym, aby po zmartwychwstaniu małżonkowie nie okazali
się skalani grzechem nieskromności.
Osoby pochodzące z rodu
kapłańskiego chowane były blisko cmentarnej bramy, aby rodziny nie narażać na
skalanie przez kontakt z innymi grobami.
W
judaizmie cmentarz uważany jest za miejsce nieczyste. Po jego opuszczeniu
należy umyć ręce, dlatego na cmentarzach często montowano specjalnie urządzenia
do mycia rąk. Jednocześnie jest to miejsce święte, ponieważ kryje prochy
przodków oczekujące dnia Sądu Ostatecznego. Chociaż cmentarze są miejscami
rytualnie nieczystymi, to do grobów cadyków i zasłużonych rabinów pielgrzymuje
się otaczając je czcią.
Charakterystyczne na
żydowskich cmentarzach są tzw. ohele, czyli z języka hebrajskiego namioty, miejsce pochówku
cadyków. Mają one stanowić schronienie dla tych, którzy odwiedzają grób cadyka.
Na grobach cadyków składa się kartki z prośbami tzw. kwitelech (z języka jidysz
– karteczki).
W Mielcu taki ohel (cadyka
Horowitza) znajdował się na cmentarzu
przy dzisiejszej ulicy Jadernych. Ohele położone najbliżej Mielca znajdują się w Tarnowie, ale tarnowskie ohele są
dość charakterystyczne, bez zadaszenia. Ohel z zadaszeniem można obejrzeć na
cmentarzu w Żabnie, zaś bardzo nowoczesny ohel, na cmentarzu w Nowym Sączu przy
ulicy Rybackiej.
Przyjrzyjmy się
macewom. Zwykle górną część macewy ozdabiają powtarzające się na wszystkich
cmentarzach symboliczne reliefy, dolną zaś wypełniają inskrypcje. Macewę
identyfikują przede wszystkim dwie wyryte głęboko litery "pe
i nun" - skrót od hebrajskiego zwrotu - "tu
pochowany". Poniżej znajduje się imię zmarłego i imię jego ojca.
Na płytach nagrobnych znaleźć można również
stosowne sentencje, wyrażające
żal. Każda macewa zawiera też szereg
określeń dotyczących przymiotów zmarłego, a także cechy jego charakteru: „doskonały i prawy
mąż”,,,sprawiedliwy i sędziwy’’, „czcigodny i szanowany”, szlachetny
i zasłużony”,,,kobieta szanowana",,,cnotliwa niewiasta",
„śpiesząca z pomocą potrzebującym”. Na nagrobkach kobiet znaleźć
też można wyryte imię męża, a dopiero na samym końcu imię zmarłej.
Poniżej epitafium znajduje się zawsze
zapisana nie cyframi, ale hebrajskimi literami data śmierci.
Charakterystyczne jest to, że na płytach nagrobnych nie podawano daty urodzenia. Wiek zmarłych
określano w sposób enigmatyczny, a przy tym wieloznaczny. Na żydowskich grobach spotkać można określenia w rodzaju: tu pochowany
mężczyzna sędziwy, pod tym kamieniem spoczywa mąż stary, to grób człowieka
młodego, to grób męża i ojca w młodych latach. Na samym dole każdej
macewy odcyfrować można pięć hebrajskich liter: TNCBH. To pierwsze litery
tradycyjnego zwrotu: Niechaj Jego dusza zostanie włączona
w wieniec życia wiecznego.
Cmentarz w Otwocku, archiwum własne
Otwock
Formy
macewy oraz użyte motywy symboliczne na dawnych ziemiach polskich mogły różnić się
lokalnie.
Do
popularnych symboli należały przedstawienia zwierząt, roślin, czy przedmiotów,
które wiązały się z imieniem zmarłego na przykład jeleń na grobie Cwi Hirsza
(Hirsz, Cwi to jeleń) czy lew na grobie Ariego Lejba (Lejb, Arie to lew).
Nie były to symbole ludzkie, istniał bowiem zakaz wyobrażania symboli ludzkich. Zatem są one rzadkością.
Ornamentykę stanowią głównie motywy roślinne, zwierzęta i przedmioty związane z kultem a także wykonywanym zawodem.
Dłonie na macewie oznaczały grób cadyka, rabina, misa i dzban – grób potomka rodu
Lewi (Lewici to potomkowie kapłanów), świecznik
– oznaczał najczęściej grób kobiety (bo to kobiety zapalają świece w szabasowy wieczór),
korona – grób osoby uczonej, pióro
– pisarza przepisującego Torę, złamana
kolumna – przerwane życie czyli osobę, która zmarła młodo.
Cmentarz zapełniamy był zwykle bez wytyczania ścieżek i alejek.
Powstawały więc tłumy stojących " kamieni".
Cmentarz w Nowym Żmigrodzie, archiwum własne
Na grobach zmarłych kładzie
się kamyki. Tradycja ta nie ma jednoznacznego wyjaśnienia. Najprawdopodobniej
zwyczaj ten pojawił się z tego powodu, że w czasach starożytnych kamieniami
oznaczano groby. Istnieje przypuszczenie, że w czasie swojej wędrówki przez
pustynie kamieniami oznaczano groby zmarłych, którzy umierali w drodze.
Cmentarz wojenny w lesie Buczyna w Zbylitowskiej Górze k. Tarnowa, archiwum własne
W polskiej XIX - wiecznej
literaturze znaleźć można opisy żydowskich cmentarzy. O historii miejsca
spoczynku lubelskich Żydów opowiada Berek Guzik w noweli Junoszy cud na
kirkucie (1888 r.) W swoim utworze autor posługuje się używaną przez Polaków i
Żydów wschodnioeuropejskich nazwą cmentarza - Kirkut (z niemieckiego kirchhof),
pierwotnie oznaczał dziedziniec kościelny, na którym grzebano chrześcijan.
Określeniami ludowymi
żydowskich cmentarzy były też: mogiłki, okopisko, giergiel.
Jak
napisała w swojej pracy dotyczącej
cmentarzy żydowskich, Agnieszka Jagodzińska: Każdy cmentarz żydowski to nie
tylko świadectwo historii pisanej nazwiskami jej najbardziej zasłużonych
uczestników, lecz także mniej znanych czy nawet nieznanych członków lokalnych
społeczności. Jest on miejscem pamięci zarówno indywidualnej jak i zbiorowej,
miejscem pamięci o tych, którzy na nim spoczęli, ale także tych, których na nim
brakuje 12. Tu autorka ma na myśli ofiary Holokaustu i upamiętnienia, których
dokonuje się na cmentarzach.
Z kolei Jolanta Kruszniewska w swojej książce Cmentarz żydowski w Mszanie Dolnej pisze, że cmentarz przywodzi na myśl refleksje o przemijaniu, ale też stanowi niezwykle uparty dowód trwania. Stał się miejscem przechowującym nie tylko pamięć o konkretnych zmarłych, ale także o całej społeczności 13.
Andrzej Krempa, autor książki Sztetl
Mielec. Z Historii mieleckich Żydów pisze, że niestety, nie można określić,
gdzie znajdował się pierwotny cmentarz w Mielcu. Trudno powiedzieć czy obecny cmentarz przy dzisiejszej ulicy
Jadernych (wcześniej ul. Kolejowa, Hanki Sawickiej), to jest pierwotna
lokalizacja. Pod koniec XVIII wieku na terenach obecnej Polski zainicjowaną
akcję zakładania nowych miejsc pochówku, poza terenem zabudowanym, która
dotyczyła wszystkich wyznań. W Austrii, w której Mielec znalazł się już po
pierwszym rozbiorze Polski, odpowiednie nakazy zostały wydane przez cesarza
Józefa II Habsburga 11 grudnia 1783 roku oraz 23 sierpnia 1784 roku. Cmentarz
przy dzisiejszej ulicy Jadernych spełniał te wymagania. Na mapach Mielca z lat
1779-1883, cmentarz w obecnej lokalizacji ma nieregularny kształt. Na mapach katastralnych Mielca z 1887 r.,
cmentarz przy ulicy Jadernych istnieje.
Cmentarz jak wspominałam wcześniej był dewastowany już w czasie II wojny
światowej, a po wojnie polskie władze podjęły decyzję o jego likwidacji.
Cmentarz przy ulicy Kolejowej, dzisiaj Jadernych, zdjęcie: MHF Jadernowka
Więcej wiadomości na temat cmentarza przy ulicy Jadernych znajduje się w poniższym wpisie:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2021/10/cmentarz-zydowski-przy-ulicy-jadernych.html
Od 1873 roku istniał również
w Mielcu cmentarz żydowski, utworzony w wyniku epidemii cholery. Cmentarz był
umiejscowiony poza miastem, w okolicy dzisiejszego skrzyżowania ulicy
Żeromskiego i Jagiellończyka. Pochowano na nim 213 osób (od stycznia do października
1873 roku). Wszyscy zmarli zostali pochowani w jednej mogile, bez nagrobków. W
takim stanie cmentarz przetrwał do 1930 roku. Z uwagi, że na cmentarzu przy
ulicy Kolejowej zaczęło brakować miejsca, od 1930 roku zaczęto grzebać
biedniejszych Żydów na cmentarzu cholerycznym. Cmentarz posiadał ogrodzenie i
dom przedpogrzebowy. W 1938 roku rozpoczęto procedurę likwidacji cmentarza ze
względu na położenie w tym miejscu wodociągu doprowadzającego z Wisłoki wodę do
budowanych zakładów lotniczych. Decyzja o zamknięciu cmentarza zapadła jesienią
1938 roku.
W listopadzie 1938 roku
gmina żydowska złożyła w starostwie wniosek o zatwierdzenie lokalizacji nowego
cmentarza (wówczas we wsi Złotniki, dzisiaj przy ulicy Traugutta w Mielcu). Obecnie
cmentarz jest zamknięty dla celów grzebalnych. Nie udało się jak do tej pory odnaleźć
dokumentów, które potwierdzałyby, że na cmentarzu przed wojną odbywały się pochówki.
W tym miejscu w czasie wojny z pewnością odbywały się egzekucje.
Po wojnie, jak wspominałam wcześniej,
dokonano ekshumacji ofiar Holokaustu i pochowano je właśnie tutaj.
Cmentarz przy ulicy Traugutta , 2021 rok
Więcej wiadomości na temat
cmentarza przy ulicy Traugutta znajduje się w tym wpisie:
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2021/05/cmentarzzydowski-przy-ulicy-traugutta-w.html
Na terenie Polski
znajduje się około 1200 cmentarzy żydowskich.
Według halachy, cmentarzem jest każde miejsce gdzie pochowane
są szczątki oczekujące na przyjście Mesjasza. Tak więc zdewastowane cmentarze,
na których nie ma macew, w dalszym ciągu są cmentarzami. Taki cmentarz znajduje
się np. w Rzochowie, który w tej chwili leży w granicach administracyjnych
Mielca.
Bardzo duża cześć żydowskich cmentarzy została zdewastowana w
czasie II wojny światowej, ale również i
po wojnie.
Macewy były powszechnie używane jako materiał budowlany do utwardzania dróg, brzegów rzek. W przywolywanej powieści Leopolda Buczkowskiego można znaleźć taki fragment:
Późną jesienią wymarły
cmentarze żydowskie. Zielone, mszyste macejły zaścieliły szosy. Na afeł bajsach
zazgrzytały czołgi. Ludzie z hilsfpolicji przetrząsali sklepy, szli za
skomleniami do kryjówek i rzucali granaty w krzyk. Ocaleli biegli na polskie
cmentarze, ukryci śród grobów czekali nocy 14.
Na wielu cmentarzach w
czasie wojny odbywały się egzekucje. Dotyczy to również cmentarzy mieleckich.
Wierzenia
Idea Mesjanizmu
Idea mesjańska ma korzenie
biblijne.
Nie tylko Żydzi wyczekują
przyjścia Mesjasza. Żydowska idea
mesjańska bardzo silnie zawładnęła wyobraźnią wielu narodów nieżydowskich,
filozofów, wizjonerów.
Stało się to za sprawą
chrześcijaństwa, które uznało w Chrystusie Boga i Mesjasza.
Chrześcijanie wedle swoich
pojęć już doczekali się Mesjasza. I w judaizmie pojawiły się grupy wyznawców
wierzące, że Mesjasz (hebr.masziah) już przyszedł.
Nadzieja na przyjście
pomazańca Bożego, tradycja i prawo przez wieki regulowały życie diaspory po tym
jak Żydzi stracili swoje państwo.
U Żydów dzieło mesjasza –
czyli odkupienie człowieka ma się dokonać widzialnie i publicznie, w konkretnej
ludzkiej wspólnocie.
Wraz z jego nadejściem na
świecie nastanie pokój. Znikną zawiść, zazdrość, rywalizacja. Wszystko inne pozostanie po staremu. Człowiek będzie rano wstawał, mył się i szedł do pracy.
Dybuk
W
żydowskim mistycyzmie i folklorze postać dybuka – duszy zmarłego, która nie
mogąc zaznać spokoju, opanowuje ciała żywych – była obecna od setek lat i wpływała
na ludowe wierzenia chrześcijan pomimo tego, że grupy te były odseparowane.
Wedle żydowskich wierzeń wejścia w obce ciało dokonują na ogół dusze, które z powodu ogromu popełnionych grzechów, próbują w ten sposób oczyścić się w ciałach żyjących ludzi. Obca dusza opanowuje część osobowości człowieka, przemawia jego ustami, może powodować chorobę i cierpienie. Sam termin dybuk pojawił się dopiero w XVIII wieku, lecz zjawisko opisywane było już w epoce talmudycznej. Jak pisze Zofia Mioduszewska w artykule dot. sztuki Sz. An- skiego, aby ustrzec się dybuka, żywi muszą unikać miejsc odludnych, ciemnych, mokradeł, okolic stawów, drzew rzucających cień, ruin domów. Równie niebezpieczne mogły okazać się samotne wyprawy do latryny, miejsca nieczystego. Tam również czyhają duchy. Na duchy szczególnie narażeni są: chorzy, pan młody i pani młoda, osoba w żałobie, kobieta przy porodzie. Dybuka mógł wypędzić poprzez odprawianie egzorcyzmów jedynie rabin. Dybuk opuszczał wówczas ciało przez mały palec u stopy. Wiara w duchy była czymś tak powszechnym, że Talmud dołączył ją do swojego prawodawstwa.
W 1914
roku pisarz i badacz żydowskich tradycji, Szymon An- ski napisał sztukę pt
Dybuk. Na pograniczu dwóch światów, która była z powodzeniem wystawiana na
całym świecie (ale popularność zdobyła dopiero po śmierci autora). Sztuka ta
wystawiana była również w Mielcu, w żydowskim teatrze.
Szymon An-ski określał ją określał legendę dramatyczną. Przybliżyła ona nie-Żydom rytuały
wypędzania zbłąkanej duszy (dusze zmarłych wracają na ziemię, ale nie
jako duchy bez ciała. Są takie dusze, które nim osiągną oczyszczenie, muszą
przejść przez kilka ciał. [...] Grzeszne dusze w swojej wędrówce wstępują
często w ciałach zwierząt, ptaków, ryb, a nawet roślin.
– mówi Meszułach,
tajemniczy boski posłaniec, bohater dramatu An-skiego.)
W 1937
roku na podstawie Dybuka Michał
Waszyński wyreżyserował słynny film pod tym samym tytułem.
Poniższy
link odsyła do mojego opowiadania z motywem dybuka
https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2021/06/miriam.html
Fakt, że chasydzi są nadal widoczni w polskich miastach i miasteczkach, jest spowodowany ważnym aspektem doktryny chasydzkiej: jest to wiara w łączność z cadykami nawet po ich śmierci. Chasydzi powracają tłumnie jako pielgrzymi do miejsc związanych z powstaniem ich dynastii i grobów cadyków, odwiedzając corocznie w jorcajt Bobową, Leżajsk, Lelów, Dynów, Górę Kalwarię, Lublin, Nowy Sącz i wiele innych miejsc.
Być może po planowanej odbudowie ohelu cadyka Horowitza w Mielcu i to miasto stanie się celem pielgrzymek.
Podsumowanie
Na zakończenie należy jeszcze wspomnieć, że wokół żydowskich pogrzebowych rytuałów i cmentarzy narosło wiele mitów.
Jednym z tych, które są najbardziej rozpowszechnione wśród Polaków jest przekonanie o chowaniu zmarłych w pozycji siedzącej. Miało to być uzasadnione tym, że kiedy nadejdzie koniec świata Żydowi będzie łatwiej wstać niż Polakowi i będzie...szybszy. Jak jednak podkreśla Krzysztof Bielawski autor strony internetowej cmentarze żydowskie Żydzi aszkenazyjscy zawsze składali i nadal składają ciało do grobu w pozycji wyprostowanej i horyzontalnej, najczęściej układając je nogami w kierunku Ziemi Izraela lub w stronę bramy cmentarza.
Nieprawdą jest również to, że w grobach ukryte są kosztowności. K. Bielawski: charakterystyczna jest tu wypowiedź jednego z mieszkańców Czeladzi na Zagłębiu: "Jak Żyd umrze, to (...) myją, przeblekają go i dopiro chowią po siedzącku. Dają worek piniądzy i ten worek trzymo"15.
Żydowski pochówek jest z zasady skromny. W dawnych czasach zdarzało się, że do grobów wkładano kłódki być może jako symboliczne zamknięcie grobu.
Nieprawdą jest również to, że Żydzi nie dbają o groby swoich bliskich. Znane są przypadki jeśli chodzi o dawne sztetle renowacji nagrobków.
Mitem jest również to, ze Żydzi nie odwiedzają grobów bliskich. I owszem nie robią tego w szabat (by nie zakłócać zmarłym spokoju podczas święta), w Święto Purim i Chanukę, ale odwiedzają cmentarz w rocznicę śmierci, w miesiącu elul, w okresie dziesięciu dni między Rosz ha-Szana a Jom Kipur, w erew Jom Kipur, w każdy erew Rosz ha-Szana, w Tisza be-Aw oraz dni postu publicznego. Nie jest zakazane też odwiedzanie cmentarzy w inne dni poza wymienionymi już dniami szabatu i niektórych świąt.
W dzisiejszej Polsce społeczność żydowska jest bardzo niewielka. Nieliczni ocalali z Holokaustu pozostali w Polsce, część z nich wyjechała z Polski po powojennych pogromach, a jeszcze inni w 1968 roku.
Taka sytuacja spowodowała, że cmentarze żydowskie, o ile nie zostały zniszczone podczas trwania wojny, po niej ulegały postępującej dewastacji. Nie miał kto o nie dbać.
Dzisiaj niewielka polska społeczność żydowska nie jest w stanie samodzielnie zadbać o 1200 cmentarzy w Polsce. Podczas swoich działań podejmowanych na rzecz ochrony dziedzictwa żydowskiego, często słyszę, że to Żydzi powinni zadbać o cmentarze, zwłaszcza ci z Izraela. Na całym świecie żyje oko. 15 milionów Żydów, w Izraelu około 6 milionów. Powinniśmy uświadomić sobie, że cmentarze żydowskie są miejscami gdzie spoczywają nasi dawni sąsiedzi, są bardzo często obiektami zabytkowymi, nie leżą na eksterytorialnej przestrzeni, a właśnie w Polsce, w naszych miastach i miasteczkach, są materialnym świadectwem zamieszkiwania Polski przez Żydów, a nasz stosunek do miejsc, gdzie pochowani są zmarli świadczy o nas.
Otwock
Tekst: Izabela
Sekulska, październik 2023 r.
Tekst powstał na podstawie materiałów wymienionych poniżej i własnych ustaleń.
Przypisy:
1 Wrażenie i sceny z Mielca, M. Keit
Mielecka Księga Pamięci
2 W. Kuć Dziecko w judaizmie, w:Antropologia
religii Wybór esejów, red. A. Sołtysiak, wybór i wstęp M.S. Ziółkowski, t.2,
Warszawa, s. 70
3 L. Buczkowski, Czarny potok, Warszawa 1954, wydawnictwo Pax, str. 60
4 A.
Wojtyczek, Tradycja i religia Żydów w literaturze XIX wieku, https://bibliotekanauki.pl
5 A.
Wojtyczek, Tradycja i religia Żydów w literaturze XIX wieku, https://bibliotekanauki.pl
6 M. Krajewska, Czas Kamieni, Warszawa 1982, wydawnictwo Interpress, wiersz W. Gomulickiego
7 A.
Wojtyczek, Tradycja i religia Żydów w literaturze XIX wieku, https://bibliotekanauki.pl
8 I. Eber The choice Poland 1939-1954, Pengiun Putnam
Inc, 2004, tłumaczenie fragmentu: Bogdan Urabńczyk
9 M.Horn Pamiętnik, AYV, Zespół Świadectwa,
pamiętniki i wspomnienia, syg. 9163, s.59
10 A.
Wojtyczek, Tradycja i religia Żydów w literaturze XIX wieku, https://bibliotekanauki.pl
11 W. Gąsiewski Sprawiedliwi i nie tylko ziemi
mieleckiej i okolic, Mielec, 2021 Agencja Wydawnicza Promocja
12 A. Jagodzińska Cmentarz żydowski jako
lokalne świadectwo historii, miejsce pamięci, tekst kultury, materiały z
konferencji „ Polsko – żydowskie dziedzictwo Rzeczypospolitej. Wyzwania pamięci
i edukacji”, Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, 14-16.11.2019r.,
www.polin.pl
13 J. Kruszniewska Cmentarz żydowski w Mszanie Dolnej, Fundacja Sztetl Mszana Dolna 2022, s.9
14 L. Buczkowski, Czarny potok,
Warszawa 1954, wydawnictwo Pax, str. 58
15 K. Bielawski www.cmentarze -żydowskie.pl
Bibliografia:
Bartosz Adam, Cmentarz
żydowski w Tarnowie. Przewodnik, wydawca: Komitet Opieki nad Zabytkami Kultury
Żydowskiej w Tarnowie, 2019
Bielawski Krzysztof, Zagłada
cmentarzy żydowskich, Biblioteka Więzi, 2020
Bikont Anna Nigdy nie byłaś Żydówką. Sześć opowieści o dziewczynkach w ukryciu , wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023
Buczkowski Leopold, Czarny potok,
Warszawa 1954, wydawnictwo Pax, str. 60
Cmentarze żydowskie.
Podręcznik dobrych praktyk w ochronie dziedzictwa żydowskiego. Ogrodnicy
pamięci, Lubin 2017, wydawca Stowarzyszenie Studnia Pamięci
Eber Irene, The
choice, Poland 1939-1954, Pengiun Putnam Inc, 2004
Gąsiewski Włodek, Sprawiedliwi i nie tylko ziemi
mieleckiej, Mielec 2021, Agencja Wydawnicza Promocja
Historia Żydów Dzieje Narodu od Abrahama po państwo
Izrael. Żydzi w Polsce. 1000 lat wspólnych losów, Biblioteka Polityki, 2014
Horn Moses Pamiętnik, AYV,
Zespół Świadectwa, pamiętniki i
wspomnienia, syg. 9163
Krajewska Monika, Czas Kamieni, Warszawa 1982,
wydawnictwo Interpress
Krempa Andrzej, Sztetl
Mielec. Z historii mieleckich Żydów, Biblioteka Muzeum Regionalnego w Mielcu,
Mielec 2022
Kruszniewska Jolanta
Cmentarz żydowski w Mszanie Dolnej,
Fundacja Sztetl Mszana Dolna 2022,
Verstandig Mark, I rest my case, wydanie trzecie, 2002 r. Northwestern University Press,
Internet:
Karolak Sylwia, Pogrzeby, których nie było. O
rytuałach niemożliwych (w literaturze poholokaustowej)
www.rcin.org.pl/content/54103/PDF/WA248_65769_P_I2795-karolak-pogrzeby.pdf
https://bibliotekanauki.pl
Jagodzińska Anna Cmentarz żydowski jako
lokalne świadectwo historii, miejsce pamięci, tekst kultury, materiały z
konferencji „Polsko – żydowskie dziedzictwo Rzeczypospolitej” Wyzwania pamięci
i edukacji”, Muzeum Historii Żydów Polskich Polin 14-16.11.2019r., www.polin.pl
Mioduszewska Zofia, Szymon
An-ski, twórca Dybuka, www.jhi.pl
Wojtyczek Anna, Tradycja i
religia Żydów w literaturze polskiej XIX wieku
Wozikowski Karol, Zwyczaje
pogrzebowe Żydów https;//cejsh.icm.edu.pl
https://culture.pl/pl/superartykul/przylgnac-znaczy-opetac-sto-lat-dybuka
„ Szczęśliwy człowiek to
ten, który rodzi się i umiera w tym samym miejscu – usłyszała kiedyś w
synagodze.”
Stramerowie, M. Łoziński,
Wyd. Literackie 2023 , strona 196