Archiwum bloga

poniedziałek, 18 listopada 2024

Twarze mieleckiego sztetla: Leib Süssel Feuer

 

            

rodzina Feuerów z Trzciany, Tauba, Gimpel i jego żona Chawa. Gimpel był bratem Zachariasza, ojca żony L.S. Feuera, zdjęcie pochodzi z archiwum rodzinnego Ellen Portnoy



Zapamiętano go w Mielcu jako Leiba Süssela Feuera.

Kiedy zaczęłam interesować się historią mieleckich Żydów, usłyszałam to nazwisko, w negatywnym kontekście. Jakieś niejasne interesy, sprzedawane kamienice. Zapamiętano go jako czarny charakter. Czy na to zasłużył?

            Dzisiaj po kilku latach wiem o Leibie Süsselu znacznie więcej. Pomyślałam więc, że może pora odczarować tę złą pamięć o nim?

Czy mamy pamiętać o nim jedynie jako  o czarnym charakterze?

A  może wcale nim nie był? Nie mnie  o tym rozstrzygać.

Mogę jednak spróbować opowiedzieć o nim nieco więcej. Więcej niż tylko to co wiemy z  przekazywanej z pokolenia na pokolenie historii o kamienicach. Jego historia, jak każdego ocalałego z Holokaustu, była tragiczna.

Człowieka nie definiuje tylko jedno wydarzenie z jego życia.

 

Leib Süssel Feuer (prawdopodobnie przez znaczną część życia posługiwał się drugim imieniem, w powojennym spisie Żydów w Mielcu figuruje pod jednym imieniem – Süssel,  w wykazie rolników wysiedlonych przez Niemców z 1941 roku raz figuruje pod jednym imieniem, raz pod dwoma) urodził się 6 października 1905 roku w Starej Jastrząbce w powiecie dębickim. Przed 1975 rokiem wieś ta nosiła nazwę Jastrząbka Stara. Obecnie również znajduje się w powiecie dębickim, w województwie podkarpackim. Położona jest pomiędzy Tarnowem a Mielcem, 29 kilometrów od Mielca. Używał też imienia Zygmunt, polskiego odpowiednika imienia Süssel, w Izraelu gdzie wyjechał po wojnie, imienia Zysel, Ziessel.

Bez wątpienia jednak Leib Süssel Feuer i Süssel  Feuer to ta sama osoba.

           

Rodzicami Leiba Süssela  byli Matys i Lieba z domu Malc (Malz).  Jeśli chodzi o imiona żydowskie, z imieniem „Matys” spotkałam się po raz pierwszy. Sprawdziłam - Matys to jak można było się spodziewać imię zdrobniałe od imienia Mateusz, Matysjahu i było nadawane  Żydom w przedwojennej Polsce.

Süssel ukończył 7 klas szkoły powszechnej. Można więc powiedzieć, że jak na czas przedwojenny był osobą nieźle wykształconą.

Ożenił się z córką Zachariasza Feuera i Elki z domu Allweiss (być może  była jego kuzynką). Jego żona według Scotta Genzera, genealoga mieleckich rodzin żydowskich, miała na imię Debora. Autor książki Sztetl Mielec. Z historii mieleckich Żydów Andrzej Krempa wymienia zaś imię Chawa (jestem jednak pewna, że zaszła tutaj pomyłka, być może w powojennych aktach sądowych wymieniane jest takie imię jeśli chodzi o żonę Sussela, jednak raczej na pewno  stopień pokrewieństwa został określony nieprawidłowo, Debora Feuer miała ciotkę Chawę Feuer, Chawa była żoną brata jej ojca Gimpla, została ona zadenuncjowana i doprowadzona do posterunku policji w Czerminie, gdzie została zastrzelona, więcej na ten temat Chawy piszę w przypisach do tekstu). Debora była siostrą Cerli Hollander, żony Szulima Hollandera,  który ocalał dzięki znalezieniu się na Liście Oskara Schindlera.  Z książki Andrzeja Krempy dowiadujemy się, że Süssela nazywano Białym, z uwagi na jasne włosy.

Przed wojną Debora i jej mąż mieszkali w Trzcianie pod Mielcem, gdzie posiadali 10 morgowe gospodarstwo. W Trzcianie mieszkały żydowskie rodziny: Feuerów, Amsterdamów, Brennerów i Hollanderów. Rodziny były że sobą spokrewnione i skoligacone.

Süssel był przede wszystkim rolnikiem ale jak podaje Andrzej Krempa trudnił się też handlem bławatnym w okolicznych wsiach. Ellen Portnoy, której przodkowie pochodzili z Trzciany i która miała okazję spotykać się z Süsselem w latach 70 XX wieku w Izraelu, twierdzi, że przed wojną handlował również kukurydzą, uprawiał też ziemniaki.

            W 1941 roku małżeństwo zostało przesiedlone do wsi Wola Mielecka, a ich majątek został przejęty przez Niemców. Spotkało to też rodziców Debory i wiele innych osób z jej rodziny. W wykazie przesiedlonych żydowskich rolników z 1941 roku w jednym miejscu, przy nazwisku  S. Feuera figurują dwie osoby, w innym trzy.  Trudno powiedzieć więc ile osób liczyła jego rodzina. Süssel opowiadał Ellen, że miał dwoje dzieci. Być może jedno z nich urodziło się już po dacie sporządzania spisu, czyli po 1941 roku. Bez wątpienia  Ellen zapamiętała z opowieści Süssela, że stracił w czasie wojny żonę i dwójkę dzieci.

Wykaz wysiedlonych rolników, zbiory ŻIH 

Andrzej Krempa podaje, że Süssel ukrywał się u Stanisława Wojtusiaka w Glinach Małych i Józefa Padykuły w Piątkowcu. Ukrywał się  również w Lesie Piątkowskim, w okolicy wsi Piątkowiec. W Piątkowcu w kwietniu 1944 roku Niemcy zaczęli budować magazyny amunicyjne,  więc niektórzy mieszkańcy wsi obawiali się represji w związku z ukrywającym się w pobliżu Żydem. Wkrótce Süssel został schwytany przez dwóch gajowych i doprowadzony do niemieckich wartowników. Udało mu się jednak zbiec. Wszystkie te wydarzenia dość szczegółowo opisał zeznając w powojennych procesach.

 Wypełniając  po wojnie ankietę w Powiatowym Komitecie Żydów  w Mielcu Feuer, podał sporo danych osobowych. Dzisiaj dokument ten znajduje się w Żydowskim Instytucie Historycznym i jest dość charakterystyczny. Sussel w odróżnieniu od innych ocalałych, bardzo szczegółowo opisuje swoje wojenne losy i pragnienia co do dalszego życia. Pisze, że od 9 marca 1942 roku aż do 19 kwietnia 1944 roku tułał się po wsiach w okolicy Mielca.

Od 25 lipca 1942 roku przebywał w Połańcu, gdzie posiadał schronienie,  ale po 25 października 1942 roku po wysiedleniu Żydów z Połańca powrócił w okolice Mielca.

23 kwietnia 1943 roku poszukiwany przez gestapo, ukrył się w bunkrze w lesie. Dlaczego tak dobrze zapamiętał akurat tę datę? Być może dlatego, że to również data śmierci Chawy Feuer.

Chawa Feuer z domu Amsterdam, zwana Gimplową, zdjęcie pochodzi z archiwum rodzinnego Ellen Portnoy

W 1944 roku został złapany przez polską administrację leśną (tak to określił w ankiecie) i oddany w ręce Niemców, ale jak już wspominałam, uciekł im.

Wspomina też, że w miejscowości Otałęż został odarty z odzieży i okradziony w drodze powrotnej z Połańca do swojej wsi. Był też szantażowany przez swoich oprawców.

Pomagający Leibowi Susselowi, Padykuła był oskarżony po wojnie o współudział w jego wydaniu Niemcom.  Pomogło mu zdecydowane pismo skierowane do sądu przez wspomnianego już  Szulima Hollandera, który twierdził, że Padykuła pomagał nie tylko Susselowi, ale też jego kuzynowi Niesenowi Amsterdamowi.

Treść listu brzmi następująco:

Dowiedziałem się, że Josef Padykuła i Władysław Węgrzyn przebywają w więzieniu pod zarzutem brania udziału w ujęciu Sussela Feuera. Ponieważ zarzut ten nie odpowiada prawdzie i ich krzywdzi, składam następujące wyjaśnienie, które jestem gotów powtórzyć pod przysięgą.

Wiem, że Padykuła Josef udzielał pomocy mojemu synowi [taki zapis znajduje się w książce Sztetl Mielec. Z historii mieleckich Żydów, ale w mojej opinii chodziło o kuzyna, a nie syna – I.S.] Nisenowi Amsterdamowi z Woli Mieleckiej, który ukrywał się w Piątkowskim Lesie. Przez kilka dni i nocy był  stale u Padykuły Josefa, że zawsze kiedy tylko zjawił się u Padykuły to mu nie odmówił żywności lub schronienia i też wiem, że Żydówka Chara Feuer (w mojej opinii tutaj występuję błąd w zapisie imienia, powinno być „Chawa” – I.S) zyskała pomocy żywnościowej i przytułku domowego od Padykuły Josefa, aż do czasu kiedy jeden opryszek pod nazwiskiem Josef. S. ze Trzciany ujął i doprowadził ją do sołtysa w Trzcianie, którzy ją odwieźli do Niemców do rozstrzelania i wiem od Sussela dokładnie, bo to jest jedyny mój szwagier, że kilka razy Padykuła mu szedł z pomocą. Nigdy go w lesie nie prześladował i że w ujęciu Władysław M. i Wojciech S. dokonali z własnej inicjatywy i też mówił, że nigdy nie słyszał, żeby sołtys Władysław Węgrzyn kazał urządzać łapanki na Żydów1.

 

Mieszkaniec wsi Piątkowiec, Sebastian Pawelczyk twierdzi, że w Piątkowcu przez długi czas Feuer był ukrywany przez Władysława C., ale ten w obawie przed represjami poprosił go o opuszczenie kryjówki.  W Woli Mieleckiej ukrywał się między innymi u rodziny P. Ponieważ był zmuszany ukrywać się  całymi dniami, nocą chodził ścieżką wzdłuż rzeki Wiśnia i do lasu.

Mój rozmówca twierdzi również, że Feuer został zadenuncjowany przez miejscowych chłopów, którzy uprowadzili go z leśnej kryjówki i zaprowadzili do leśniczówki, a stamtąd został odtransportowany na niemiecki posterunek.

Natomiast sam Feuer wspominając dzień kiedy został schwytany zeznał, że zdarzyło się to w kwietniu 1944 roku w Wielki Piątek. Znajdował się wówczas dwa kilometry od leśniczówki w Piątkowcu. Gdy się ściemniło, wyszedł do lasu by zebrać sobie suchą podściółkę bo w kryjówce była woda. W tym momencie został dostrzeżony przez dwóch gajowych w mundurach. Mężczyźni zatrzymali go i wyprowadzili z lasu. Feuer prosił ich aby go wypuścili, ale jego prośby były bezskuteczne. Po jakimś czasie nadeszli żołnierze niemieccy i jeden z gajowych po niemiecku zgłosił, że znaleźli Żyda w lesie. Feuera przetrzymywano obok wartowni niemieckiej, z której potem udało mu się zbiec. Składając zeznania najprawdopodobniej nie miał wiedzy, że gajowych na jego trop naprowadził ktoś kto wiedział, gdzie się ukrywał.

Jedna z osób, która stała za doprowadzeniem go, do niemieckiego posterunku, był człowiek z którym prowadził interesy przed wojną, między innymi dzierżawił mu ziemię.

 Na wydanie Süssela wpływ najprawdopodobniej miał również fakt, że w Piątkowcu mieszkał volksdeutsch. Feuer po wojnie wytoczył proces swoim oprawcom. Był też świadkiem w procesach przeciwko osobom podejrzanym o  spowodowanie śmierci Jakuba (Jankiela) Goldklanga i Chawy Feuer.

Po zakończeniu wojny Süssel przez jakiś czas przebywał w Mielcu sprawując funkcję Prezesa mieleckiej Żydowskiej Kongregacji Wyznaniowej. Mieszkał przy ulicy Mały Rynek 1 (pod takim adresem mieszkał przez jakiś czas również Szulim Hollander). W późniejszym okresie mieszkał przy ulicy Sandomierskiej 41.

Spis  ocalałych mieleckich Żydów, zbiory ŻIH 

W ankiecie napisał też, że chce wyjechać do brata do Stanów Zjednoczonych oraz pragnie ukarać tych, którzy go szantażowali i chce opowiedzieć o swoich przeżyciach.

 

 

W 1947 roku Kongregacja Żydowska, której przewodniczył, przystąpiła do grodzenia cmentarza żydowskiego przy ulicy Jadernych w Mielcu. Decyzją Urzędu Wojewódzkiego prace te zostały wstrzymane.

Jestem przekonana, że kierowana przez niego Kongregacja stoi również za położeniem czterech nagrobków ofiar Holokaustu na cmentarzu żydowskim w Mielcu przy ulicy Traugutta. Wiele wskazuje na to, że spoczywające tam Cerla Kleinman i jej siostra Sara Brenner były kuzynkami jego żony Debory, a ich matka Gitla Brenner z domu Feuer była siostrą Zachariasza (teścia L.S. Feuera) i Gimpla, męża zamordowanej Chawy Feuer.

L. S. Feuer napisał również pisma zaświadczające o tym, że niektórzy Polacy pomagali Żydom, na przykład wydał zaświadczenie dla Leona Wanatowicza i Stanisława Rębisia.

zdjęcie pochodzi ze strony internetowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. rodziny Ulmów w Markowej

z archiwum Stanisława Wanatowicza

Autor książki Sprawiedliwi i nie tylko ziemi mieleckiej i okolic Włodek Gąsiewski pisze, że Leib Sussel został uratowany przez Stanisława Rębisia. Rzeczywiście na stronie internetowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej przy opisie sylwetki Rębisia, możemy zobaczyć pismo podpisane przez Leiba Sussela zaświadczające o pomocy, której Polak udzielił Feuerowi2. 

Nie był on jednak z pewnością jedyną osobą, która pomogła bohaterowi tekstu.

Włodek Gąsiewski opisuje również sytuację kiedy postrzelono ukrywającego się się w lasach w okolicach Wampierzowa i Trzciany Jakuba (Jankiela) Goldklanga. Wiosną 1943 roku Goldklang został postrzelony przez jednego z leśniczych. Widział to Leib Sussel, który podszedł do rannego, ale ponieważ nie był w stanie udzielić mu żadnej pomocy, wrócił do swojej kryjówki. Goldklang czołgał się przez las i następnego dnia został znaleziony w stodole miejscowego chłopa. Kiedy pojawił się granatowy policjant, ranny Żyd prosił go o skrócenie męki.

W powojennym procesie Sussel zeznał, że rozmawiał z rannym Jakubem, i ten wyraźnie wskazał swojego oprawcę. Był też mocno zawiedziony, że został wydany,  bo dał jednemu z chłopów pieniądze na chleb, a zamiast niego pojawił się ktoś inny i go postrzelił. Feuer zeznał również, że nie był w stanie w żaden sposób pomóc rannemu (Goldklang został mocno zraniony w brzuch) i z obawy, że sam zostanie schwytany, zostawił Jakuba.

W 1947 roku Lejb Sussel Feuer składał zeznania przeciwko zbrodniarzowi wojennemu, którego określił jako JEK (prawdopodobnie chodziło o Oskara Jecka). Zeznał, że osoba ta w 1941 roku znęcała się nad ludnością żydowską w Czerminie.  Jeck bił Żydów, upokarzał żydowskie kobiety każąc się im rozbierać do naga. W getcie w Tarnowie Jek zastrzelił Żyda pochodzącego z Czermina (Firsza Sztoka). W 1942 roku zastrzelił Arona Nachemiego i jego brata w Staszowie.

Po wojnie, po kilku latach mieszkania w Mielcu, L.S. Feuer wyjechał do Izraela, a w 1957 roku na 6 miesięcy  pojechał do swojego brata w Stanach Zjednoczonych (w powojennej ankiecie napisał, że ma brata Artura w USA i Niesena, który ma 43 lata i mieszka w Berlinie).  Ze Stanów Zjednoczonych powrócił do Tel Awiwu.

 

Są to wszystkie informacje, które udało mi się zebrać jeśli chodzi o „polskie” życie Leiba S. Feuera.

 

 

A co z pogłoskami?  Krążą po Mielcu wiadomości, że po wojnie Leib sprowadzał z różnych miast Żydów, którzy podawali się za spadkobierców pomordowanych i przejmowali kamienice żydowskie, które potem szybko sprzedawali Polakom. Nie znalazłam jednak  jak dotychczas żadnego potwierdzenia tego faktu w opracowaniach czy artykułach mieleckich regionalistów.

Być może to prawda. Nie byłby to odosobniony proceder w Polsce. Spotkałam się z opisem takich sytuacji.

Powojenne sprawy dotyczące odzyskania majątków w Polsce ułatwiało to, że często księgi wieczyste były zniszczone. W takich okolicznościach postępowanie o odzyskanie utraconego majątku odbywało się tylko na podstawie zeznań świadków. Dochodziło do tego, że podstawione osoby podawały się za krewnych zamordowanych, nieżyjących Żydów, prawowitych właścicieli. Często miały takie same nazwiska. Kolejne podstawione osoby uwiarygadniały ich relacje i  potwierdzały ich pokrewieństwo. Sąd na podstawie dekretu z 8 marca 1946 roku o opuszczonych lub poniemieckich majątkach, zwracał nieruchomość „krewnemu” prawowitego właściciela. W powojennej rzeczywistości, cała procedura była uproszczona, a uczestnicy zainteresowani byli jak najszybszym zakończeniem sprawy i przekazaniem majątku  „spadkobiercy”. Po uzyskaniu prawa własności, nieruchomość była jak najszybciej sprzedawana. Pieniędzmi dzielili się między sobą fałszywi spadkobiercy i świadkowie, potwierdzający ich pokrewieństwo z nieżyjącymi, żydowskimi właścicielami.

Nie wiem, może to właśnie takie sytuacje miały miejsce również w Mielcu. Jak już jednak wspominałam,  nie dotarłam do żadnego opartego na źródłach opracowania na ten temat. Jedynie co wiemy w tej kwestii pochodzi z pogłosek. Opowieści przekazywanych sobie przez tzw. starych mielczan, jak ich określają niektórzy z piszących o mieleckiej historii.

 

Niewykluczone, że do takich oszustw dochodziło w Mielcu. Z drugiej strony myślę, czy zawsze wyglądało to tak, że pojawiał się fałszywy spadkobierca? W sztetlach, małych miejscowościach jak Mielec prawie wszyscy byli ze sobą spokrewnieni lub skoligaceni. Być może w niektórych przypadkach nie zawsze byli to o fałszywi spadkobiercy jak sądzono? Biorąc pod uwagę fakt, że większość mieleckich Żydów zginęła, może więc niektóre z osób występujących przed sądem były jednak dalekimi krewnymi prawowitych właścicieli?

Jeszcze inaczej patrzy na to Ellen. Uważa, że być może Sussel chciał pomóc ocalałym Żydom. Byli po wojnie zrujnowani nie tylko emocjonalnie.

 Nie wiem czy w tej chwili możliwe jest jeszcze dotarcie do prawdy.

 

Możemy jednak dowiedzieć się  jeszcze czegoś o powojennym  o życiu bohatera tego tekstu.

Jak już wspomniałam, po wojnie (musiało to się stać nie wcześniej niż wiosną 1949, ponieważ  w kwietniu 1949 roku Feuer był jeszcze w Mielcu  ale nie pożniej niż do końca 1950 roku, a to wynika z adnotacji w jednym z powojennych procesów, który toczył się w latach 1949-1950 a Sussel już w trakcie trwania procesu opuścił Polskę) wyjechał do Izraela, gdzie mieszkał aż do śmierci.

Ellen Portnoy po raz pierwszy spotkała Ziessela (takim imieniem posługuje się Ellen wspominając go) w 1974 roku w Izraelu, w Tel Awiwie. Wysłała  ją do niego  jej babcia, Thelma. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że pradziadkiem Ellen był Gimpel Feuer z Trzciany, a prababcią wielokrotnie już wspominana Chawa Feurer z domu Amsterdam. Dziadek Ellen, Nissan w 1918 roku wyemigrował do Ameryki i tam ożenił się właśnie z Thelmą (Tovą).

.
ślubne zdjęcie dziadków Ellen, zdjęcie pochodzi z archiwum rodzinnego Ellen Portnoy

Thelma w 1932 roku odwiedziła rodzinę w Polsce. Tu spotkała ją niemiła sytuacja – skradziono jej sznur pereł. Zawsze podejrzewała kto to zrobił. Tym kimś był Ziessel.

Ponad 40 lat później napisał do niej list. Przeżył Shoah, ale cała jego rodzina została zamordowana, jego żona i dzieci. Obwiniał  o to siebie. Wierzył, że gdyby nie ukradł pereł, żyliby.

Thelma poprosiła Ellen aby się z nim spotkała. Miał jej przekazać  równowartość około 100 dolarów. Takie zadośćuczynienie po latach.

 Ziessel opowiedział Ellen swoją historię. Był smutnym, starszym człowiekiem. Opowiedział  jak zginęła jego rodzina i jakie straszne rzeczy go spotkały. Opowiedział jej też jak ukradł perły.


Twoja babcia poszła do łazienki, żeby się wykąpać. Kiedy wyszła, perły były na umywalce. Pomyślałam, że mieszka w Ameryce; jest bogata. Perły mogą bardziej się przydać mnie, niż jej. I je wziąłem. Teraz wszyscy nie żyją, a to moja wina.

 

Kiedy opowiadał tę historię, oboje płakali. Wierzył, że jeśli odda pieniądze, to pozbędzie się części poczucia winy.

Ellen zaczęła odwiedzać Ziessela regularnie. W piekarni, w której pracował, kupowała ciastko i herbatę i rozmawiali.

 

 Odwiedziła Ziessela  również wraz ze swoimi rodzicami. Trudno było się umówić na konkretne spotkanie bez możliwości zatelefonowania. W mieszkaniu zastali współlokatora Ziessela, również ocalałego z Holokaustu. Poinformował ich, że kuzyn jest w synagodze i powinni pójść i wywołać go.

- Mój tata wstydził się, więc  ten człowiek poszedł z nami i głośnym szeptem zawołał: Ziessel, Ziessel, chodź tu, twoja rodzina jest tutaj. W języku jidysz brzmiało to tak:

Ziessel, Ziessel, comen ous, eir mishpacha du.

 

Mój tata opowiadał tę historię przez lata. Stał przed małą synagogą w Tel Awiwie, obserwując starszych mężczyzn modlących się. Przeżywał ten zawstydzający moment. Ja jednak nie byłam zawstydzona. Nie ja, po sześciu miesiącach mieszkania w Izraelu w latach 1974-75 nic mnie już nie zaskoczyło. Konieczność wywołania kogoś z nabożeństwa nie była niczym wielkim. Wiedziałam, że chciał zobaczyć moich rodziców. Rozmawialiśmy o ich wizycie, kiedy poprzednio go widziałam, i obiecałam, że przyprowadzę ich do jego mieszkania. Szczególnie nie mógł się doczekać, żeby zobaczyć moją matkę.

Ziessel opuścił nabożeństwo, gdy tylko nas zobaczył. Wszyscy wróciliśmy do mieszkania. Tata i Ziessel rozmawiali w jidysz. Mama dodała komentarz lub dwa. Opowiadali o Shoah i o tym, co mu się przydarzyło. A moja mama płakała. Pamiętam, jak bardzo się cieszył, że przyszliśmy go odwiedzić. Zjedliśmy ciasto i wypiliśmy herbatę, a potem wyszliśmy. Dla mojej mamy było to szczególnie trudne.

Ziessel stracił rodzinę w Shoah. Jego żona i dzieci zostali zamordowani. Nie mógł już mieć dzieci. Powiedział mi, że naziści zrobili mu straszne rzeczy. Nie ożenił się ponownie. Kiedy go poznałam, pracował w piekarni Shuk HaCarmel,  niedaleko targu Carmel w Tel Awiwie. Teraz wiem, że jego żoną była Dvorah, kuzynka mojego dziadka. Córka Zachariasza.

Za każdym razem, kiedy go widziałam, pytał mnie głównie, jak się czuję. Był mną bardziej zainteresowany, niż zdawałam sobie z tego sprawę w tamtym czasie. Byłam dla niego rodziną przez rok.

Wiem, że to Ziessel skontaktował się z moim dziadkiem po wojnie. To Ziessel powiedział mu, że wszyscy zginęli. Mój dziadek miał tylko czterech kuzynów, którzy przeżyli. Ziessel był częścią mojego życia. Chociaż nie mam jego zdjęć, naprawdę ich nie potrzebuję. Był tak bardzo podobny do mojego dziadka. Mogli być braćmi.

 

Po raz ostatni  Ellen widziała go w 1976 roku, kiedy przyjechała jej babcia. Prawdopodobnie spotkanie z Thelmą przyniosło Ziesslowi coś w rodzaju ukojenia.

Ellen napisała, że nie był idealnym człowiekiem, ale napisała też:

Mam nadzieję, że jego smutna dusza znalazła spokój.


 

Dzięki historykowi Tomaszowi Frydlowi dowiedziałam się, że Leib Sussel Feuer był świadkiem pojmania przez Polaków Chawy  Feuer celem odwiezienia jej na posterunek.  Widział to przez szparę w swojej kryjówce. Kobieta nie chciała się już ukrywać. Była bardzo zmęczona i powtarzała, że wszystko jej jedno. Osoby, które zawiozły ją na posterunek w Czerminie, pytane po wojnie, czy zdają sobie sprawę, że wiozły ją na śmierć, odpowiadały, że tak, ale, że była to wspólna uchwała i wspólny czyn.


Jeden ze świadków zeznał:

Podczas okupacji niemieckiej w roku 1943 daty dokładnie nie pamiętam, pewnego dnia przyszła do domu staruszka, moja teściowa która obecnie liczy 84 lat życia, Paulina Sz., i opowiadała, że będąc przy drodze widziała jak jacyś nieznani mężczyźni, których ona nie poznała wieźli Żydówkę na którą we wsi mówili Gimplowa, mężczyźni ci przejeżdżali z tą Żydówką obok mej teściowej w kierunku Czermina, Żydówka odezwała się do mej teściowej „ostańcie z Bogiem Szczurko.”

 


  Miejsce gdzie ukrywał się L.S. Feuer (miejsce oznaczył Sebastian Pawelczyk)




Dziękuję przede wszystkim Ellen Portnoy za rozmowy, konsultację, dzielenie się wspomnieniami o rodzinie, ogromną otwartość i życzliwość oraz zdjęcia z jej rodzinnego archiwum.  Ellen do dzisiaj jest w posiadaniu naszyjnika, który babcia nakazała jej kupić za część pieniędzy od Ziessela.

Dziękuję Monice Taras z Żydowskiego Instytutu Historycznego, Stanisławowi Wanatowiczowi, Tomaszowi Frydlowi i Sebastianowi Pawelczykowi.

 

 

 

Tekst: Izabela Sekulska, Tarnów, listopad 2024

Tekst jest wyłączoną własnością autorki, cytowanie i czerpanie z niego możliwe jest tylko za podaniem źródła.

 

Przypisy:

 

1 Fragment pisma Szulima Hollandera do Sądu Apelacyjnego dotyczącego pomocy  udzielonej Żydom przez Józefa Padykułę z dnia 31 sierpnia 1950 roku pochodzi z książki Andrzeja Krempa Sztetl Mielec. Z Historii mieleckich Żydów, str. 331

Wspominana w liście Chara (wg mnie Chawa) Feuer, to ta sama osoba, o której w części powiat Dębica, Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej  Polski napisał Tomasz Frydel. Autor używa imienia Chana, ale nadmienia też, że Żydówka nazywana była Gimplową, od  imienia męża, a żona Gimpla Feuera z Trzciany bez wątpienia miała na imię Chawa.  Gimpel urodzony w 1870 roku, został wywieziony w marcu 1942 roku z Mielca do Cieszanowa. Zginął w Cieszanowie 31 lipca 1942 roku.

Chawa Feuer z domu Amsterdam urodziła się w 1880 roku. Ukrywała się w Trzcianie, u sąsiadów, rodziny Sypków. Wystraszeni pacyfikacją wsi Podborze Polacy, chcieli się pozbyć Żydówki. Anna Sypek zwołała sąsiadów, mówiąc im, że ukrywa się u niej Żydówka, która przyszła i nie chce odejść, tylko mówi: róbcie ze mną co chcecie. Sypkowa uważała, że trzeba coś z nią zrobić, zabić albo gdzieś wywieźć, w razie gdyby Niemcy spalili wieś, żeby nikt nie miał do niej pretensji.

Chawa została zawieziona do Czermina i tam rozstrzelana 23 kwietnia 1943 roku.

 W powojennych zeznaniach L.S. Feuer mówiąc o Chawie, określa ją jako "ciotkę". Jak już wspominałam Chawa była żoną stryja żony  L.S. Feuera.

2 Stanisław Rębiś urodził się 17 listopada 1922 roku w Trzcianie jako syn Juliana i Anny Godek w rodzinie rzemieślniczej – rymarzy.

Leon Wanatowicz „Boruta”, „Dziki” urodził się 31 października 1896 roku w Chodorowie, powiat Bóbrka, w 1910 roku zamieszkał w Mielcu.

 

Źródła:

 

Gąsiewski Włodek, Sprawiedliwi i nie tylko ziemi mieleckiej i okolic, wydawca: Agencja Wydawnicza „Promocja” Mielec, Mielec 2021

Krempa A., Sztetl Mielec. Z Historii Mieleckich Żydów, Samorządowe Centrum Kultury, Muzeum Getta Warszawskiego, Biblioteka Muzeum Regionalnego w Mielcu, 2022.

Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, tom II Powiat Dębica, autor: Tomasz Frydel, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2008

Wanatowicz S., Leon Wanatowicz ps. „Boruta”, „Dziki”, wyd. Szary Wilk, Mielec, 2021

Wspomnienia Ellen Portnoy opublikowane na jej blogu zicharonot. com

AIPN gk 164/4712 (zeznanie L.S. Feuera)

AŻIH 303/V/425/F8152/60848 Centralny Komitet Żydów w Polsce 1945-1951, wydział ewidencji i statystyki. 1945-1950

 AŻIH 348 zzs wykaz wysiedlonych Żydów rolników w powiecie mieleckim 

Ustna relacja Sebastiana Pawelczyka

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_w_Jedwabnem#cite_note-Akta_post%C4%99powa%C5%84_cywilnych-42 [dostęp: 12 listopada 2024r.]

https://zicharonot.com/2024/11/12/the-years-of-the-shoah-lieb-sussel-feuer-zissel-feuer-and-schulim-shalom-hollander/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR1LgiV77YmwtV6m2DcwL2lQMUgQLUVvmThbPnwjGGYpnBu5uGPPSE3hMGk_aem_Lu2a-IMFd7Fa8M_mUvDGIg [dostęp: 15 listopada 2024r.]

https://straty.pl/szukaj-osoby.php [dostęp: 15 listopada 2024r.]

https://muzeumulmow.pl/pl/ratujacy/podkarpackie/rebis-stanislaw/ [dostęp: 15 listopada 2024r.]

 Drzewo genealogiczne rodziny Feuer zbudowane przez Scotta Genzera.

 Wiadomości dotyczące Chawy Feuer przekazane mi przez dr Tomasza Frydla.

 

 

W tym miejscu znajdowała się niemiecka wartownia, miejsce oznaczył Sebastian Pawelczyk 

czwartek, 7 listopada 2024

Piąta rocznica powstania grupy Mayn Shtetele Mielec

 

12 listopada 2024 roku mija 5 lat odkąd istnieje grupa Mayn Shtetele Mielec. Wszystkim członkom grupy aktywnie włączającym się w podtrzymywanie pamięci o mieleckich Żydach – bardzo dziękuję za te wszystkie lata, za to, że pamiętacie i że dzięki Wam stan mieleckich cmentarzy i miejsc pamięci jest dzisiaj tak dobry.

Przez ostatni rok naszej działalności wydarzyło się…

 

 

Grudzień 2023

 

Jak co roku w miejscu gdzie stała mielecka synagoga paliliśmy światła chanukowe.

W grudniu na prowadzonym przeze mnie blogu ukazał się tekst dotyczący mogiły zbiorowej w Lasku Berdechowskim.

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2023/12/mogia-zbiorowa-zydow-w-lesie.html


 





 


Styczeń 2024

Ukazał się kolejny tekst na blogu z cyklu Twarze mieleckiego sztetla dot. Berty Lichtig

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/01/twarze-mieleckiego-sztetla-berta-lichtig.html

 

Z uwagi na Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu odwiedziliśmy wszystkie cmentarze żydowskie w Mielcu i miejsca pamięci.



 


 



Marzec 2024

 

9 marca 2024 roku odwiedziliśmy miejsca pamięci i cmentarze żydowskie w  Mielcu w związku z rocznicą deportacji ludności żydowskiej Mielca. W Lasku Berdechowskim powstało tymczasowe upamiętnienie w postaci tabliczki i napisu 800 symbolizującego liczbę ofiar ułożonego z kamyków.

 




















10 marca 2024 roku na cmentarzu żydowskim w Mielcu odbyła się uroczystość upamiętniająca ofiary dnia 9 marca 1942 roku i wszystkie ofiary Holokaustu z Mielca. Naszymi gościniami były: Jagoda Szkarłat i Izabela Meyza z Forum Dialogu. Wspólnie odczytaliśmy kolejne nazwiska ofiar, które dopisałam do tworzonej listy i złożyliśmy kamienie  z ich nazwiskami.









 

Ukazał się kolejny tekst na blogu z cyklu Twarze mieleckiego sztetla dot. rodziny Lichtigów.

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/03/twarze-mieleckiego-sztetla-listy-do.html

 

 

W Mielcu gościła Agnieszka Nieradko z Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy przy Naczelnym Rabinie Polski i Fundacji Zapominane. Wizyta miała związek z naszym wnioskiem wystosowanym do Fundacji Zapomniane dotyczącym oznaczenia mogił zbiorowych w Lasku Berdechowskim. Byliśmy razem również w Czajkowej, gdzie doszło egzekucji Żydów i Fundacja poszukuje nazwisk ofiar, a my staramy się pomóc w tych poszukiwaniach.

 

Kwiecień 2024

W Warszawie, w Muzeum Polin w przeddzień rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim odebrałam Medal Powstania w Getcie Warszawskim przyznawany przez stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w uznaniu za pracę na rzecz pamięci o histotii Żydów.







Ukazał się kolejny tekst na blogu z cyklu Twarze mieleckiego sztetla dotyczący Leiba (Leona) Salpetera.

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/04/twarze-mieleckiego-sztetla-leib-leon.html

 

 

Maj 2024

 

Członkowie grupy zakończyli malowanie ogrodzenia cmentarza przy ulicy Jadernych (prace rozpoczęły się w 2023 roku).






10 maja odbyła się pierwsza w tym roku akcja porządkowania cmentarza żydowskiego przy ulicy Traugutta.






Członkowie grupy porządkowali teren na którym znajdowała się mielecka synagoga (koszenie, zbieranie śmieci).





12 maja odbyliśmy spacer śladami dębickich Żydów, naszym przewodnikiem był Ireneusz Socha, działający od wielu lat na rzecz przywracania pamięci o dębickich Żydach.



24 maja na zaproszenie Forum Dialogu wzięłam udział w kolacji z darczyńcami Fundacji w Zgłobicach pod Tarnowem.

Goście otrzymali książkę Tymka Pichety.



 

Czerwiec 2024

 

Członkowie grupy porządkowali teren na którym stała mielecka synagoga.

26 czerwca na cmentarzu przy ulicy Jadernych zorganizowaliśmy wydarzenie pod nazwą Otwarta Brama Cmentarza. O cmentarzu, rytuałach pogrzebowych opowiadaliśmy wraz ze Stanisławem Wanatowiczem. Wydarzenie zorganizowane było w ramach Galicjaner Sztetl Dni Pamięci Żydów Galicyjskich.

 












W czerwcu na cmentarzu przy Traugutta gościli naukowcy, po cmentarzu oprowadzał ich Stanisław Wanatowicz. Ich program badawczy koncertuje się wokół roślin występujących na cmentarzach żydowskich.

 

Lipiec 2024


W lipcu spotkałam się z Kazimierzem Busiem, synem Ity Weissman (Ireny Buś) i jego żoną.



4 lipca 2024 roku odbyła się kolejna akcja porządkowania cmentarza przy ulicy Traugutta.



15 lipca w Zakliczynie spotkałam się z potomkinią mieleckiej rodziny Blattberg Zipi Neustad.

Stanisław Wanatowicz oprowadzał po mieleckich cmentarzach i miejscach pamięci księdza  dr hab. Rafała Kowalskiego i panią dr Katarzynę Pawlak- Weiss, współpracującą z nim.

30 lipca  na zaproszenie Forum Dialogu wzięłam udział w spotkaniu na zoomie podczas którego opowiadałam o mieleckich Żydach i działalności Grupy Mayn Shtetele Mielec.

Zapis wydarzenia pod tym linkiem:

https://youtu.be/36LBEtYUPDw?si=dOWwJNZR9iU46duN

 

 

Sierpień 2024

W dniu 4 sierpnia 2024 roku odbyła się kolejna akcja porządkowania cmentarza przy Traugutta. Po południu porządkowałam również grób i teren wokół pomników przy ulicy Świerkowej.


5 sierpnia odbyła się II sesja porządkowania cmentarza przy Traugutta.







 




Wrzesień 2024

2 września 2024 roku w imieniu naszej grupy Stanisław Wanatowicz wziął udział w otwarciu wyremontowanego cmentarza w Jaśliskach, woj. podkarpackie.

Przed uroczystością upamiętniającą ofiary spalenia synagogi członkowie grupy porządkowali cmentarze i miejsca pamięci.

 

14 września 2024 roku w Księgarni Dębickich w Mielcu odbyło się spotkanie z Tymkiem Pichetą autorem książki Kiedy Steve był w moim wieku, którego współorganizatorem była Grupa Mayn Shtetele Mielec.

 







15 września odbyła się uroczystość upamiętniająca ofiary spalenia synagogi. Naszymi gośćmi byli członkowie i członkinie Podkarpackiej Grupy Forum Dialogu a po uroczystości spacer śladami mieleckich Żydów.




 




















Październik 2024

 

Na blogu ukazały się kolejne teksty z cyklu Twarze mieleckiego sztetla dot. rodziny Trompeterów i Amsterdamów.

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/09/twarze-mieleckiego-sztetla-trompeterowie.html

 

https://maynshtetelemielec.blogspot.com/2024/10/twarze-mieleckiego-sztetla-amsterdamowie.html

 

13 października wzięłam udział w porządkowaniu cmentarza żydowskiego w Rzeszowie.





27 października odbyła się ostatnia w tym roku akcja porządkowania cmentarza żydowskiego przy ulicy Traugutta.

 

 










W tym roku członkowie grupy również odnowili front  i fragment ogrodzenia cmentarza przy Traugutta, wielokrotnie indywidualnie porządkowali cmentarze i miejsca pamięci.




Wystosowaliśmy również wnioski do radnych powiatu i miasta o ustawienie drogowskazów informujących o żydowskich nekropoliach, oraz wnioski do Prezydenta Miasta o renowację pomnika przy Traugutta, wpisanie cmentarza przy ulicy Traugutta do miejskiego planu porządkowania zieleni na 2025 rok. Ponownie zwróciliśmy się o rębakowanie gałęzi na cmentarzu i usunięcie suchych drzew.

 

Na bieżąco prowadzę poszukiwania archiwalne i staram się pomagać potomkom mieleckich Żydów w uzyskaniu informacji o przodkach.

Jestem członkinią Forum Dialogu i w tym roku w ramach Podkarpackiej Grupy odbyłam kilka wizyt w miejscowościach Podkarpacia (Rzeszów, Dębica, Krzywcza, Przemyśl).



W czerwcu uczestniczyłam również w Ogólnopolskiej Konferencji Forum Dialogu.




Przesłałam dane do Muzeum Ulmów dotyczące Józefy Luboch pomagającej rodzinie Finków z Mielca i kilka innych informacji do uzupełnienia na stronie Muzeum, ale do tej pory nie zostały one zamieszczone.

Realizuję również pewien większy projekt, którego szczegółów jednak na razie nie zdradzę😊.

 W tym roku niestety odszedł członek naszej grupy Kazimierz Tylko.

Bardzo  nam go brakuje.

Był dobrym duchem naszej Grupy.






Raz jeszcze z całego serca dziękuję wszystkim i życzę nam z okazji 5 rocznicy dużo siły i wytrwałości!

 








Uroczystość upamiętniająca ofiary deportacji 9 marca 1942 roku










































Zdjęcia: członkowie grupy Mayn Shtetele Mielec, Maciej Jaźwiecki, portal Hej Mielec.

Twarze mieleckiego sztetla: Leib Süssel Feuer

               rodzina Feuerów z Trzciany, Tauba, Gimpel i jego żona Chawa. Gimpel był bratem Zachariasza, ojca żony L.S. Feuera, zdjęcie po...