Archiwum bloga

czwartek, 6 listopada 2025

Twarze mieleckiego sztetla: Michael Messinger, aktor który zagrał w "Dybuku"

 

zdjęcie pochodzi z podania o wydanie dowodu osobistego, AP Kraków



„W Mielcu jak zwykle nuda”   na rok przed wybuchem wojny napisał w  swoim dzienniku,  mielczanin Mosze Borger.

Trochę mu nie dowierzałam,  kładąc te przemyślenia na karb miłosnych, nastoletnich rozterek, mając też wiedzę o dość bujnym kulturalnym, społecznym i sportowym przedwojennym życiu mieleckich Żydów.

W ostatni dzień Chanuka poszedłem jeszcze z kilkoma ludźmi z gniazda z polecenia hangagi na dancing urządzony przez Makkabi i  KKL (S?). Poza przyjemnością obserwowania jednej panny dancing (po raz pierwszy na dancingu byłem!) nie wywarł na mnie żadnego głębszego wrażenia. Wszędzie widać było blichtr i obłudę, ludzie siebie samych oszukiwali.

 To fragment dziennika tego samego Mosze...

Ale chodził również do kina. Czasem sam, czasem z dziewczynami. O tym jeszcze napiszę:).

Wspomnienia Heleny Honig, czytałam  wielokrotnie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na nazwisko, które się w nich pojawia... 

Studenci uniwersytetu, wracając do domu na wakacje przynosili nowe pomysły. Wystawiano żydowskie sztuki, z pomocą M. Messingera, aktora Teatru Żydowskiego w Krakowie, który sam pochodził z Mielca, a obecnie żyje i działa w Izraelu. Michel trenował wszystkich aktorów, a wpływy z biletów szły do funduszu żydowskiego domu studenckiego w Krakowie. Większość Żydów w mieście uczestniczyło w tych sztukach. Uczniowie żydowscy organizowali również bale i koncerty1

Trybuna Narodowa, nr 5, 16.03.1934

M. MESSINGER. „Michel” – napisała o nim Helena. Aktor z Mielca? Czy ktoś coś o nim wie? Czy ktoś badał jego losy? Kim był?

Natychmiast wpisałam w internetową wyszukiwarkę „M.Messinger”. I co zobaczyłam? Mówiąc kolokwialnie "wyskoczyła"  informacja sensacyjna - Messinger bowiem zagrał w słynnym przedwojennym filmie Dybuk.  Zagrał Menasze, narzeczonego głównej bohaterki Lei. Jego rola była epizodyczna, podobno nie wymieniono go nawet w napisach, ale za to film przeszedł do historii, a nie każdy mógł przecież zagrać w takim filmie!


Scena z filmu Dybuk, M. Messinger i Liliana Lili zdjęcie: YT

Któż nie słyszał o Dybuku? Pierwszym  polskim filmie nakręconym w języku jidysz.

Reżyserem filmu był Michał Waszyński.

zdjęcie: Polona

Prace nad filmem rozpoczęły się w 1937 roku i trwały kilka tygodni. Nie obyło się bez problemów. Podobno warszawskie studio mieściło się w okolicy, gdzie panowały antysemickie nastroje. Żydowscy statyści bardzo często musieli uciekać.  Zdarzało się, że bywali poturbowani.


zdjęcia: Interent, artykuł Kulisy powstania filmu Dybuk

 Zdjęcia plenerowe kręcone były w Kazimierzu Dolnym.

Film według słynnej sztuki Szymona Ań-skiego opowiadał o nieszczęśliwej miłości. Nawiązywał do żydowskich wierzeń, religii, obyczajów. Pojawiał się w nim dybuk - udręczona dusza opanowująca ciało żyjącej osoby.

Wszyscy biorący udział w produkcji, nawet statyści, czuli się uprzywilejowani, wyróżnieni.

Powszechnie przyjęło się, że premiera filmu odbyła się w warszawskim kinie Sfinks 27 września 1937 roku, ale według najnowszych ustaleń Ośrodka Brama Grodzka, pierwszy pokaz filmu odbył się w lubelskim kinie Bałtyk, 20 września 1937 roku.

Film pokazywano w najlepszych kinach w Polsce, zbierał pozytywne recenzje.

Wszedł  do kolekcji filmów klasycznych.

W tym właśnie filmie zagrał aktor z Mielca. To naprawdę niesamowita historia. Jak przyjęli to Żydzi w Mielcu?  Czy byli dumni? Nie wiem...


Jak miał na imię? - zastanawiałam się.

Zaczęłam szukać. Miałam tylko literkę M. i „Michela” – tak określiła go Helena, ale  ten Michel nie pasował mi  do żydowskiego imienia.

No i co dalej? Czy gdzieś można znaleźć coś na jego temat ?

 

      Sprawy potoczyły się szybko. Najpierw znalazłam Mechela Messingera na stronie IPN straty z informacją, że został deportowany do III Rzeszy (jak sie potem okazało błędną), a następnie  wiele informacji o nim znalazłam na stronie Arolsen archives.

"Ślad" po nim pozostał w wielu miejscach. Na szczęście.

Pomogli też znajomi.

zdjęcie: AP Kraków
zdjęcie: Arolsen Archives

 

Michael, Michal, Mechel, Mekel (pod takimi imionami występuje w Archiwum Arolsen)


Zdjęcia: Arolsen Archives

Zgadza się. Wszystko to żydowskie imiona, chociaż Michael  brzmi tak anglosasko... Jak najbardziej jednak jest imieniem żydowskim.

Szybko okazało się, że pierwsze imię naszego bohatera nie brzmiało ani Michael, ani Mechel, a …. Wolf. Mechel było jego drugim imieniem.

Nie używał imienia Wolf. Najczęściej posługiwał się imieniem Michael lub Mechel, chociaż we wszystkich publikacjach, czy dokumentach dotyczących jego kariery aktorskiej pojawia się jako M. Messinger.

  Bez wątpienia urodził się  w Mielcu jako syn Chai Geli (Gelli) Messinger i Lezjera (Eliezera). Co do imienia ojca, mam pewną wątpliwość ponieważ w powojennej ankiecie, rejestrując się w Żydowskim Komitecie w Łodzi podał  dwa imiona: Chaim Leizer. To jednak jedyny dokument gdzie figurują te dwa imiona. We wszystkich innych mamy Lejzera. Michael raczej nosił nazwisko panieńskie matki. Wskazuje na to zapis w podaniu o wydanie dowodu osobistego.

Data urodzenia…

Zarówno na stronie Arolsen jak i w ŻIH jest to 12 sierpnia 1909 roku, ale aktor bez wątpienia urodził się 12 sierpnia  1906 roku (data z podania o wydanie dowodu osobistego), ale też kilka innych zapisów wskazuje na tę datę.

W powojennych dokumentach Michael podał, że ukończył 7 klas szkoły podstawowej w Mielcu, 2 lata szkoły artystycznej w Warszawie (1926-1927) i ma wykształcenie średnie. Czy je faktycznie posiadał? Autorka pracy dotyczącej Teatru Żydowskiego w Krakowie (Krakowski Teatr Żydowski. Krokewer Jidisz Teater. Między szundem a sztuką) Mirosława Bałut wspomina, że ekipa teatru, to nie byli nadmiernie wykształceni ludzie. Wymienia aktorów ze średnim wykształceniem. Nie ma wśród nich Messingera.

          Mam wiele sympatii dla tego człowieka z przedwojennego Mielca. Mógł przecież nie pamiętać o swoim rodzinnym mieście. On jednak przyjeżdżał tutaj i sprawiał, że miasto kwitło kulturalnie. Dawał młodym ludziom szanse na przeżycie czegoś wielkiego.

W mieście pierwszą sztukę teatru amatorskiego wystawiono w 1882 roku.  Messinger urodził się wiele lat później, ale coś sprawiło, że pokochał teatr. Co? Tego zapewne nie dowiem się nigdy.

 

 Jak już wiemy był aktorem  Krakowskiego Teatru Żydowskiego w Krakowie (Krokewer Jidysz Teater). Teatr ten mieścił się na  dzisiejszej ulicy Bocheńskiej 7 (dawniej Pusta), na krakowskim Kazimierzu. Jego otwarcie nastąpiło 13 października 1926 roku,  a został zamknięty na początku II wojny światowej.

Nowy dziennik, 21.03.1932

Jedną z osób, która starała się o to aby teatr powstał, był słynny krakowski bard, Mordechaj Gebirtig.

Na scenie teatru pojawili się najlepsi polscy aktorzy. Teatr gościł wiele trup teatralnych z różnych miejsc. Miał oczywiście swoich stałych aktorów. Messinger był jednym z nich.

Mirosława Bułat, autorka wspomnianej książki pisze, że Messinger stanowił pierwszą obsadę teatru i był jednym z młodszych aktorów.

(„Zespół, na którego czele stanął Joñas Turków, także walnie przyczynił się do sukcesu KTŻ w sezonie 1926/27. Należeli do niego: Ewa Ajzen-Orensztejn (pseud. Żelezińska), Zygmunt. Gotroll (Gotfol?), Leon (Lejbele) Herbst (pseud. Staw), M. Messinger, Chaim Nysencwajg, Józef Orensztejn (pseud. Oren), Hanka Rakower-Lazer/Lazar (pseud. Ingard), Beniamin Roessler (pseud. Azrielson, Izrielson), Mania [Miriam] Rożen, Rachela Rympel (tj. Holcer), Dawid Szerman, Diana Turków pseud. Blumenfeld”).2

 

W 1939 roku Michael mieszkał  w Krakowie na ulicy Izaaka 5 m. 10.

Do tegoż roku pracował jako aktor.

W 1939 roku znalazł się we Lwowie, jak tysiące innych bieżeńców. Wygląda na to, że pracował w teatrze. Był tam do roku 1941. Od 1941 roku był w Bucharze, w Uzbekistanie. Od 1942 przebywał  w Mołotowie (Perm). Tu pracował jako robotnik na kolei.  Od czerwca 1943 roku pracował jako górnik w Taszkiencie, w obozie, od lutego 1944 roku do maja 1946 roku ponownie był w Bucharze i pracował w teatrze, od maja 1946 do sierpnia 1946 roku mieszkał w Łodzi i pracował jako artysta.  W Łodzi mieszkał  na ulicy Żeromskiego 17. Był kawalerem. Od sierpnia 1946 roku przebywał w Niemczech w obozie dla dipisów w Dagendroff, następnie pracował w Monachium w Teatrze Żydowskim i mieszkał w Garfelfing, przy ulicy Bahnhofstr.10.

 

zdjęcie: Yad Vashem

O swoich wojennych losach pisał tak:

Do 39 roku byłem artystą w Krakowie. Po wejściu Niemców do Polski, przeniosłem się do Galicji, do Lwowa, potem uciekłem do Rosji i pracowałem w Bucharze jako pracownik w teatrze. Potem zostałem zabrany do obozu w Mołotowie i Taszkiencie. Po wojnie wróciłem do Polski. Po krótkim pobycie w Polsce, nielegalnie wyjechałem do Niemiec, w obawie przed politycznymi i społecznymi represjami.

 

Michael znał język polski, hebrajski, jidysz i niemiecki.  Miał niebieskie oczy, w 1948 roku włosy miał już przyprószone siwizną, mierzył 164 cm wzrostu i ważył 61 kg

W październiku 1948 kiedy wypełniał ankietę z której pochodzą powyższe  dane, był żonaty. Jego żoną była Klara Streng urodzona 1 stycznia 1910 roku we Lwowie. Klara wówczas przebywała już w TelAwiwie, Michael starał się o wyjazd. Do Izraela przyjechał w listopadzie 1948 roku.

 Wypełniając powojenną ankietę rejestracyjną w Polsce, podawał, że  ma krewnych za granicą siostrę S. Jong w USA i G. Berenknopa, kuzyna w Nowym Jorku. Gdzieś żyją krewni Michaela...

Miał drugą żonę Zuzanę. Czy Klara zmarła, czy się rozwiedli? Nie wiem.

Zuzana urodziła się 13 listopada 1925 roku na Węgrzech. Do Izraela przyjechała w 1957 roku. Zmarła w 2010 roku.

zdjęcie: Sefer zikkaron le kehilat Mielec

 

Niewiele wiem o powojennych losach Michaela, o tym co robił w życiu. Zastanawiałam się czy pracował jako aktor.

Dzięki pomocy Izraelczyka Matana, wiem, że tak.

Ucieszyła mnie ta wiadomość. Do 1973 roku Michael pracował w dość niszowym teatrze dla dzieci o nazwie JUWAL.

Zmarł 20 czerwca 1992 roku.

Na jego nagrobku widnieje napis:

Tu pochowany jest mój drogi mąż Michael Messinger, syn rabina Eliezera 1906-1992

Wygląda na to (sądząc po napisie na nagrobku), że nie miał dzieci.


zdjęcie: dzięki uprzejmości Lili Haber


Poszukując informacji o Messingerze, na stronie Instytutu Yad Vashem znalazłam ciekawy dokument. Jest to lista  Twórców filmowych działających w Polsce w latach 1911-1939.

Zdjęcie: Yad Vashem

Jest na tej liście nazwisko Messingera, z adnotacją o występie w Dybuku.

Okazuje się, że wspominał go również w swojej książce I rest my case Mark Verstandig:

Siostra jego żony, Lola Salpeter z domu Reich była piękna i miała piękny głos. Często występowała w sztukach przygotowywanych przez Messingera.


    Ale największa niespodzianka czekała mnie kiedy zajrzałam do dobrze znajomego mi tekstu…

Znalazłam wspomnienia Michaela (Mechela) odnośnie jego działalności w Mielcu. Oczywiście, czytałam je wcześniej, ale na ten fragment nie zwróciłam jakoś należytej uwagi. Zatytułowane są.... po prostu Teatr.

.


Teatr 

Mechel Messinger


Przy głównej linii kolejowej między Tarnowem a Tarnobrzegiem leżało nasze rodzinne miasto Mielec.

Było to niewielkie miasto, ale cieszyło się pewną lokalną sławą w okolicy, głównie dzięki młodym Żydom, którzy aktywnie angażowali się w życie kulturalne, społeczne i polityczne.

W Mielcu mamy wszystko – syjonistów, Haszomer Hazair, Gordonię, Poalej Syjon… a nawet żydowskich komunistów. Bardzo aktywny żydowski klub sportowy – Makabbi – klub szachowy, biblioteka bogata w książki żydowskie, hebrajskie i polskie, zarówno w językach oryginalnych, jak i w przekładach literatury światowej.

Młodzi ludzie odbywali różnorodne wycieczki. Uczestniczyli w wykładach lokalnych prelegentów, a następnie w dyskusjach, a często zapraszali gości z całego świata.

Krótko mówiąc, w Mielcu toczyło się żywe, intensywne życie polityczne i kulturalne Żydów.

Pragnę w kilku słowach upamiętnić działalność teatru żydowskiego w Mielcu.

Przedstawienia wystawiane w Mielcu przez wiele lat sprawiały wiele radości i radości społeczności żydowskiej.

Moje wspomnienia związane z tym teatrem zaczynają się w momencie, gdy „Haszomer Hazair” wspólnie ze wszystkimi innymi organizacjami syjonistycznymi postanowił wystawić sztukę.

Wystawiliśmy dwie jednoaktówki Szolema Alejchema: „Bóg” i „Spokojny dom”. Ich sukces był tak imponujący, że natychmiast zaczęliśmy planować większe sztuki. W międzyczasie organizowaliśmy wszelkiego rodzaju wieczory artystyczne – monologi, skecze, improwizacje i komedie – aż w końcu zdecydowaliśmy się na wystawienie poważnych sztuk.

Pierwszym był „Jojvel” Pereza Hirschbaina. Niedługo potem pojawił się musical „Żyd z Pintale” Goldbadena.

Zorganizowaliśmy również własną orkiestrę.

Nasz sukces był tak wielki, że postanowiliśmy założyć stałą grupę teatralną. Graliśmy „Dybuka” Anskiego, „Chłopa” Pereza Hirschbaina i „Wielką wygraną 200 000” Szolema Alejchema. Wystawialiśmy głównie recenzje, które przyniosły nam największy sukces, ale praca nie była łatwa.

Wśród ludzi panował wielki antysemityzm, co powodowało spore zamieszanie i trudności, lecz nasz upór był jeszcze większy i nie poddaliśmy się.

Wystawialiśmy nasze sztuki i Żydzi z Mielca mieli przy tym dużo zabawy.

Po krótkim czasie staliśmy się tak sławni, że namawiano nas do występów we wszystkich okolicznych miastach.

Młodsze pokolenie kontynuowało tradycję gry w teatrze mieleckim aż do wybuchu wojny w 1939 roku.

Niech tych kilka skromnych słów będzie wspomnieniem dla naszej małej osady, położonej poza główną linią kolejową3.

 

The theatre

Mechel Messinger


Off the main line of the railroad between Tarnow and Tarnobrzeg was our home town of Mielec.

It was small, but enjoyed a certain local fame in the surrounding areas, thanks largely to its Jewish youth who were active in the cultural, social and political life.

We have everything in Mielec-Zionists, Hashomer Hazair, Gordonia, Poaley Zion ... even Jewish Communists. A very active Jewish sports club-Maccabee-a chess club, a library rich in Jewish, Hebrew, and Polish books both in the original languages as well as translations of world literature.

The young people made all kinds of excursions. They attended lectures by local speakers, followed by discussions, and often invited guest speakers from all over.

In short, a vital, intense Jewish political and cultural life was going on in Mielec.

I wish to memorialize, with a few thoughts, the activities of the Jewish theatre in Mielec.

The plays which where put on in Mielec gave much pleasure and enjoyment to the Jewish community for many years.

My memories of this theatre begin at the time when "The Hashomer Hazair" decided, together with all of the other Zionist organizations, to put on a play.

We put on two one-act plays by Sholem Aleichem, "God" and "A Peaceful Home". Their success was so impressive that we immediately began to make plans for bigger plays. In the meantime, we arranged all kinds of artistic evenings-monologues, sketches, improvisations, and comedies-until finally we decided to stage serious plays.

The first was "Jojvel", by Perez Hirschbain. Soon after, there followed a musical, "The Pintale Jew" by Goldbaden.

We also organized our own orchestra.

So great was our success, we decided to become a steady theatre group. We played "The Dybbuk", by Anski, "The Peasant Boy", by Perez Hirschbain, and "The Big Win 200,000" by Sholem Aleichem. Mostly we performed reviews which brought our greatest success, but the work was not easy.

There was a great deal of antisemitism, and this caused considerable disturbance and difficulty, but our stubborness was even greater and we did not give up.

We performed our plays and the Jews of Mielec had their enjoyment.

After a short time, we became so famous that we were urged to play in all the neighboring towns.

The younger generation continued the tradition of playing in Mielec's theatre, until the outbreak of the war 1939.

Let these few modest words be a memory to our little stetl, off the main railroad line.


Mam nadzieję, że  przed wojną mielczanie widzieli film z "chłopakiem" stąd. Z miasta z daleka od głównych linii kolejowych.

Do kina chodzili. Przynajmniej niektórzy.

Mosze Borger:

Film „Trędowata” Mniszkówny pozostawił mi w sercu wiele goryczy i żalu. Widziałem ludzi szlachetnych i dobrych łamanych i zabijanych przez ludzi podłych tylko dlatego bo byli słabsi. Utwierdziło mnie to jeszcze bardziej w pesymistycznym poglądzie na świat. Jednocześnie przekonałem się, że istnieją ludzie dla których obowiązek przyjacielski, poświęcanie się za bliźniego nie jest tylko frazesem pustym, ludzie, którzy w walce życiowej całkiem nie stępieli i spodlili się.

(...)

Z takim stanem psychicznym udałem się do kina na „San Francisco”. Sztuka była bardzo dobra. Myślą główną było poświęcenie z miłości i wiarą w Wiekuistego. Budujący religijnie film wywarł na mnie dobre i głębokie wrażenie, a obrazy trzęsienia ziemi i innych kataklizmów naocznie przekonały o potędze Boga objawiającej się w naturze. Wychodząc w głębi wstrząśnięty z kina od razu odczułem ponownie swe osamotnienie i brak przyjaciela. Nie miałem komu opowiedzieć o wrażeniach, uczuciach, które ta sztuka na mnie wywołała, wyjawić swe troski i smutki w związku z narodem żydowskim nie brak przykrości i zgrzytów w domu rodzinnym.



 Tekst: Izabela Sekulska

6 listopada 2025 roku


Tekst jest wyłączną własnością autorki, cytowanie możliwe jest jedynie za podaniem źródła.



Jeśli ktoś coś wie na temat bohatera tekstu, a co nie zostało przedstawione w tekście - będę ogromnie wdzięczna za pomoc.

Nie udało mi się jak na razie dowiedzieć niczego o jego rodzicach.

Nazwisko Messinger występowało w Mielcu.

Sporo osób o tym nazwisku mieszkało w Czerminie.

 

Dybuka, wspaniały przedwojenny film, pierwszy nakręcony w Polsce film w języku jidysz można obejrzeć w serwisie YouTube.

 

Dziękuję za pomoc: Aronowi Halbestarmowi, Monice Taras z Żydowskiego Instytutu Historycznego, Lili Haber, Zofii Domagalskiej, Annie Brzyskiej, Arkadiuszowi Jeleniowi, Stanisławowi Wanatowiczowi i Matanowi  Shefi z Muzeum Polin.

 


Przypisy:

1  Wspomnienie Heleny Honig https://www.jewishgen.org/Yizkor/mielec/mie043.html

2 Mirosława Bałut Krakowski Teatr Żydowski. Krokewer Jidisz Teater. Między szundem a sztuką

3 https://www.jewishgen.org/Yizkor/mielec/mie001.html

  Dziennik Mosze Borgera z którego pochodzą niektóre cytaty znajduje się na stronie Instytutu Yad Vashem.

Źródła: 

Arolsen archives - Mechel Messinger,

 Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego,  Żydowski Instytut Historyczny, AŻIH CKŻ w Polsce 1945-1951, Centralny Komitet Żydów w Polsce, Wydział Ewidencji i Statystyk 1945-1950 303/V/425/M6040/17605

IPN straty

FilmWEB

https://ruj.uj.edu.pl/server/api/core/bitstreams/caad0d6f-b6a6-4b7c-ae9a-c4da16b2017e/content

 https://www.jewishgen.org/Yizkor/mielec/mie043.html

 https://stare-kino.pl/dybuk-kulisy-realizacji/

https://upjp2.edu.pl/fcp/mPRsbBAcHKDYlLFApR0NzcnJcY0IjDQgVKwdHAmBxXG5vZX5DKlgFEUpXbyU9URVvEAo0NA8ZJRB4SFx6cFpTGj8/_users/code_FK1gIHw0HYzIjEl0iEgo6LxAFMVgyWEMvJhZLSC4/upjp2/przewody_i_postepowania_naukowe/wydzial_historii/krzysztof_haptas_-_mielec_i_jego_mieszkancy_na_lamach_czasu_i_gazety_lwowskiej_w_latach_1864-1914.pdf

https://krakow.pl/odwiedz_krakow/1607,artykul,zydowski_kazimierz.html

https://www.nli.org.il/he/newspapers/dav/1971/03/26/01/article/212/?e=-------he-20--1--img-txIN%7CtxTI--------------1

https://collections.yadvashem.org/en/documents/3697873



 

 

 

 

 

 

 

 

 

sobota, 20 września 2025

86 rocznica spalenia mieleckiej synagogi

 



W dniu 14 września 2025 roku odbyła się w Mielcu uroczystość upamiętniająca ofiary spalenia mieleckiej synagogi.

Pomimo rzęsistego deszczu pojawiła się spora grupa mieszkańców Mielca. Po uroczystości w sali Państwowej Szkoły Muzycznej odbył się koncert Marii Sławek w ramach projektu: po:miejsca.

Koncert miał odbyć się pierwotnie w miejscu, gdzie stała synagoga, ale uniemożliwił to deszcz.


Pomimo zmiany miejsca koncertu, był on wydarzeniem wyjątkowym.

Oto tekst przemówienia, które wybrzmiało tamtego dnia:


W braku pamięci są korzenie wygnania, a w pamięci nasiona zbawienia

 napisał Israel ben Eliezer

 

Od 2020 roku  we wrześniu spotykamy się w tym MIEJSCU aby pamiętać.

Aby pamiętać o wydarzeniu, które w 1939 roku wstrząsnęło całym miastem. Aby pamiętać o ofiarach.

 

Dziękuję Państwu za przybycie. Dziękuję mieszkańcom Mielca, dziękuję członkom Grupy Mayn Shtetele Mielec, dziękuję gościom spoza Mielca. Jest z nami Ewa z Warszawy, Marta i Krzysztof z Rzeszowa, Ireneusz z Dębicy.

 

Mielec – przed wojną 10 tysięczne miasteczko, sztetl, którego połowę mieszkańców stanowią Żydzi. Pod koniec XIX w.  na wysokości obecnej ulicy Berka Joselewicza, wzniesiono    murowaną synagogę, o bardzo  reprezentacyjnym charakterze. Posiadała dwie piękne wieże w stylu mauretańskim. Jej wnętrze zdobiła polichromia przedstawiająca sceny Stworzenia Świata i Potopu namalowane przez miejscowego artystę samouka Izaaka Fenichela, który był  prawdopodobnie również autorem polichromii w synagodze w Dąbrowie Tarnowskiej (z uwagi na fakt, że dąbrowska bożnica przetrwała zawieruchę wojenną, a dzisiaj jest pięknie odrestaurowana, dzieła mielczanina można nadal podziwiać). Fenichel wraz z rodziną mieszkał w sąsiedztwie synagogi przy ulicy Wąskiej. Jego dom stoi tu do dzisiaj. Powszechnie przypisuje się polichromie mieleckiej synagogi jedynie Izakowi, lecz w książce Marka Verstandiga I rest my case znalazłam informację, że ściany i sufit mieleckiej shul były ozdobione przez utalentowanych braci Fenichelów: Izaka i Jisroela Hirsza. Podobną informację można znaleźć we wspomnieniach nieznanego z nazwiska Żyda, które to wspomnienia są zamieszczone w książce Andrzeja Krempy Sztetl Mielec. Z historii mieleckich Żydow. Synagoga była religijnym sercem miasta.

 

 

Był przeddzień RoszHaszana, żydowskiego Nowego Roku. Początek wojny. Ten początek przeraził mieszkańców Mielca. Możemy sobie wyobrazić jak bardzo.

Już pod koniec sierpnia 1939 roku ludzie się bali. Zapowiedzi wojny były widoczne. Mielecki nastolatek, Mosze Borger zapisał w swoim dzienniku: Wojna wisi w powietrzu. Dziwne, ale jestem spokojny. Ale wewnątrz buntuje się przeciwko okolicznościom i warunkom, które umożliwiają taką katastrofę jaką jest wybuch wojny. Kolejnego dnia zapisał: Psychoza wojenna opanowała wszystkich w mieście. Zaczęto kopać rowy przeciwczołgowe. Dlaczego ludzie chcą się wzajemnie zabijać?

Kolejne wpisy mówiły o kopaniu rowów przeciwlotniczych. 31 sierpnia napisał: Ludzie w mieście przygotowują się do wojny. Nocą ulice są puste.

1 września wybuchła wojna, a kilka dni potem niemieckie oddziały były już w Mielcu. Ocalały z Holokaustu (ocalały dzięki obywatelowi Niemiec) Jeruchem Apfel, którego relację mogą przeczytać Państwo na tej tablicy, wspominał: Byłem ciekawskim młodzikiem, stałem na zewnątrz i musiałem patrzyć jak niemiecka armia przechodziła. Mialem wtedy piętnaście lat. Oni szli i szli w kolumnach, jedna kolumna od strony Radomyśla, druga od Dębicy.

 

Wspominał, że początkowo nic się nie działo, więc ludzie powoli zaczęli otwierać sklepy, a potem wychodzić na ulice.

Panowało poczucie, że sprawy nie mają się tak źle jak się spodziewano.

W przeddzień Roszhaszana opiekunowi łaźni kazano ją otworzyć, nakłoniono rzezaka aby przyszedł zabić kurczaki, aby można było świętować.

Nikt się nie bał.

 

Fragment jednego ze wspomnień zamieszczony w książce Rochelle Saidel Mielec, sztetl, który stał się obozem koncentracyjnym:

 

Było to w przeddzień Roszhaszana, w przeddzień żydowskiego Nowego Roku 5749. Wielu religijnych Żydów modliło się w synagodze, inni poszli do mykwy (łaźni), inni czekali w rzeźni rytualnej. Niemcy przegonili 50 do 70 Żydów z synagogi do rzeźni, zablokowali drzwi i okna i wystrzelali uwiezionych. Następnie oblali benzyną synagogę wraz z dwoma domami modlitwy oraz rzeźnią i spalili.

 

Mendel, po wojnie Marvin Balsam, ocalały z Holokaustu wspominał:

 

 

W 1939 roku, tuż przed Rosz Haszana, Niemcy wkroczyli do naszego miasta i w noc Rosz Haszana spalili ludzi. Cóż, ujmę to tak. Chyba był szabat, piątkowa noc, nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam, Żydzi poszli do Beit HaMerchaz , mykwy i tak dalej, a rano niektórzy nawet kupowali kurczaki, które szochet miał ubić. Niemcy się o tym dowiedzieli. Na placu stała bożnica, Beit HaMidrasz, synagoga i dom, w którym ubijano kurczaki, tuż obok Beit HaMerchaz. Był też Beit HaOrchim, gdzie biedni ludzie przychodzili do miasta, był dom, w którym mogli spać, dostarczano ludziom posiłki i tak dalej. W noc Rosz HaSzana spalili cały Beit HaMidrasz wraz z otaczającymi go budynkami. A ludzi, którzy tam byli, wepchnęli do rzeźni i zastrzelili ich na miejscu. To byli ludzie z Beit HaMerchaz. Wepchnęli ich nago do tego małego miejsca i zabili każdego, kto tam był, i oni naprawdę ich spalili.

Podpalili całe miejsce. Może dwóm lub trzem osobom udało się uciec. Jedną z nich był chłopak w moim wieku, który miał co najmniej cztery, pięć ran postrzałowych, kul w ciele. Udało mu się przeżyć. Później został zabrany, gdy jego rodzina zniknęła gdzie indziej.

Tak to się zaczęło.

 

 

A potem było już coraz gorzej. 9 marca 1942 roku po deportacji Żydów z Mielca, sztetl przestał istnieć. Wystarczyło kilka dni, aby miasto stało się Judenfrei, wolne od Żydów.

 

Nie znamy dokładnej liczby ofiar, ani nie znamy wielu nazwisk jeśli chodzi o ofiary 13 września 1939 roku. Z całą pewnością tego dnia zginął jeden z rzezaków, zięć rzezaka Józefa Becka – Weinrab z Borowej. Został wrzucony żywcem do ognia. Prawdopodobnie zginął również jego teść i Chaim Kurz, również rzezak.

 

We wspomnieniach i relacjach świadków padają różne liczby, czasem krańcowo różne jeśli chodzi o ofiary. Od 27 osób do nawet 800.

Najbardziej rzetelną kwerendę w tej kwestii przeprowadziła wspomniana już Rochelle Saidel.

Twierdzi ona, że życie straciło wówczas nie więcej niż 40 osób.

Liczbę 27 osób podał ówczesny burmistrz Mielca Apolinary Frank. Frank brał udział w pogrzebie ofiar. Szczątki spalonych żywcem najprawdopodobniej zostały pochowane gdzieś w obrębie bożniczego kwartału. Pogrzeb wspominała ocalała Irene Eber, która widziała go z balkonu pobliskiego domu:

Kilku ludzi przyszło z łopatami i pospiesznie zaczęło kopać duży dół. Chociaż nie było słońca, dzień stawał się gorący i duszny, a kopiący mężczyźni często zatrzymywali się, by wytrzeć  czoła. Inni mężczyźni tłoczyli się na podwórzu, niosąc tobołki, które ostrożnie kładli na ziemi w pewnej odległości od dołu. W milczeniu gestykulowali, nie płakali ani nie jęczeli. Milczący tłum obserwował milczących kopiących mężczyzn. Kiedy dół został wykopany,  ostrożnie umieścili w nim tobołki, jeden po drugim. Odmówili ledwie słyszalną modlitwę, szybko zasypali dół i wybiegli na ulicę.

 

 

 

 

 

Żadna wojna nie dzieje się z dnia na dzień.

Pamiętajmy o ofiarach z 13 września 1939 roku, pamiętajmy o wszystkich ofiarach II wojny światowej, pamiętajmy, że wojny dzieją się również teraz. Całkiem blisko. Wspierajmy ofiary.

 

W swoim słynnym przemówieniu wygłoszonym w Auschwitz, ocalały z Holokaustu Marian Turski powiedział:  nie bądzcie obojętni, bo jeśli będziecie, jakieś Auschwitz, spadnie z nieba.

Ale wojna nie spada z nieba, są jej symptomy.

 

Zanim położymy pod pomnikiem kamyki, kwiaty i zapalimy znicze, posłuchajmy razem wiersza Izraela Aszendorfa. Nosi on tytuł: Minuta milczenia:

 

 



 

 

 

Pamięci pomordowanych

-        minuta ciszy

Strumień krwią ich wezbrany

w milczeniu słyszę.

 

 

I wiatru lodowy powiew

Dotyka wargi.

I widzę, patrząc spod powiek

-        idą umarli.

 

 

Idą, ciągną mary cmentarne,

Wskrzeszeni ludzie

Sześc milionów razy umarłem

-        w jednej minucie.

 

Tyleż razy i oni z kremacji

Powstali i moru.

 

Proch i popiół sióstr mych i braci,

Dym Sobiborów.

 

I otaczając nas kołem

Patrzą w milczeniu.

Stoimy, spuściwszy czoła,

W ciemnym pierścieniu.

 

























zdjęcia: członkowie grupy MSM

 

 


Twarze mieleckiego sztetla: Michael Messinger, aktor który zagrał w "Dybuku"

  zdjęcie pochodzi z podania o wydanie dowodu osobistego, AP Kraków „W Mielcu jak zwykle nuda” –   na rok przed wybuchem wojny napisał w  sw...